Uwaga, niżej w tej publikacji, w podrozdziale „Zmiany w mediach publicznych, audyty w instytucjach, niedługo tantiemy dla twórców” znajdą czytelnicy sprostowanie dotyczące Instytutu Adama Mickiewicza w związku z artykułem pt. „Zmiany w mediach publicznych, audyty w instytucjach, niedługo tantiemy dla twórców”, autorzy: Katarzyna Krzykowska, Anna Kruszyńska/PAP.
Trzeci rząd D. Tuska, jako pierwszy w historii, powstał w tzw. drugim kroku konstytucyjnym
Mija sto dni od powołania rządu Donalda Tuska, gabinet jako pierwszy w historii powstał w tzw. drugim kroku konstytucyjnym. "Mogę przysiąc, że mój rząd dochowa wierności konstytucji, będziemy przestrzegać wszystkich praw" - zadeklarował w grudniu Tusk, który trzeci raz został premierem.
Po raz pierwszy Tusk stanął na czele rządu w 2007 roku, gdy Platforma Obywatelska wygrała w przedterminowych wyborach parlamentarnych. Drugi raz Tusk został premierem, po kolejnej wyborczej wygranej PO w 2011 roku.
W wyborach parlamentarnych, które odbyły się 15 października ub. r., PiS uzyskało 35,38 proc. głosów, co przełożyło się na 194 mandaty w Sejmie, KO - 30,70 proc. i 157 mandatów, Trzecia Droga (PSL-Polska 2050) - 14,40 proc. i 65 mandatów, Nowa Lewica - 8,61 proc. i 26 mandatów, a Konfederacja - 7,16 proc. i 18 mandatów.
Po ogłoszeniu wyników wyborów zarówno dotychczasowa opozycja z Koalicją Obywatelską na czele, jak i PiS ogłosiły sukces i swoje zwycięstwo. Szef PO Donald Tusk już podczas wieczoru wyborczego powiedział, że kończą się rządy PiS. Politycy partii Jarosława Kaczyńskiego podkreślali, że PiS uzyskało najwyższy wynik i wygrało wybory po raz trzeci. Ówczesny premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że podejmie się stworzenia rządu na kolejną kadencję, choć w szeregach PiS nie brakowało głosów, że ta misja może się nie udać.
Rozgorzała też dyskusja, komu prezydent Andrzej Duda powinien powierzyć misję tworzenia rządu: czy przedstawicielowi PiS, które to ugrupowanie otrzymało najwyższe poparcie i wprowadziło najwięcej posłów, ale nie miało większości do przegłosowania wotum zaufania dla rządu, czy też KO wraz z koalicjantami. Donald Tusk zapewniał, że jest koalicja gotowa do utworzenia rządu, która ma wyraźną i stabilną większość. Dotychczas zwyczajowo prezydenci desygnowali osoby wskazane przez zwycięskie w wyborach ugrupowanie.
Tydzień po wyborach prezydent Andrzej Duda przeprowadził konsultacje z przedstawicielami komitetów wyborczych, które wprowadziły swoją reprezentację do nowego Sejmu - najpierw z przedstawicielami KW Prawo i Sprawiedliwość, później z KKW Koalicja Obywatelska PO .N IPL Zieloni.
Przed spotkaniem z Andrzejem Dudą, podczas wspólnego oświadczenia, liderzy Koalicji Obywatelskiej - Donald Tusk, Trzeciej Drogi - Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz oraz Nowej Lewicy - Włodzimierz Czarzasty, potwierdzili gotowość współpracy i tworzenia większości w parlamencie. "Popieramy desygnowanie Donalda Tuska i danie mu misji tworzenia rządu" - ogłosił Czarzasty.
Po konsultacjach prezydent powiedział, że "mamy dziś dwóch poważnych kandydatów do stanowiska premiera i dwie grupy polityczne, które twierdzą, że mają większość parlamentarną i swojego kandydata na premiera: Zjednoczoną Prawicę oraz grupę, którą tworzą: Koalicję Obywatelską, Trzecia Droga i Lewica". Chodziło o Mateusza Morawieckiego i Donalda Tuska.
Dotychczasowa opozycja zarzucała prezydentowi Dudzie, że zwleka do ostatniego dnia z decyzją o zwołaniu pierwszego posiedzenia Sejmu i z decyzją, komu powierzy misję tworzenia rządu. Ówczesny prezydencki minister Marcin Przydacz odpowiadał, że kadencja Sejmu trwa cztery lata, a nie trzy lata i 11 miesięcy. Politycy dotychczasowej opozycji twierdzili, że wykorzystując terminy do maksimum prezydent chce dać PiS-owi więcej czasu na znalezienie niezbędnej większości.
Ostatecznie 13 listopada, w dniu pierwszego posiedzenia Sejmu nowej kadencji, prezydent przyjął dymisję Rady Ministrów, a następnie desygnował Mateusza Morawieckiego na premiera. Dwa tygodnie później, 27 listopada prezydent zaprzysiągł Morawieckiego na Prezesa Rady Ministrów; powołał także jego nowy rząd utworzony w tzw. pierwszym kroku konstytucyjnym.
Od tego momentu Morawiecki miał 14 dni, aby przedstawić Sejmowi exposé z wnioskiem o udzielenie wotum zaufania. "Chcemy przez te dwa tygodnie pracować nad ustawami. Będziemy szukać koalicjanta do samego końca" - powiedział ówczesny rzecznik rządu Piotr Müller pytany, czy Morawiecki zdobędzie wymaganą większość, by rządzić kolejną kadencję.
11 grudnia Morawiecki wygłosił expose, ale Sejm w głosowaniu nie udzielił wotum zaufania jego rządowi. Inicjatywę w sprawie wyboru premiera i rządu przejął Sejm, który wybrał tego samego dnia wieczorem w ramach tzw. drugiego kroku konstytucyjnego, przewodniczącego PO Donalda Tuska na premiera.
Dzień później, 12 grudnia, Tusk wygłosił trwające ponad 2 godziny expose, w którym określił koalicję wspierającą jego rząd jako "koalicję 15 października". "Polska jest i będzie silnym ogniwem NATO; odzyska pozycję lidera w UE, weźmiemy udział w ochronie granic Unii - zapowiedział w expose Tusk. "Wprowadzimy 30 proc. podwyżkę dla nauczycieli, 20 proc. dla strefy budżetowej; przeprowadzimy błyskawiczny audyt w spółkach Skarbu Państwa" - mówił Tusk.
Za wyborem Tuska na premiera oraz za proponowanym przez niego składem Rady Ministrów zagłosowało 248 posłów, 201 było przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu. Tusk po głosowaniu zwrócił się m.in. do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Jak powiedział, każdego dnia słyszał teksty z telewizji typu "Tusk do Berlina". "Każdego dnia słyszałem tę płytę nagraną wiele lat temu przez Jacka Kurskiego (byłego prezesa TVP - PAP). Kiedy nagrał tę płytę, twój brat, Lech Kaczyński, powiedział do mnie, publicznie, że takiego łajdaka świat nie widział" – powiedział Tusk.
Po jego wystąpieniu posłowie odśpiewali Mazurek Dąbrowskiego. Potem na mównicę wyszedł Kaczyński. Zapytany przez marszałka Sejmu, w jakim trybie chce zabrać głos, odpowiedział, że "jest taki tryb, jak ktoś kogoś obraża". "Nie wiem, kim byli pana dziadkowie, ale wiem jedno: pan jest niemieckim agentem, po prostu niemieckim agentem" – powiedział Kaczyński, zwracając się do Tuska.
Prezydent nie był obecny w Sejmie, gdy Tusk wygłaszał expose, bo wówczas składał wizytę w Szwajcarii. Ale już kolejnego dnia, 13 grudnia, w Pałacu Prezydenckim odbyła się uroczystość powołania rządu Donalda Tuska. Prezydent Duda odebrał przysięgę od nowego premiera i członków jego gabinetu.
"Mogę tu, przed panem prezydentem przysiąc jeszcze raz, przed wszystkimi Polkami i Polakami, że mój rząd panie prezydencie dochowa wierności postanowieniom konstytucji. Przestrzegać będziemy wszystkich praw Rzeczpospolitej i naszym największym przykazaniem będzie dobro Ojczyzny i pomyślność naszych obywateli" - podkreślił premier.
Z uwagi na datę zaprzysiężenia, politycy PiS zaczęli nazywać nowy rząd "koalicją 13 grudnia" nawiązując do daty wprowadzenia stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku.
Wicepremierem w rządzie Tuska został Krzysztof Gawkowski z Lewicy, który objął również resort cyfryzacji. Drugim wicepremierem został lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, który został ministrem obrony narodowej. Jeszcze tego samego dnia, czyli 13 grudnia część nowych ministrów, np. szef MSZ Radosław Sikorski, przybyli do resortów i rozpoczęli sprawowanie obowiązków.
Tuż po zaprzysiężeniu rządu w Pałacu Prezydenckim Tusk udał się w pierwszą wizytę zagraniczną do Brukseli, gdzie wziął udział w szczycie UE–Bałkany Zachodnie oraz w posiedzeniu Rady Europejskiej. Szef rządu spotkał się z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. (PAP)
Ekspert: największe sukcesy rządu Tuska to zmiany w regułach fiskalnych UE, sprawne finansowanie potrzeb pożyczkowych i KPO
Pozytywne dla Polski zmiany w regulacjach UE dotyczące budżetu, brak problemów z finansowaniem potrzeb pożyczkowych i KPO – to, według Sławomira Dudka z SGH, główne sukcesy rządu Donalda Tuska w ciągu pierwszych 100 dni. Należy przyspieszyć prace nad przywróceniem przejrzystości finansów publicznych - ocenił.
