Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 23 grudnia 2024 10:08
Reklama KD Market

Jest petycja w sprawie odwołania burmistrza Chicago

Burmistrz Brandon Johnson fot. Chicago Mayor's Office/Facebook

Burmistrz Brandon Johnson potępił próbę pozbawienia go stanowiska. Komitet akcji politycznej zawiązany przez Daniela Bolanda, mieszkańca Lakeview na północy Chicago, rozpoczął zbieranie podpisów pod petycją o przeprowadzenie referendum w sprawie odwołania burmistrza, które miałoby się odbyć przy okazji listopadowych wyborów. Johnson twierdzi, że za akcją tą stoją jego „skrajnie prawicowi” rywale polityczni.

58-letni Daniel Boland, który mieszka w północnej dzielnicy Lakeview, utworzył komitet akcji politycznej, aby sfinansować zbieranie podpisów pod petycją o przeprowadzenie referendum w wyborach 5 listopada, w którym wyborcy z Chicago mieliby się wypowiedzieć, czy chcą mieć prawo do odwołania burmistrza.

Boland uważa, że próba ta ma duże szanse. Wskazał na ostatnie sondaże opinii publicznej wskazujące na poparcie dla rządzącego burmistrza Brandona Johnsona w przedziale 20 proc. oraz na porażkę promowanego przez niego referendum „Bring Chicago Home”, które upoważniłoby Radę Miasta do podniesienia podatku transferowego od nieruchomości o wartości miliona i więcej dolarów w celu walki z bezdomnością.

„Czyż burmistrz Johnson nie obiecywał  podczas kampanii przejrzystości i odpowiedzialności? Jeśli nie robi tych rzeczy, nie wykonuje swojej pracy, to będziemy go za to rozliczać. To dla niego sygnał ostrzegawczy” – powiedział Boland.

Dodał, że Johnson jest na usługach związku zawodowego chicagowskich nauczycieli (CTU). „Chcemy, aby odciął sznurki i przestał być marionetką CTU i prezes zarządu powiatu Cook (Toni Preckwinkle – red.)”.

Burmistrz Johnson wyśmiał próbę odwołania go podczas konferencji prasowej, która odbyła się 17 kwietnia po posiedzeniu Rady Miasta. Jego zdaniem jest to atak ze strony tych, którzy nie popierają jego progresywnego programu prowadzonego przez jego miejski samorząd, który nazwał najbardziej „zróżnicowanym gabinetem w historii Chicago”.

Dodał, że „skrajna prawica w tym kraju” jest być może „zastraszona” osiągnięciami jego administracji na rzecz pracowników.

„Planuję być tutaj (na stanowisku – red.) przez następne 23 lata” – zapewniał Johnson. I chociaż sam tego nie powiedział, liczba ta sugeruje, że chce pobić rekordy sprawowania władzy w Chicago najdłużej urzędujących w historii burmistrzów Richarda M. Daleya (22 lata, od 1989 r. do 2011 r.) i jego ojca Richarda J. Daleya (21, 1955-1976).

Aby referendum w sprawie odwołania burmistrza ze stanowiska, znalazło się na karcie do głosowania w wyborach 5 listopada br., potrzeba co najmniej 56 tys. 464 ważnych podpisów zgromadzonych do 5 sierpnia. Jeżeli tak się stanie i referendum zostanie przeprowadzone przy okazji listopadowych wyborów powszechnych, a jego wynik będzie na „TAK”, mieszkańcy Chicago będą mogli odwołać obecnego lub przyszłego burmistrza.

Johnson nie zostałby jednak od razu usunięty, ponieważ procedura jest bardziej skomplikowana. Boland musiałby rozpocząć kolejną kampanię petycyjną, zbierając co najmniej 122 tys. 503 ważnych podpisów. Jeżeli taka próba powiodłaby się, wyborcy w Chicago głosowaliby nad odwołaniem Johnsona w kolejnych wyborach, czyli w marcu 2026 roku.

Podejmowane w przeszłości próby odwołania burmistrza w Chicago zawsze kończyły się porażką. Do ostatniej takiej próby doszło w 2015 roku, gdy demokratyczny poseł stanowy z Chicago La Shawn Ford zgłosił projekt ustawy w sprawie odwołania ówczesnego burmistrza Rahma Emanuela w związku ze sprawą 17-letniego Laquana McDonalda zastrzelonego przez chicagowskiego policjanta. 

Joanna Trzos[email protected]

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama