Europejska Federacja Piłki Ręcznej (EHF) odrzuciła protest Industrii Kielce w sprawie ostatniej akcji rewanżowego ćwierćfinałowego meczu Ligi Mistrzów z SC Magdeburg. Spotkanie po rzutach karnych wygrał niemiecki zespół i awansował do Final Four. "Czujemy się pokrzywdzeni" – powiedziała prezes kieleckiego klubu Magdalena Szczukiewicz.
Na 11 sekund przed końcem meczu, przy prowadzeniu niemieckiej drużyny 23:22 (w tym momencie w dwumeczu był remis 49:49), piłkę przejęli goście. Bramka dawała kielczanom awans do Final Four. Trener Industrii wziął czas i rozrysował swoim podopiecznym ostatnią akcję. Jego młodszy syn Daniel podał do Arcioma Karaleka, a gdy Białorusin był sam na sam z bramkarzem, sędziowie przerwali grę.
Kielecki klub złożył protest do EHF. Działacze Industrii zaznaczyli, że w proteście skupiają się na ostatniej akcji spotkania, mimo że kontrowersji było znacznie więcej.
„Sędziowie powinni zapewnić ciągłość gry, powstrzymując się od przedwczesnego przerywania gry decyzją o rzucie wolnym”. Podobnie, zgodnie z przepisem 13:1b, sędziowie nie powinni interweniować do czasu i chyba, że będzie jasne, że drużyna atakująca straciła posiadanie piłki lub nie jest w stanie kontynuować ataku z powodu przewinienia popełnionego przez drużynę broniącą. O dalszym rozwoju sytuacji będziemy informować na bieżąco” – czytamy w piśmie.
Europejska federacja odrzuciła protest Industrii, uważając, że sędziowie w tej sytuacji nie popełnili błędu. „Panel zauważa, że klub Kielce był w ataku i w minucie 59:56 zawodnik nr 24, Daniel Dujshebaev został sfaulowany przez zawodnika Magdeburga nr 23, Magnusa Saugstrupa Jensena. W następstwie klub Kielce otrzymał rzut wolny” – czytamy w piśmie EHF przesłanym do kieleckiego klubu.
Prezes Iskry Kielce Magdalena Szczukiewicz powiedziała, że „jest nam niezwykle przykro i czujemy się niesamowicie pokrzywdzeni”.
„Wiadomo, że to jest tylko sport i piłka ręczna rządzi się swoimi prawami, ale ta sytuacja, która nas dotknęła pokazuje, że cały system sędziowski powinien być bardziej dopracowany. Cierpi na tym cała dyscyplina, gdy dochodzi do takich błędów i na takim poziomie. W tej ostatniej akcji został popełniony błąd, zwracało na to uwagę wielu obserwatorów tego meczu. Akcja naszej drużyny powinna być kontynuowana” – powiedziała Szczukiewicz.
Klub ma możliwość złożenia odwołania do sądu wyższej instancji EHF, ale prawdopodobnie nie skorzysta z tej możliwości. „Jeszcze będziemy się konsultować w tej sprawie, ale najprawdopodobniej nie będziemy się odwoływać. Już składając protest do EHF zdawaliśmy sobie sprawę, że nasze szanse są niewielkie. Nie pamiętam sytuacji, w której europejska federacja rozpatrzyłaby pozytywnie protest klubu. Mimo to zdecydowaliśmy się na taki krok, żeby cała ta sytuacja odbiła się szerszym echem. Zostaliśmy po prostu skrzywdzeni” – podkreśliła prezes Iskry Kielce.
(PAP)