„W obszarze finansów rzeczywiście pozytywne jest to, że Polska była bardzo aktywnym graczem w kwestii unijnych regulacji fiskalnych, jako że obecnie trwa reforma unijnych ram fiskalnych. Polska była pomysłodawcą i stronnikiem rozwiązania, aby wydatki militarne były inaczej traktowane przy ocenie poziomu deficytu. I jest konkluzja – chwalił się nią minister finansów Andrzej Domański – że wydatki na obronność rzeczywiście w pewnym zakresie będą traktowane inaczej przy procedurze nadmiernego deficytu. Wprawdzie nie uratują nas przed tą procedurą, ale przyjęcie tych zasad jest sukcesem” – powiedział PAP adiunkt w Szkole Głównej Handlowej, prezes Instytutu Finansów Publicznych Sławomir Dudek.
Dodał, że za sukces należy uznać także brak problemów przy finansowaniu potrzeb pożyczkowych. Według ustawy budżetowej w tym roku potrzeby pożyczkowe brutto państwa wynoszą prawie 450 mld zł.
„Mamy duży kredyt zaufania u inwestorów, ludzie związani z rynkiem mówią nawet o modzie na Polskę. I choć na pewno inwestorzy czekają na strategię i dalsze działania, to dobrze, że udaje się wykorzystywać tę dobrą opinię, jaka panuje obecnie wokół Polski. Choć do sfinansowania pozostają jeszcze ogromne kwoty” – powiedział ekonomista. „No i oczywiście sukcesem jest Krajowy Plan Odbudowy. Wprawdzie te środki nie załatwią problemów budżetowych, ale na pewno przyniosą ulgę, będą środki na inwestycje, także dla samorządów” – zauważył.
W jego ocenie rząd mógłby przyspieszyć prace nad uporządkowaniem finansów publicznych. Zdaniem Sławomira Dudka, kluczowa w tej dziedzinie będzie zapowiadana przez KO m.in. w 100 konkretach na 100 dni „Biała księga finansów publicznych”.
„Rząd zapowiadał przywrócenie przejrzystości finansów publicznych, włączenie funduszy pozabudżetowych, dokonanie przeglądu agencji – ale te działania muszą się wpisywać w cykl dokumentów strategicznych, dlatego czekam na białą księgę. Według mnie to się dzieje za wolno. W wymiarze sprawiedliwości widzimy dużą ofensywę, tymczasem w finansach publicznych pewne rzeczy moglibyśmy osiągać szybciej. Chodzi o takie działania, które nie wymagają zmian w wydatkach a jedynie porządkują system finansów publicznych. Tymczasem tutaj nie ma żadnych konkretów, nic nie widzieliśmy” – stwierdził Dudek.
Zaznaczył, że obecnie nie są znane plany rządu. Wskazał, że budżet państwa na 2024 r., co prawda zmodyfikowany przez obecny gabinet, jest w „95 proc. budżetem rządu Mateusza Morawieckiego”, choć włączono do niego niektóre zapowiedzi wyborcze, jak na przykład podwyżkę wynagrodzeń.
„Ten budżet dla mnie ekonomicznie nie jest najlepszy, jest bardzo duży deficyt, ogromne potrzeby pożyczkowe, ogromne wyzwania. Nie ma w nim odpowiedzi, co się zdarzy z finansami publicznymi w średnim terminie. Nie wiemy, jaka będzie strategia fiskalna rządu, jak to wszystko będzie poukładane. Tak naprawdę pierwszym rzeczywiście strategicznym dokumentem rządu, będzie przygotowywana na potrzeby Unii Europejskiej Aktualizacja Planu Konwergencji. Tam nowy rząd będzie mógł pokazać, jakie planuje dochody, jakie wydatki, jaki dług, jakie będą wydatki zbrojeniowe. Tam będziemy mogli zobaczyć, jaka jest przestrzeń na realizację obietnic i jakich wyzwań rząd się spodziewa” – powiedział Dudek.
W jego ocenie wśród wyzwań, z jakimi będzie musiał sobie poradzić obecny rząd, jest procedura nadmiernego deficytu. Wskazał, że Polska zostanie nią objęta w maju, co będzie wynikać ze stanu finansów publicznych, „odziedziczonych po poprzednim rządzie, włącznie z wysokim deficytem zbliżonym do 6 proc. PKB”.
„Uważam, że maj będzie kluczowy. Wtedy poznamy aktualizację programu konwergencji, poza tym w związku z procedurą nadmiernego deficytu Komisja Europejska wyda pewne zalecenia, do których trzeba będzie się dostosować” – powiedział ekonomista.
„Tymczasem pojawiają się mniejsze czy większe "michałki", a więc propozycje, których realizacja jest na razie na etapie testowania politycznego, bez konkretów na temat tego, jakie wygenerują koszty. Mam na myśli wakacje od ZUS dla przedsiębiorców, obniżenie VAT dla branży beauty, wreszcie kwestia zmian w obecnie obowiązujących regułach dotyczących składki zdrowotnej. Z drugiej strony mamy powrót do stawki 5-proc. VAT w przypadku żywności, co było w pierwotnym budżecie Morawieckiego zaplanowane od początku roku” – dodał.
Zdaniem Dudka realizacja tych działań może być utrudniona nie tylko z powodu procedury nadmiernego deficytu, ale przede wszystkim ze względu na stan finansów publicznych. Przedstawiciel SGH przypomniał, że jeszcze w pierwotnym przedłożeniu budżetu na 2024 r., opracowanym przez rząd Morawieckiego, zostały zapisane duże cięcia wydatków w kolejnych latach.
„Rząd Morawieckiego na kilka dni przed wyborami pokazał Strategię zarządzania długiem publicznym, czyli strategię, do której niewiele osób zagląda. I w tej strategii pokazał ścieżkę dla długu publicznego do 2028 r. Zaplanowano, że co roku musi dojść do dostosowania fiskalnego rzędu 1 proc. PKB, czyli po 40 mld zł rocznie. A więc włożyli do budżetu na rok 2024 róże rzeczy; transfery, środki dla samorządów, wydatki militarne, a na lata kolejne, w spadku kolejnemu rządowi, założyli między wierszami dostosowanie, czyli cięcia lub wzrost podatków, tak aby dług nie przekroczył 60 proc. PKB” – stwierdził prezes IFP.
Podkreślił, że to utrudnia rządowi wprowadzenie zmian, które zostały zapowiedziane w trakcie kampanii wyborczej.
„W kolejnych latach ocieramy się o granicę 60 proc. PKB w przypadku długu, wchodzimy w procedurę nadmiernego deficytu, no i jeszcze jest reguła wydatkowa, która mówi, że jeśli chce się obniżyć podatki, należy też obciąć wydatki. To wymaga konsolidacji fiskalnej i wygląda na to, że rząd zdaje sobie z tego sprawę. Wystarczy zobaczyć, co się stało ze składką zdrowotną – niedawno wiceminister zdrowia powiedział, że nie ma możliwości powrotu do zasad opłacania składki zdrowotnej przez przedsiębiorców sprzed Polskiego Ładu. To jest sygnał, że dotykamy sufitu. Taki powrót do zryczałtowanej składki zdrowotnej kosztowałby 10-11 mld zł. W tej sytuacji łatwo sobie wyobrazić, co będzie z podwyżką kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł, skoro ta zmiana kosztuje 4 czy 5 razy więcej” – stwierdził Sławomir Dudek.
W piątek, 22 marca, mija sto dni rządu Donalda Tuska. Prezydent Andrzej Duda powołał Tuska go na stanowisko premiera 13 grudnia 2023 r. (PAP)
autor: Marek Siudaj
Europejscy analitycy: powrót do Europy przy kontynuacji wyraźnego wsparcia dla Ukrainy
Rząd Donalda Tuska przywraca wpływy Polski w Unii Europejskiej, kontynuując jednocześnie wyraźne zaangażowanie po stronie zmagającej się z rosyjską inwazją Ukrainy – mówią w rozmowach z PAP analitycy z różnych krajów europejskich.
Zmiana władzy w Warszawie została bardzo dobrze odebrana nie tylko przez obecną francuską administrację, ale też przez francuskie media – zauważa prof. Jacques Rupnik, politolog z paryskiej uczelni Sciences Po.
Główną tego przyczyną były bardzo złe stosunki Francji z poprzednim polskim rządem, a także podejście PiS do kwestii demokracji, rządów prawa oraz europejskiej integracji – ocenia Rupnik.
Nie bez znaczenia - według politologa - było też otwarte poparcie ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego dla kandydatki na prezydenta Francji Marine Le Pen ze skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego (RN).
„Rząd Tuska to zupełnie inne podejście do integracji europejskiej” – mówi Rupnik. „Nie oznacza to, że będzie ze wszystkim zgadzał się z Paryżem, ale jego zwycięstwo było pewnego rodzaju ulgą, że największe z państw, które dołączyło do UE 20 lat temu, jest z powrotem na pokładzie” – dodaje.
Jak podkreśla z kolei holenderski analityk i szef Fundacji Cicero Marcel H. van Herpen, zmiana rządu w Polsce została przyjęta z ulgą w większości krajów UE.
