Amerykański Senat zagłosował w środę za uznaniem zarzutów postawionych przez Izbę Reprezentantów szefowi Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego Alejandro Mayorkasowi za niekonstytucyjne, tym samym kończąc proces odpowiedzialnego za bezpieczeństwo granic w ramach procedury impeachmentu.
Demokratyczna większość w Senacie - z pomocą republikańskiej senator Lisy Murkowski, która wstrzymała się od głosu - zdecydowała, że postawione w ramach impeachmentu Mayorkasa zarzuty nie urastają do rangi zapisanych w konstytucji kategorii "zdrady, przekupstwa lub innych ciężkich przestępstw albo przewinień". Oznacza to zakończenie impeachmentu szefa resortu odpowiedzialnego m.in. za imigrację.
Republikanie w Izbie Reprezentantów oskarżyli Mayorkasa o celowe spowodowanie kryzysu na południowej granicy, stawiając zarzuty "umyślnej i systemowej odmowy przestrzegania prawa" oraz "naruszenia zaufania publicznego".
Kontrolowana przez Republikanów Izba zagłosowała za postawieniem w stan oskarżenia Mayorkasa 28 stycznia, lecz dopiero we wtorek uroczyście przekazała artykuły impeachmentu do Senatu, gdzie większość mają Demokraci. W środę senatorowie zostali zaprzysiężeni jako ławnicy w procesie nad ministrem, lecz w praktyce do żadnej rozprawy nie doszło, bo niemal od razu izba przeszła do głosowania nad odrzuceniem zarzutów i zakończeniem procesu.
Mayorkas był pierwszym członkiem gabinetu, wobec którego zastosowano procedurę impeachmentu od 1876 r.
Lider Demokratów w Senacie Chuck Schumer ocenił, że postawienie Mayorkasa w stan oskarżenia było "rażącym nadużyciem" ze strony Izby, a przeprowadzenie pełnego procesu mogłoby ustanowić niebezpieczny precedens na przyszłość. Część Republikanów w Senacie również podawało w wątpliwość zasadność zarzutów, wskazując, że wykonywał on tylko politykę administracji, choć ostatecznie wszyscy zagłosowali przeciwko zakończeniu procesu.
Lider partii w Senacie Mitch McConnell stwierdził po głosowaniu, że to decyzja Senatu stanowiła "niebezpieczny precedens".
"Robiąc to, co zrobiliśmy, w praktyce zignorowaliśmy postanowienia Izby, które nakazywały nam przeprowadzić proces. To nie jest chlubny dzień w historii Senatu" - ocenił.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)