„Ataki rządu PiS na niezależność sądownictwa były frontalnym atakiem na fundamenty liberalnej demokracji, co przypominało +nieliberalną demokrację+ Viktora Orbana na Węgrzech” – mówi ten ekspert od Rosji i Europy Wschodniej. Zaznacza przy tym, że nawet rząd PiS nie podążał jednak za prorosyjską polityką Orbana.
Zdaniem van Herpena rząd Tuska „jest w stanie przywrócić wpływy Polski w UE”, czego oznaką jest m.in. ożywienie Trójkąta Weimarskiego. „Nowy rząd będzie mógł sprawniej współpracować z partnerami z UE i NATO, aby pomóc Ukrainie pokonać Rosję i zabezpieczyć niepodległość Polski” – dodaje szef Fundacji Cicero.
„Na Litwie była obawa, że Radosław Sikorski, to ten sam Sikorski z pierwszego rządu Tuska” – mówi PAP litewski dziennikarz i komentator Rimvydas Valatka. Podczas swego poprzedniego urzędowania w roli szefa MSZ Sikorski stwierdził, że nie przyjedzie na Litwę, dopóki problemy mniejszości polskiej nie zostaną rozwiązane.
Jak zauważa Valatka, te obawy zostały rozwiane po tym, gdy szef polskiej dyplomacji pojawił się w styczniu na Litwie i przeprowadził w Trokach rozmowy z ministrem spraw zagranicznych Gabrieliusem Landsbergisem. Valatka zaznacza również, że sporo problemów mniejszości polskiej na Litwie zostało zresztą rozwiązanych.
Liberalna część społeczeństwa i klasy politycznej jest zadowolona ze zwycięstwa opozycji w Polsce. „Na Litwie trudnym do zrozumienia jest jednak to, że rząd Tuska, wspierający Kijów, nie może rozwiązać problemu rolników blokujących granicę polsko-ukraińską” – stwierdza litewski dziennikarz.
Według Valatki rząd PiS pozostawał w stałym konflikcie z Berlinem i Paryżem, co dla Litwy paradoksalnie było w pewnej mierze korzystne. „W takim przypadku Warszawa siłą rzeczy szukała bliższych stosunków z Litwą” – wyjaśnia dziennikarz. „Z drugiej strony Jarosław Kaczyński był odbierany na Litwie nieco jak +mały Orban+” – dodaje Valatka.
„To, co dzieje się w Polsce, jest praktycznym przykładem powszechnego zjawiska relatywizacji pojęcia praworządności” – twierdzi z kolei Akos Bence Gat, szef oddziału ds. UE ze wspieranego przez węgierski rząd think tanku MCC Brussels.
W jego ocenie rząd Tuska sięga po „alternatywne rozwiązania”, kiedy brakuje mu środków prawnych, aby przeprowadzić zakładane zmiany. Węgierski analityk podkreśla, że przywódcy unijni tolerują, a nawet zachęcają do stosowania przez polskie władze kontrowersyjnych w jego opinii środków.
Zdaniem Dominiki Hajdu ze słowackiego think tanku Globsec, nowy rząd w Warszawie zmienił co prawda kurs w kilku obszarach polityki, ale jednocześnie utrzymując wsparcie dla Ukrainy oraz nacisk na modernizację armii.
„Zdecydowane dostosowanie rządu do wartości demokratycznych stanowi ważny sygnał dla Europy: wzrost populizmu nie jest nieunikniony i można mu przeciwdziałać” – twierdzi analityczka.
Hajdu odniosła się również do kondycji Grupy Wyszehradzkiej, która po sformowaniu się rządu Tuska, a także po zwycięstwie Roberta Ficy na Słowacji, pozostanie - według niej - prawdopodobnie podzielona. „Kluczowe jednak jest, aby nacjonalistyczne i populistyczne poglądy nie zdominowały regionu” – zaznacza ekspertka Globsec.
Marcin Furdyna (PAP)
W wymiarze sprawiedliwości dopiero początek długiej drogi realizacji obietnic
Pierwsze 100 dni rządów gabinetu Donalda Tuska w wymiarze sprawiedliwości upłynęło pod znakiem działań doraźnych, zmian w prokuraturze i prezentacji planów przebudowy Trybunału Konstytucyjnego i Krajowej Rady Sądownictwa. To pierwsze działania w długiej drodze realizacji obietnic.
"Nowy minister sprawiedliwości Adam Bodnar jest jednym z gwarantów, że rządy prawa wróciły właśnie do Polski" – powiedział premier Donald Tusk 13 grudnia zeszłego roku, gdy Bodnar - poprzednio, w czasach rządów PiS, Rzecznik Praw Obywatelskich - objął swoją funkcję w MS.
"Będę robił wszystko, co w mojej mocy, aby naprawić to, co zostało popsute, jeżeli chodzi o kwestie związane z praworządnością, żeby Polska była lojalnym państwem członkowskim UE, oraz by Polska wypełniała zobowiązania wynikające z umów międzynarodowych" - zapewnił natomiast tego dnia Bodnar.
Obsada resortu sprawiedliwości skupiała wyjątkową uwagę, gdyż to wokół wymiaru sprawiedliwości, w tym sądownictwa i prokuratury, skupiał się konflikt polityczny ostatnich lat, a postulaty odnoszące się do tego obszaru były jednymi z głównych przedstawionych podczas kampanii wyborczej przez KO i zawartych w stu konkretach na pierwsze 100 dni rządu.
"Uwolnimy sądy od politycznych wpływów. Wykonamy orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w zakresie gwarancji niezależności sądów i niezawisłości sędziów" – głosił jeden z tych konkretów.
Ponadto znalazły się w nich m.in. utworzenie Krajowej Radę Sądownictwa w składzie zgodnym z konstytucją, odsunięcie "nielegalnych sędziów-dublerów od orzekania" w Trybunale Konstytucyjnym, rozdzielenie funkcję ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, a także przystąpienie Polski do Prokuratury Europejskiej.
To właśnie ten ostatni punkt stał się pierwszą zrealizowana obietnicą. Bodnar złożył wniosek do premiera Tuska o przystąpienie Polski do Prokuratury Europejskiej w pierwszym dniu urzędowania - 13 grudnia ub.r. W końcu lutego Komisja Europejska podjęła decyzję potwierdzającą udział Polski w Prokuraturze Europejskiej. Obecnie trwa nabór w ogłoszonym konkursie na przedstawiciela polskiej prokuratury w tym organie.
W pierwszych kilkunastu dniach nowego rządu widoczne zaczęły być także doraźne działania, które symbolicznie zrywały z poprzednią filozofią funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości i miały być zapowiedzią dalej idących zmian.
W Dzienniku Ustaw obok części z publikowanych wyroków TK znalazły się adnotacje, że wyrok wydany został w składzie naruszającym zasady mające zastosowanie do wyboru sędziów TK i istotę prawa do sądu. Chodzi o wyroki z udziałem trzech sędziów, których status jest kwestionowany z powodu wcześniejszego obsadzenia miejsc tych trzech miejsc na mocy uchwał Sejmu VII kadencji.
Do regulaminu urzędowania sądów została zaś wprowadzona niewielka, choć znacząca modyfikacja. Zapisano, że wniosku o wyłączenia sędziego złożonego z powodu okoliczności powołania tego sędziego nie może rozpoznawać sędzia powołany w tym samym trybie. W praktyce oznacza to, że wniosków kwestionujących sędziów wyłonionych przed KRS po roku 2017 nie mogą rozpoznawać inni tacy sędziowie.
Natomiast wszczęte za poprzedniej władzy dyscyplinarne sprawy sędziów, w tym te, w których zarzuty dotyczyły kwestionowania obecnej Krajowej Rady Sądownictwa, zaczęły trafiać do wyznaczonych przez Bodnara rzeczników dyscyplinarnych, tzw. rzeczników "ad hoc", co skutkowało odebraniem tych spraw "stałym" sędziowskim rzecznikom dyscyplinarnym. Pierwsze efekty przekazania tych spraw są już widoczne, gdyż SN umorzył pierwsze z postępowań dyscyplinarnych po wycofaniu wniosku przez takiego rzecznika "ad hoc".
Jednocześnie, w odniesieniu do samej KRS, jeszcze w grudniu zeszłego roku w Sejmie podjęta została przedłożona przez posłów rządzącej koalicji uchwała stanowiąca, że trzy uchwały Sejmu z czasów, gdy rządziło PiS - z 6 marca 2018 r., 20 maja 2021 r. oraz 12 maja 2022 r. - ws. wyboru sędziowskich członków Krajowej Rady Sądownictwa zostały podjęte z rażącym naruszeniem Konstytucji RP. W uchwale Sejm wezwał sędziowskich członków KRS do niezwłocznego zaprzestania działalności w KRS, gdyż ta podważa porządek konstytucyjny Rzeczypospolitej Polskiej. Jeszcze tego samego dnia KRS odnosząc się do tej uchwały stwierdziła, że podważa ona "zaufanie do konstytucyjnych organów, godzi w porządek prawny i wbrew tytułowi inicjuje konflikt o znamionach kryzysu konstytucyjnego".
12 stycznia b.r. przedstawiono założenia pierwszego z obszernych projektów odnoszących się do funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, czyli projekt nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa.
Tego samego dnia zapoczątkowane zostały zmiany na szczytach prokuratury - Bodnar wręczył prokuratorowi krajowemu Dariuszowi Barskiemu dokument stwierdzający, że przywrócenie go do służby czynnej 16 lutego 2022 r. przez poprzedniego prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę, "zostało dokonane z naruszeniem obowiązujących przepisów i nie wywołało skutków prawnych". Na mocy decyzji premiera pełniącym obowiązki prokuratora krajowego został wówczas - do czasu wyłonienia następcy Barskiego w konkursie - prok. Jacek Bilewicz.
Kandydatury w konkursie na nowego prokuratora krajowego można było zgłaszać do połowy lutego. Łącznie zgłosiło się pięcioro kandydatów, w tym troje związanych z prokuratorskim stowarzyszeniem Lex Super Omnia. Konkurs wygrał Dariusz Korneluk, któremu w lutym Bodnar powierzył pełnienie funkcji zastępcy Bilewicza. Korneluk jest śledczym z ponad 30-letnim doświadczeniem, a w czasach rządów PiS był zdegradowany z funkcji warszawskiego prokuratora apelacyjnego do liniowego prokuratora w rejonie.
Ruszyły też zmiany w kierownictwach poszczególnych prokuratur. Na wyższe stanowiska przywracani są prokuratorzy zdegradowani lub delegowani do odległych prokuratur w czasach rządów PiS. Sukcesywnie stanowiska obejmują nowi prokuratorzy regionalni i okręgowi w poszczególnych miastach.
Sytuacja w prokuraturze nie jest jednak ostatecznie wyjaśniona. Z odsunięciem z funkcji prok. Dariusza Barskiego nie zgadza się bowiem obecna opozycja, a także on sam. Prezydent Andrzej Duda również mówił, że niezmiennie stoi na stanowisku, iż prokuratorem krajowym jest Dariusz Barski, który "nie został skutecznie usunięty ze stanowiska". Prezydent w połowie stycznia skierował do Trybunału Konstytucyjnego wniosek ws. sporu kompetencyjnego pomiędzy Prezydentem RP, a premierem i PG. Przekłada to się na dyskusję o skuteczności nominacji prokuratorów i asesorów prokuratorskich - zarówno tych nominowanych przez Barskiego, jak i tych, którzy stanowiska otrzymali po styczniowej zmianie. Pierwsze z pytań o takie kwestie wpłynęło już z jednego z gdańskich sądów do Sądu Najwyższego.
Analogiczne zmiany zainicjowano w sądach powszechnych, gdzie jednak sytuacja jest bardziej złożona, gdyż odwołanie prezesa sądu powiązane jest z opinią właściwego kolegium lub KRS. Udało się odwołać na przykład prezesów sądów apelacyjnych w Poznaniu i Krakowie. Minister zdecydował także o odwołaniu prezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie Piotra Schaba uznając, że negatywne wobec tego zamiaru stanowisko kolegium tego sądu nie spełniało formalnych wymogów opinii. Takich decyzji nie uznaje sędzia Schab i dotychczasowi wiceprezesi sądu. "Odwołamy się do wszelkich instytucji, które mogą wypowiedzieć się w kwestii bezprawia resortu sprawiedliwości" - zapowiedzieli. Procedura odwołania dotychczasowych prezesów trwa także w innych sądach. Kolegium Sądu Okręgowego w Olsztynie pozytywnie zaopiniowało odwołanie sędziego Macieja Nawackiego z funkcji prezesa olsztyńskiego sądu rejonowego oraz odwołanie prezesa Sądu Okręgowego Michała Lasoty; nie zgodzono się na odwołanie prezesów sądów w Kętrzynie i Bartoszycach.
Z kolei pierwszy z projektów ustaw, które mają przebudować wymiar sprawiedliwości, czyli przedstawiony 12 stycznia przez Bodnara projekt dotyczący KRS ma sprawić, że 15 sędziów-członków KRS wybieranych będzie w wyborach bezpośrednich i w głosowaniu tajnym przez sędziów, a nie, jak ma to miejsce od 2018 r., przez Sejm. Po wyborze nowych członków KRS obecni sędziowie-członkowie mieliby stracić swój mandat. Na początku marca w Sejmie odbyło się już pierwsze czytanie tego projektu, zaś 26 marca ma się odbyć w jego sprawie wysłuchanie publiczne.
Na początku marca Bodnar wraz z politykami rządzącej koalicji i ekspertami prawnymi zaprezentowali zaś pakiet rozwiązań mających przebudować funkcjonowanie TK. Planowana reforma zawiera się w dwóch projektach ustaw oraz w projekcie zmiany konstytucji. Zgodnie z głównymi założeniami, wyroki TK wydane w składach, w których zasiadały "osoby nieuprawnione do orzekania" byłyby nieważne, a obecni sędziowie TK mogliby przejść w stan spoczynku. Stworzone zostałyby też podstawy dla szerszego stosowania konstytucji w sposób bezpośredni w praktyce orzeczniczej sądów, czyli tzw. rozproszonej kontroli konstytucyjności. Osoba, która sprawowała mandat posła, senatora lub wchodziła w skład rządu, mogłaby zostać wybrana na sędziego TK, jeżeli od wygaśnięcia jej mandatu lub zakończenia pełnienia funkcji, upłynęły co najmniej 4 lata. Projekty te wpłynęły do Sejmu i - w odniesieniu do propozycji zmiany konstytucji - do Senatu.
Na razie jednak - podobnie jak w przypadku działań wobec KRS - na początku marca Sejm przyjął uchwałę odnoszącą się do TK. W uchwale zaznaczono m.in.: "Sejm RP stoi na stanowisku, że uwzględnienie w działalności organu władzy publicznej rozstrzygnięć Trybunału Konstytucyjnego wydanych z naruszeniem prawa może zostać uznane za naruszenie zasady legalizmu przez te organy". "Sejm RP apeluje do sędziów Trybunału Konstytucyjnego o rezygnację, a tym samym o przyłączenie się do procesu demokratycznych przemian" - podkreślono. Podobna - jak w przypadku reakcji KRS na uchwałę dotyczącą Rady - ocena uchwały w sprawie TK wyrażona przez ten organ. "Podjęta przez Sejm uchwała w sprawie TK jest pogwałceniem prawa" - oceniała jeszcze tego samego dnia prezes TK Julia Przyłębska.
W przypadku planowanych zmian ustaw wszyscy zgodnie przyznają, że kluczem pozostaje jednak stanowisko prezydenta Andrzeja Dudy, który dysponuje prawem weta. "Pan prezydent jest otwarty na dialog i sam jest gotów włączyć się w poprawę stanu wymiaru sprawiedliwości w Polsce, bo on wymaga poprawy" - mówiła niedawno PAP szefowa Kancelarii Prezydenta RP Grażyna Ignaczak-Bandych. Jednak prezydencka minister Małgorzata Paprocka zwracała uwagę, że prezydent "protestuje przeciwko stanowisku, że TK jest w całości skażony jakąś nielegalnością".
"Zdaję sobie sprawę, że część z tych projektów na pewno zostanie zawetowana przez prezydenta, ale to już panu prezydentowi mówiłem, że moim zdaniem traci okazję, żeby naprawić to, co psuł razem z PiS" - mówił natomiast w marcu premier Tusk. W przypadku weta - jak podkreślał - rząd ponowi po wyborze nowego prezydenta próbę przyjęcia przez parlament zmian dotyczących np. TK.
Wciąż przed rządem i kierownictwem resortu sprawiedliwości stoją inne wyzwania, z których jednym z najważniejszych jest sytuacja w Sądzie Najwyższym. Problem uwidocznił się szczególnie w początkach stycznia br., gdy dwie Izby tego sądu wydawały rozbieżne orzeczenia w sprawie wygaszenia mandatów posłów PiS Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Jedna z tych Izb złożona jest z sędziów wyłonionych w postępowaniach przed KRS po 2017 roku, zaś w drugiej większość mają sędziowie wskazani przez KRS jeszcze sprzed zmian wprowadzonych przez PiS. Ze względu na ten podział SN nie udało się też do tej pory na przykład podjąć w tym sądzie w szerokim składzie ważnych uchwał, w tym tej odnoszącej się w sposób kompleksowy do kredytów frankowych.
Resort sprawiedliwości zapowiada też odejście od wprowadzonego przez PiS modelu prawa karnego materialnego i procesowego przewidującego szerokie zaostrzenie odpowiedzialności karnej i możliwość wymierzania tzw. bezwzględnego dożywocia. W resorcie wznowiono działalność eksperckich komisji kodyfikacyjnych, w tym tej odnoszącej się do prawa karnego, które mają wypracować odpowiednie zmiany.
Tymczasem do TK wpływają kolejne wnioski m.in. prezydenta i posłów PiS odnoszące się do ustaw i zmian wprowadzanych przez obecny rząd. TK w ostatnich tygodniach wydał też kilka postanowień zabezpieczających, mających wstrzymać obowiązywanie niektórych decyzji ministrów obecnego rządu - np. dotyczących zmian w mediach publicznych lub odsunięcia z funkcji dotychczasowego prezesa warszawskiego sądu apelacyjnego. Postanowienia te nie wzbudziły zauważalnej reakcji rządu, czy poszczególnych ministrów.
Poprzednia ekipa rządząca zdecydowania krytykuje działania obecnego MS. Sejm w drugiej połowie lutego debatował nad wnioskiem PiS o wotum nieufności wobec Bodnara złożonym przez PiS. "Bodnar odpowiada za dewastację polskiego wymiaru sprawiedliwości; z ministerstwa sprawiedliwości uczynił ministerstwo bezprawia" - mówił wtedy w Sejmie Marcin Warchoł b. wiceminister sprawiedliwości, który jesienią 2023 r. krótko kierował też resortem.
Pełne poparcie dla Bodnara wyraził wówczas premier Tusk, który wskazał, że działania obecnego ministra sprawiedliwości spowodowały, że środki z Krajowego Planu Odbudowy mogą zostać odblokowane dla Polski. Na początku marca MS podkreślało, że KE "pozytywnie oceniła Plan Działań przywracających w Polsce zasady państwa prawa i dotychczasowe decyzje rządu oraz resortu sprawiedliwości; to otworzyło Polsce dostęp do ok. 60 mld euro z KPO i 76 mld euro - w sumie prawie 600 mld złotych dla polskich regionów z polityki spójności". (PAP)
Autor: Marcin Jabłoński
Zmiany w mediach publicznych, audyty w instytucjach, niedługo tantiemy dla twórców
W ciągu 100 dni rządu Donalda Tuska dokonano zmian w mediach publicznych. Trwają kontrole i audyty w instytucjach podległych MKiDN. Zapowiedziano, że niebawem do Sejmu trafi ustawa o prawie autorskim wraz z przepisem o tantiemach dla twórców.
Realizacja obietnicy dotyczącej zmian w funkcjonowaniu mediów publicznych była jedną z bardziej oczekiwanych przez wyborców koalicji rządowej. Postulat znalazł się w dokumencie "100 konkretów na pierwsze 100 dni rządów", przygotowanym przez Koalicję Obywatelską.
"Odpolitycznimy i uspołecznimy media publiczne. Zlikwidujemy Radę Mediów Narodowych. Natychmiast zatrzymamy finasowanie fabryki kłamstw i nienawiści jaką stała się TVP i inne media publiczne. Zgodnie z naszym zobowiązaniem przeznaczymy 2 mld zł z TVP na leczenie raka" - brzmiała zapowiedź.
19 grudnia 2023 r. Sejm podjął uchwałę "w sprawie przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych oraz Polskiej Agencji Prasowej", wzywającą Skarb Państwa do działań naprawczych. Dzień później resort kultury poinformował, że minister kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomiej Sienkiewicz, jako organ wykonujący uprawnienia właścicielskie Skarbu Państwa, działając na podstawie przepisów Kodeksu spółek handlowych, odwołał 19 grudnia dotychczasowych prezesów Zarządów Telewizji Polskiej S.A., Polskiego Radia S.A. i Polskiej Agencji Prasowej S.A. i Rady Nadzorcze. Minister powołał nowe Rady Nadzorcze ww. Spółek, które powołały nowe Zarządy Spółek. Tomasz Sygut został nowym prezesem Telewizji Polskiej, Paweł Majcher - Polskiego Radia, a Marek Błoński - Polskiej Agencji Prasowej.
23 grudnia prezydent Andrzej Duda poinformował, że zawetował przygotowaną przez nowy rząd ustawę budżetową, która przewidywała m.in. środki dla mediów publicznych na następny rok. Jak uzasadnił prezydent, jego decyzja wiązała się z "rażącym łamaniem konstytucji i zasad demokratycznego państwa prawa" w mediach publicznych.
Po prezydenckim wecie szef MKiDN podjął 27 grudnia decyzję o postawieniu TVP, Polskiego Radia i PAP w stan likwidacji. Likwidatorem TVP został Daniel Gorgosz, Polskiego Radia - Paweł Majcher, a Polskiej Agencji Prasowej - Marek Błoński. Analogiczną decyzję minister kultury podjął 29 grudnia w stosunku do 17 spółek regionalnych rozgłośni Polskiego Radia.
18 stycznia 2024 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepisy Kodeksu spółek handlowych (Ksh) o rozwiązaniu i likwidacji spółki akcyjnej, rozumiane w ten sposób, że swoim zakresem regulacyjnym z mocy samej ustawy obejmują także jednostki publicznej rtv, są niekonstytucyjne. Ponadto TK w ogłoszonym wyroku orzekł, że niekonstytucyjny jest przepis ustawy o rtv wyłączający określone zapisy Ksh od stosowania w odniesieniu do jednostek publicznej rtv. MKiDN przekazało, że wyrok TK w sprawie jednostek publicznej radiofonii i telewizji "jako wydany z udziałem tzw. sędziów dublerów nie ma mocy prawnej i nie jest ostateczny".
W uchwale podjętej 7 lutego Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji podtrzymała swoje stanowisko decydując, że wypłata wpływów z abonamentu dla mediów publicznych nastąpi po prawomocnym orzeczeniu sądu rejestrowego dotyczącym postawienia tych spółek w stan likwidacji. Wskazano, że celem KRRiT jest wypłacenie środków z abonamentu po decyzji dotyczącej "likwidacji potwierdzonej prawomocnym orzeczeniem sądu rejestrowego". Dodano, że wówczas przekazane środki muszą zostać spożytkowane wyłącznie "na realizację zadań misji publicznej wykonywanych w ramach procesu likwidacji". "Pieniądze pochodzące z opłat abonamentowych trafią do depozytu sądowego. Podjąć będą mogły je jedynie osoby, które będą zgodnie z prawem uznane za reprezentantów spółki"- głosi uchwała.
Jak zaznaczył w rozmowie z PAP członek KRRiT prof. Tadeusz Kowalski, "istnieje szereg powodów merytorycznych, dla których uważam, że ta uchwała jest szkodliwa dla interesu publicznego oraz samych mediów". Wyjaśnił, że najważniejszym w jego ocenie zarzutem jest to, że "Krajowa Rada podejmując taką uchwałę, działa wbrew interesowi publicznemu i wbrew interesom mediów publicznych, które przechodzą bardzo trudny okres odzyskiwania wiarygodności po okresie, kiedy były w zasadzie narzędziem politycznej propagandy". "W związku z tym wydaje mi się, że należy te media wspierać, przekazując na ich rzecz środki finansowe, które zostały im przyznane we wrześniu 2023 roku i zapłacone przez obywateli w formie abonamentu" - powiedział. Przypomniał, ponadto, że "przekazanie środków nie dotyczy osoby likwidatora, tylko instytucji, czyli spółki publicznej radiofonii i telewizji". "Błędne jest również założenie, że spółka w likwidacji jest inną osobą prawną niż spółka, która ma tę samą nazwę, przy której nie widnieje dopisek +w likwidacji+" - zaznaczył.
15 lutego podczas pierwszej konferencji prasowej całego kierownictwa MKiDN, szef tego resortu Bartłomiej Sienkiewicz odniósł się m.in. do decyzji KRRiT o przekazaniu pieniędzy pochodzących z opłat abonamentowych do depozytu sądowego. "KRRiT nie jest sędzią, ma obowiązek przekazania pieniędzy z abonamentu" – podkreślił. Zwrócił uwagę, że istnieją trzy sposoby przekazania pieniędzy na rzecz mediów publicznych. "Rząd Donalda Tuska analizuje sytuację. Zapewniam, że te pieniądze będą, a pierwsze tego sygnały będą przestawione w przyszłym tygodniu" – poinformował. "Proces prawny ma swoje zawirowania" - dodał, zapewniając, że ma "plan B, C, D, E, F, G aż do Ź", dostosowany do wszystkich ewentualności.
"Jedno jest pewne - ludzie, którzy tworzyli, zarządzali z Nowogrodzkiej telewizją publiczną do tej telewizji nie wrócą" - dodał. W jego ocenie najbardziej odpowiednim miejscem budowy nowego ładu medialnego jest polski parlament – Sejm i Senat. "Jestem przekonany, że najwłaściwszym rozwiązaniem jest powołanie nadzwyczajnej komisji sejmowej ds. ładu medialnego. W interesie polskich obywateli jest to, aby ta komisja zaczęła działać jak najszybciej" – podkreślił.
W trakcie tej samej konferencji Sienkiewicz zapewnił, że politycy koalicji rządzącej "chcą prowadzić politykę w sposób transparentny, równościowy, w tym znaczeniu, by nie wykluczać a priori żadnego środowiska". Przekazał, że poprzednie kierownictwo resortu wydało "175 mln zł przez niecałe dwa miesiące", między październikiem a grudniem ub.r.
Ocenił, że "decyzje, jakie zapadały w tym okresie przejściowym miały charakter kompulsywnego wydawania publicznych pieniędzy dla flagowych instytucji Prawa i Sprawiedliwości, była to próba upchnięcia publicznych pieniędzy tam, gdzie jeszcze można było je upchnąć". "Uważamy, że było to robione wyłącznie w celach politycznych" - podkreślił.
Od 15 października do 13 grudnia 2023 r. poprzednie kierownictwo resortu kultury wydało 126 decyzji dotyczących wydatkowania ponad 175 mln zł, co stanowi kwotę o ponad 98 mln zł większą niż w analogicznym okresie poprzedniego roku.
Minister kultury podkreślił, że chce także "zachować maksymalną przezroczystość i autonomię" instytucji podległych ministrowi kultury, czyli teatrów, muzeów, filharmonii, oper. "Chcemy, aby te instytucje wydawały pieniądze zgodnie z ogólnymi przepisami, a ich repertuar nie interesował ministra kultury" - zapewnił. Podkreślił, że "wolność artystyczna jest jednym z fundamentów państwa demokratycznego".
Po zakończeniu etapu konsultacji społecznych, decyzją ministra Sienkiewicza, do ustawy o prawie autorskim wprowadzony został przepis o prawie do wynagrodzenia w formie tantiem za korzystanie z utworów w internecie dla twórców i wykonawców utworów audiowizualnych oraz wykonawców utworów muzycznych.
Ministerstwo będzie monitorować sposób, w jaki rynek radzi sobie z poborem i podziałem wynagrodzeń z internetu pomiędzy twórców, aby redystrybucja środków była transparentna dla wszystkich zaangażowanych stron. Minister będzie podejmować działania wspierające rozwój talentów, stabilizujące rynek i powodujące, że będzie on bardziej przewidywalny dla producentów i inwestorów.
MKiDN prowadziło kontrole i audyty w takich instytucjach, jak: Spółka Pałac Saski, Zachęta – Narodowa Galeria Sztuki, Filmoteka Narodowa – Instytut Audiowizualny, Muzeum Narodowe w Warszawie, Instytut Adama Mickiewicza, Biuro "Niepodległa", Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego, Instytut Literatury, Instytut Książki, Narodowy Instytut Dziedzictwa, Narodowy Instytut Konserwacji Zabytków.
W wyniku kontroli ujawniono szereg nieprawidłowości. W efekcie wycofano 40 mln zł dotacji dla Instytutu Adama Mickiewicza. Szef MKiDN odmówił również zabezpieczenia dodatkowych środków na rok 2024 w wysokości ponad 13 mln zł na budowę siedziby i wystawę stałą Muzeum "Pamięć i Tożsamość" im. św. Jana Pawła II ze względu na ograniczone środki inwestycyjne w ustawie budżetowej na rok 2024.
***
Sprostowanie
Wprowadzającą w błąd Czytelników informacją jest, że:
„MKiDN prowadziło kontrole i audyty w takich instytucjach, jak: (…) Instytut Adama Mickiewicza (…). W wyniku kontroli ujawniono szereg nieprawidłowości. W efekcie wycofano 40 min zł dotacji dla Instytutu Adama Mickiewicza.”
W rzeczywistości:
Wycofanie dotacji dla Instytutu Adama Mickiewicza (Instytut, IAM) nie miało żadnego związku z przeprowadzoną kontrolą. Zawiadomienie o cofnięciu dotacji wpłynęło do IAM w dniu 08 stycznia 2024 r., z kolei decyzja o przeprowadzeniu kontroli MKiDN zapadnia dopiero 2 dni później – w dniu 10 stycznia 2024 r. Rozszerzenie kontroli o Izbę Administracji Skarbowej datowane jest dopiero na 25 stycznia 2024 r.
Barbara Schabowska
Dyrektor
Instytutu Adama Mickiewicza
ul. Mokotowska 25
00-560 Warszawa
***
Zdecydowano, że Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego nie będzie instytucją współprowadzoną przez MKiDN i Miasto Otwock. Zapowiedziano także połączenie Biura "Niepodległa" z Instytutem Adama Mickiewicza, Instytutu Literatury z Instytutem Książki oraz Narodowego Instytutu Dziedzictwa z Narodowym Instytutem Konserwacji Zabytków.
Minister kultury potwierdził zamiar odbudowy Pałacu Saskiego. "My z odbudową Pałacu Saskiego się spieszymy. Chcemy, żeby było szybko i żeby wreszcie Grób Nieznanego Żołnierza, czyli tak naprawdę jedyny ołtarz ojczyzny, jedyny dla wszystkich Polaków, został obudowany godnie. Taki jest sens tego przedsięwzięcia" - podkreślił w rozmowie z PAP Sienkiewicz.
Kierownictwo resortu zdecydowało natomiast, że nie będzie budować siedziby Polskiej Opery Królewskiej.
Po raz pierwszy od ośmiu lat minister kultury i dziedzictwa narodowego przyznał stypendia przed końcem grudnia 2023 r., czyli przed upływem terminu konkursu.
Podczas pierwszych 100 dni rządu nowe kierownictwo MKiDN opublikowało także wyniki naborów do większości programów ministerialnych m.in. "Promocja kultury polskiej", "Edukacja artystyczna", "Teatr", "Film", "Muzyka", "Czasopisma", "Infrastruktura kultury", "Kultura cyfrowa".
Szef resortu kultury podczas ogłaszania wyników naboru do programu "Czasopisma" powiedział, że starano się tak zrównoważyć program, aby odzwierciedlał całe spektrum opinii publicznej w Polsce, nawet obozów polityczno-ideowych.
Podkreślił także, że pieniądze z podatków pochodzą od obywateli o różnych poglądach oraz wyznaniach i nie mogą wspierać jednej religii.
W marcu MKiDN ogłosiło również wyniki pierwszego naboru konkursowego z Programu Fundusze Europejskie na Infrastrukturę, Klimat, Środowisko (FEnIKS) 2021-2027. Dofinansowanie otrzymało 13 projektów na łączną kwotę blisko 470 mln zł.
Wiceszefowa resortu kultury Joanna Scheuring-Wielgus spotkała się z przedstawicielami teatrów muzycznych i operowych. "Traktujemy to zaproszenie jako rzecz istotną dla naszego środowiska" - powiedział PAP dyrektor Opery Bałtyckiej w Gdańsku Romuald Wicza-Pokojski. Poinformował, że podczas spotkania sekretarz stanu w MKiDN otrzymała projekt ustawy o emeryturach dla tancerzy.
Podkreślił, że sprawa jest dla nich "kluczowa", ponieważ od kilkunastu lat tancerze nie mają prawa do wcześniejszej emerytury. Zwrócił uwagę na specyfikę tego zawodu. "To jest chyba jeden z nielicznych przypadków, w którym osoby wykonujące ten zawód nie są w stanie pracować do czasu osiągnięcia wieku emerytalnego" - powiedział Wicza-Pokojski. Poinformował, że wiceminister kultury zadeklarowała zaangażowanie się w sprawę. Podczas spotkania poruszono też kwestię ustawy o artystach zawodowych, przyszłej prezydencji Polski w Radzie Unii Europejskiej (1 stycznia 2025 r. Polska po raz drugi obejmie prezydencję w Radzie UE - PAP) oraz pracach nad organizacją Kongresu Kultury.
Współpraca polsko-ukraińska w dziedzinie kultury i rozwój wspólnych projektów młodych artystów z obu krajów to główne tematy spotkania podsekretarz stanu w MKiDN Marty Cienkowskiej z pełniącym obowiązki ministra kultury i polityki informacyjnej Ukrainy Rościsławem Karandiejewem, które odbyło się w Kijowie.
Jedną z najnowszych decyzji ministra kultury jest ta dotycząca współprowadzenia przez MKiDN Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. "Mam przyjemność ogłosić dzisiaj rzecz, która już od dawna była przygotowywana, bo zdecydowaliśmy współprowadzić jako ministerstwo kultury Teatr Słowackiego. To znaczy, że Kraków będzie miał drugą narodową scenę" – powiedział szef MKiDN.
Zwracając się do artystów i publiczności dodał, że "prosi o chwilę cierpliwości". "Wszystkie papiery są przygotowane, ale ja nie chcę zawierać tego porozumienia z sejmikiem wojewódzkim, który chciał zniszczyć ten teatr. Poczekam do wyborów" - wyjaśnił Sienkiewicz.
W "100 konkretach na pierwsze 100 dni rządów" w sferze kultury znalazł się postulat wprowadzenia ustawy o statusie artysty gwarantującej artystom i artystkom minimum zabezpieczenia socjalnego, dostęp do ubezpieczeń społecznych i zdrowotnych uwzględniający specyfikę ich pracy.
Obietnica nie została jeszcze zrealizowana. MKiDN podało, że "ustawa o statusie artysty zawodowego została złożona przez poprzednią władzę bez wskazania realnego źródła finansowania". "Przepisów oczekuje całe środowisko artystyczne - około 67 tys. osób działających w obszarze kultury i sztuki. Chcemy możliwie szybko zakończyć prace nad regulacjami – zaprezentować zapisy w ciągu kilkunastu tygodni. Weryfikujemy możliwości finansowania z różnych źródeł, w zgodnie z prawem unijnym" - zapewnia resort kultury.
Zapowiedziano także zniesienie cenzury nałożonej na polską kulturę: cenzury ekonomicznej, czyli cofania środków finansowych dla instytucji kultury niewygodnych dla władzy oraz cenzury personalnej, czyli obsadzanie instytucji kultury osobami posłusznymi władzy.
"Język śląski zostanie uznany za język regionalny. Ponownie złożymy ustawę, która nada językowi śląskiemu status języka regionalnego, a tym samym odpowie na oczekiwania Ślązaków" - napisano w "100 konkretach". Na najbliższym posiedzeniu Sejmu w dniach 20-21 marca odbędzie się pierwsze czytanie projektu ustawy w tej sprawie. (PAP)
autor: Katarzyna Krzykowska, Anna Kruszyńska
Nowi dyrektorzy w Zachęcie, Muzeum Narodowym w Warszawie, Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku
W ciągu pierwszych 100 dni nowej ekipy w MKiDN, gabinety dyrektorskie opuścili m.in. szefowie Muzeum Narodowego w Warszawie, FINA, Zachęty, Muzeum II Wojny Światowej. Rozpisano konkursy na szefów Narodowego Starego Teatru w Krakowie, Polskiej Opery Królewskiej oraz Centrum Rozwoju Przemysłów Kreatywnych.
Jedną z pierwszych decyzji ministra Bartłomieja Sienkiewicza było odwołanie 21 grudnia 2023 r. Janusza Stanisława Janowskiego z funkcji dyrektora Zachęty – Narodowej Galerii Sztuki. Osobą pełniącą obowiązki dyrektora instytucji – do czasu wyłonienia nowego dyrektora w drodze konkursu – została Justyna Markiewicz. Do tego czasu również obowiązki i funkcję komisarza Polskiego Pawilonu na Międzynarodowej Wystawie Sztuki w Wenecji będzie pełni minister kultury i dziedzictwa narodowego.
29 grudnia Sienkiewicz poinformował, że po przeanalizowaniu procedur konkursowych na projekt wystawy w ramach 60. Międzynarodowej Wystawy Sztuki w Wenecji w 2024 r. i po zapoznaniu się z opiniami i głosami środowisk, zaakceptował decyzję o niewdrażaniu projektu "Polskie ćwiczenia z tragiczności świata. Między Niemcami a Rosją" kuratorów Piotra Bernatowicza i Dariusza Karłowicza z udziałem malarza Ignacego Czwartosa. Projekt wystawy rekomendowany przez jury konkursu zaakceptował jesienią były minister kultury Piotr Gliński. Pierwotnie wybrany projekt polskiej ekspozycji na Biennale w Wenecji wzbudził kontrowersje. "Guardian" w tekście zatytułowanym "Antyeuropejski manifest" zwracał uwagę na zapowiedzianą przez Czwartosa pracę, mającą przedstawiać płonącą swastykę, łączącą Angelę Merkel i Władimira Putina. Wysłanie prac Ignacego Czwartosa na Biennale oprotestowała też część polskiego środowiska artystycznego.
Polskę reprezentować ma rezerwowy projekt wystawy "Powtarzajcie za mną" zgłoszony przez kuratorkę Martę Czyż z udziałem ukraińskiego kolektywu Open Group (Jurij Bilej, Pawło Kowacz, Anton Warga).
Jednym z głównych powodów decyzji ministra było niewywiązanie się przez dyrektora z jednego z podstawowych obowiązków statutowych - stworzenia i realizacji strategii instytucji kultury, co uniemożliwiło realizację statutowych zadań Zachęty – upowszechniania sztuki współczesnej we wszystkich jej aktualnych przejawach, traktowanej jako istotny element kultury i życia społecznego.
Odwołany dyrektor, w ocenie szefa MKiDN, nie zrealizował programowych zobowiązań dotyczących strategii promocji artystów polskich za granicą, przy których to działaniach miał współdziałać z Radą Programową oraz gronem ekspertów. Wśród uchybień dotyczących promocji sztuki polskiej wymieniono rezygnację z funduszy europejskich i planowanej współpracy z Kunstmuseum w Trondheim. Wbrew zobowiązaniu deklarowanemu w programie merytoryczno – organizacyjnym zatrudnieni w instytucji kuratorzy nie brali udziału w budowaniu programu wystawienniczego, co skutkowało ograniczeniem perspektyw programowych.
Dyrektor nie dopełnił też obowiązku wnioskowania o powołanie Rady Programowej, statutowego organu Zachęty, a zaniechanie powołania komisji ekspertów znacząco obniżyło poziom merytoryczny projektów. Strategiczna i programowa współpraca z innymi instytucjami kultury podejmowana była incydentalnie i nie spełniła założenia ani "wieloletniego planu wspólnych działań, np. wielkich ogólnopolskich projektów wystawienniczych" ani "nowych formatów stypendialnych".
W efekcie tych i wielu innych zaniechań nie zostało zrealizowane zobowiązanie do wzmocnienia roli Zachęty – Narodowej Galerii Sztuki jako kluczowej instytucji kultury w dziedzinie sztuk wizualnych, nie doszło do "wykreowania nowej dynamiki artystycznej poprzez różnorodne cykliczne formaty wystawiennicze".
Dyrektor, jak napisano, "nie wywiązywał się z obowiązku sprawozdawczości, co skutkowało brakiem możliwości rzetelnej oceny działalności zarówno instytucji kultury, jak i samego dyrektora i utrudniało sprawowanie ustawowego nadzoru ministra i ocenę realizacji przez Zachętę zadań publicznych".
W trosce o prawidłowe wydatkowanie środków publicznych oraz kierując się wolą należytej realizacji inwestycji, a także dodatkowymi przesłankami dotyczącymi działalności spółki, minister Sienkiewicz odwołał Zarząd spółki Pałac Saski. Zmianie uległ także skład Rady Nadzorczej.
Prezesem spółki został Jan Zajączkowski; do Rady Nadzorczej weszli Małgorzata Podrecka – reprezentująca Prezydenta RP, Aleksander Galos – reprezentant prezesa Rady Ministrów, Katarzyna Olesiak – reprezentująca Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Grzegorz Kłoczko – reprezentant Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Joanna Beza-Bojanowska – reprezentująca Ministra Finansów, Michał Olszewski – reprezentant Prezydenta m.st. Warszawy.
Zmiana nastapiła również na stanowisku dyrektora Muzeum Narodowego w Warszawie. W związku ze złożoną rezygnacją minister kultury 2 lutego odwołał dr. hab. Łukasza Gawła. Na p.o. dyrektora została powołana dr hab. Agnieszka Rosales Rodríguez.
Gaweł złożył rezygnację z pełnienia funkcji dyrektora Muzeum Narodowego w Warszawie po podjęciu przez ministra Sienkiewicza decyzji o rozpoczęciu procesu jego odwołania z funkcji. Powodem decyzji ministra były informacje przekazane przez pracowników Muzeum na temat nieprawidłowości w obszarze zarządzania zasobami ludzkimi, a zwłaszcza stylu kierowania zespołem MNW polegającego na zarządzaniu przez konflikt. Przed podjęciem decyzji minister zasięgnął opinii związków zawodowych oraz stowarzyszeń zawodowych, które poparły jego stanowisko.
6 lutego z funkcji dyrektora Filmoteki Narodowej — Instytutu Audiowizualnego został odwołany Robert Kaczmarek. Jak podano, "powodem odwołania były poważne naruszenia przepisów dotyczących ochrony danych osobowych oraz niedopełnienie obowiązków związanych z zabezpieczeniem zasobu archiwalnego instytucji".
Minister kultury ogłosił konkurs na kandydata na stanowisko dyrektora FINA. Do 31 maja planowane jest zakończenie postępowania konkursowego.
Szef MKiDN 21 lutego dokonał również zmian w Radzie Polskiej Fundacji Narodowej. Decyzja została podjęta ze względu na brak transparentności w działaniach realizowanych przez PFN.
W uzasadnieniu decyzji napisano, że "Polska Fundacja Narodowa utrudniała między innymi Najwyższej Izbie Kontroli dostęp do sprawozdań i dokumentów finansowych, co uniemożliwia skuteczny nadzór nad jej pracami oraz praworządnym dysponowaniem przez nią funduszami".
31 marca z funkcją dyrektora Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku pożegna się dr hab Grzegorz Berendt. Podstawą jego odwołania jest złożona wobec ministra deklaracja dyrektora o braku identyfikacji z polityką i działaniami MKiDN.
Na p.o. dyrektora Muzeum Sienkiewicz powołał prof. Rafała Wnuka, który zacznie pełnić obowiązki dyrektora od 1 kwietnia.
Nominację na stanowisko dyrektora NCK odebrał Robert Piaskowski, który od 2019 r. pełnił funkcję pełnomocnika prezydenta Krakowa ds. kultury, a także dyrektora ds. rozwoju i kreatywności w Wydziale Kultury Urzędu Miasta Krakowa. Odpowiadał za powstanie i rozwój wielu międzynarodowych festiwali realizowanych w Krakowie, m.in.: Misteria Paschalia, Opera Rara, Sacrum Profanum, cykl ICE Classic, Festiwal Conrada i Festiwal Miłosza. Jest dyrektorem artystycznym i współzałożycielem Festiwalu Muzyki Filmowej w Krakowie. Jednym z priorytetowych zadań nowego dyrektora powołanego na siedmioletnią kadencję będzie przygotowanie instytucji do aktywnego udziału w polskiej prezydencji w Unii Europejskiej w 2025 r.
W związku z decyzją ministra kultury o połączeniu Instytutu Książki z Instytutem Literatury powołano pełnomocnika ds. połączenia obu instytutów. Został nim Grzegorz Jankowicz. Szef MKiDN powiedział, że jego zamiarem jest to, aby Jankowicz był potem pierwszym szefem Instytutu Książki.
Wojciech J. Kobus został pełnomocnikiem ministra KiDN ds. połączenia Biura "Niepodległa" z Instytutem Adama Mickiewicza.
Z kolei Łukasz Czwojda będzie odpowiadał za połączenie Narodowego Instytutu Dziedzictwa z Narodowym Instytutu Konserwacji Zabytków.
MKiDN ogłosiło także konkursy na stanowiska dyrektora Narodowego Starego Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie, Polskiej Opery Królewskiej oraz Centrum Rozwoju Przemysłów Kreatywnych. (PAP)
autor: Katarzyna Krzykowska, Anna Kruszyńska
Podwyżki kwoty wolnej do 60 tys. zł nie będzie w tym roku, inne zmiany podatkowe - na etapie prac legislacyjnych lub analiz
Premier Donald Tusk powiedział, we wtorek, że w tym roku nie uda się wprowadzić kwoty wolnej od podatku w wysokości 60 tys. zł. Podwyżka kwota wolnej była zapowiedziana w programie "100 konkretów na 100 dni". Niektóre zmiany w podatkach i w finansach publicznych są na etapie prac legislacyjnych, o pozostałych resort finansów nie informuje, bądź są one analizowane.
„Nie rezygnujemy z projektu kwoty wolnej 60 tys. zł, ale w tym roku nie jesteśmy w stanie zrealizować go ze względów budżetowych” – powiedział we wtorek podczas konferencji prasowej premier Donald Tusk. - "Minister finansów jest zobowiązany, aby kwota wolna była tak czy inaczej efektem naszej pracy – na pewno nie w tym roku i na pewno przed końcem kadencji” – dodał szef rządu.
Zapowiedział, że "w przyszłym roku wrócimy do projektu i zobaczymy, na ile on jest możliwy".
Jak wynika z odpowiedzi wiceministra finansów Jarosława Nenemana na jedną z interpelacji poselskich, koszt podniesienia kwoty wolnej to "istotna kwota dla finansów publicznych”.
„Według szacunkowych obliczeń z wykorzystaniem modelu mikrosymulacyjnego na danych waloryzowanych na 2025 rok, podwyższenie kwoty wolnej od podatku z 30 tys. do 60 tys. zł rocznie spowoduje spadek dochodów sektora publicznego z PIT względem scenariusza bazowego (tj. bez zmian) o około -52,5 mld zł” – napisał wiceminister finansów. „ Ze względu na partycypację jednostek samorządu terytorialnego (JST) we wpływach z podatku PIT, wprowadzanie zmian wymaga szczególnej ostrożności. Wszelkie zmiany w tym zakresie będą uzgadniane ze stroną samorządową” – dodał.
Prace nad reformą finansów samorządowych zostały zapowiedziane przez ministra finansów Andrzeja Domańskiego na początku roku, ale obecnie – jak wynika z odpowiedzi wiceministra Nenemana - odbywają się spotkania z przedstawicielami samorządów wchodzących w skład Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego.
W 100 konkretach znalazła się zapowiedź ogłoszenia białej księgi stanu finansów publicznych na koniec 2023 r. oraz przedstawienia planów finansowych i wszystkich wydatków funduszy poza budżetem, jednak resort finansów nie informował o stanie prac nad tymi dokumentami.
Rząd przyjął już projekt ustawy o tzw. wakacjach składkowych, który umożliwi mikroprzedsiębiorcom raz w roku, przez miesiąc, wzięcie urlopu od opłacania składki na ubezpieczenie społeczne. "Wakacje" będą dotyczyć przedsiębiorców zatrudniających do 9 osób, a urlop od składek na ZUS nie obejmie składki zdrowotnej.
Toczą się też prace legislacyjne nad zmianami w podatku od zysków kapitałowych, czyli nad podatkiem Belki, oraz nad umożliwieniem przedsiębiorcom skorzystania z kasowej metody rozliczenia podatku dochodowego. O takich pracach informował minister finansów we wpisie w mediach społecznościowych. Wskazał w nim, że limit przychodów, który umożliwiać będzie skorzystanie z kasowego PIT, został zwiększony z 500 tys. zł proponowanych wstępnie do 250 tys. euro (czyli przeszło 1 mln zł). Jednak w obu przypadkach – zarówno kasowego PIT, jak i zmian w podatku Belki nie ma szczegółowych informacji o założeniach, nie ma także projektu zmian w ustawie.
Najbliżej realizacji jest zapowiedź obniżenia stawki VAT dla branży beauty do 8 proc. Jest już gotowy projekt rozporządzenia w tej sprawie. Zgodnie z projektem, 8-proc. stawką VAT zostaną objęte usługi kosmetyczne, manicure i pedicure, również te świadczone w domu, a także "pozostałe usługi kosmetyczne", obejmujące m.in. usługi w zakresie higieny osobistej, pielęgnacji ciała, depilacji. Projektowane rozporządzenie ma wejść w życie 1 kwietnia, a projekt - jak wynika z informacji na stronach Rządowego Centrum Legislacji - jest już po Komisji Prawniczej. Jego koszt to niespełna 130 mln zł w pierwszym roku, a w ciągu 10 lat będzie to blisko 2,2 mld zł.
Ministerstwo finansów nie informuje także o pracach nad zapowiedzianą w 100 konkretach obniżką stawki VAT z 8 proc. do zera na transport publiczny. Przedstawiciele rządu nie wypowiadali się także w kwestii ograniczenia czasu kontroli skarbowej do 6 dni w skali roku w przypadku mikroprzedsięborców. Nie ma także informacji o pracach nad obligacjami antyinflacyjnymi, których emisję miałaby umożliwić zmiana ustawy o Narodowym Banku Polskim; w 100 konkretach wspominano o „gotowym projekcie ustawy”. (PAP)
Autor: Marek Siudaj
Ekspert: ministerstwo nauki to wielki statek o ograniczonej sterowności
Udało się ugasić pożary związane z akademikami i podwyżkami dla wykładowców, ale brakuje mi ramowego planu zwiększania wydatków na naukę. Ogólna ocena to umiarkowany optymizm – podsumował działania resortu nauki w ciągu 100 pierwszych dni rządu prof. Dariusz Jemielniak, wiceprezes PAN.
Prof. Dariusz Jemielniak jest autorem tekstu „Naprawa nauki w 12 krokach”, opublikowanego w tygodniku „Polityka” w grudniu 2023 r. W rozmowie z PAP porównał Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego do „wielkiego statku wypełnionego ważnymi problemami”. To zaś powoduje ograniczoną sterowność, co oznacza, że „nie da się szybko i sprawnie rozwiązywać problemów”.
„Moja ogólna ocena to umiarkowany optymizm. Myślę, że na razie ministerstwo rzeczywiście bardzo dużo robi, ale efektów tego nie byliśmy w stanie w ciągu 100 dni rządu w pełni zobaczyć, bo to naprawdę krótki okres” – powiedział prof. Jemielniak. Zwrócił uwagę, że ministrowi Dariuszowi Wieczorkowi udało się „ugasić pożary związane z akademikami i podwyżkami dla wykładowców akademickich”, ale jednocześnie zostały popełnione „błędy komunikacyjne”.
„Ministerstwo ogłosiło, że wszyscy nauczyciele akademiccy dostaną 30 proc podwyżki. Jednak na wielu uczelniach tak realnie nie będzie. PAN takich środków na podwyżki jak dotąd także nie dostała - otrzymana kwota 180 mln z pewnością nie wystarczy na zrealizowanie tej obietnicy, ponieważ duży procent tej kwoty trzeba przeznaczyć na wyrównywanie zaległości z ostatniej dekady - w tym np. podniesienie płacy minimalnej do ustawowego poziomu. Duża część społeczności akademickiej realnie dostanie mniejsze podwyżki, co już rodzi napięcia, bo oczekiwania zdążyły już urosnąć znacznie wyżej” – zauważył Jemielniak.
Mimo to, profesor „widzi wolę dialogu ze strony całego ministerstwa”.
„Wstępne zapowiedzi zmian są obiecujące. Wiemy, że ministerstwo chce zerwać z absurdalną listą punktacji czasopism. Całe środowisko naukowe mocno to popiera. Natomiast jak będzie ostatecznie wyglądała lista czasopism i jak w ogóle będą oceniane jednostki naukowe, na podstawie której to oceny będzie rozdzielana dotacja podmiotowa – tego jeszcze nie wiemy” – zaznaczył rozmówca PAP. Przyznał też, że są to kwestie, których nie da się rozwiązać z dnia na dzień.
„Zdaję sobie sprawę, że gdyby minister zrobił to ręcznie, jak to miały w zwyczaju poprzednie rządy, to mógłby to zrobić z dnia na dzień. Natomiast, jeśli chce się to zrobić mądrze, nie da się tego zrobić od ręki” – powiedział Jemielniak. Pozytywnie ocenił też dotacje finansowe przyznane instytucjom, które za czasów poprzedniego rządu nie dostawały w ogóle dodatkowych pieniędzy.
„Ministerstwo postarało się w miarę dostępnych środków zniwelować błędy dystrybucyjne poprzedniego rozdania. Przykładowo: PAN dostała 180 mln zł. dotacji, dzięki którym będzie mogła częściowo wyrównać zaległości dotyczące wzrostu płacy minimalnej i niezbędnych remontów. Narodowe Centrum Nauki dostało dodatkowe 200 mln do swojego budżetu, co pozwoli odrobinę poprawić procentowe wskaźniki przyznawania grantów. Do tej pory nawet bardzo dobre projekty nie dostawały finansowania, bo NCN miało za mały budżet. Oczekiwałbym natomiast deklaracji, że ta kwota będzie w przyszłości systematycznie wzrastała” – wyraził nadzieję Jemielniak.
Naukowiec ocenił też pozytywnie fakt, że ustawa dotycząca przekazania MNiSW nadzoru nad Narodowym Centrum Badań i Rozwoju przeszła już całą ścieżkę legislacyjną.
„Zdaję sobie natomiast sprawę, że podział środków finansowych między NCBiR i Narodowym Centrum Nauki, jest na korzyść NCBiR, ale rozumiem, że tego nie da się szybko zmienić, bo część tych pieniędzy to są fundusze europejskie na innowacje i przedsięwzięcia biznesowe” – zauważył Jemielniak.
Dodał też, że pozytywnie ocenia fakt, iż projekt reformy PAN (przygotowany przez środowisko PAN w 2023 r.) jest już czytany przez specjalny zespół w ministerstwie, który ma w najbliższych miesiącach przedstawić swoją opinię i propozycje zmian.
„Nie wiemy, kiedy ta ustawa będzie procedowana, ale proces jest w toku. Gdybyśmy się spotkali za rok i sprawa tkwiłaby w tym samym miejscu, powiedziałbym, że wszystko dzieje się za wolno. Ale na tym etapie rozumiem, że potrzeba czasu” – przyznał.
Poproszony o wskazanie spraw, których nie udało się załatwić w ciągu pierwszych 100 dni nowego rządu, wymienił m. in. brak upublicznienia informacji z „przeglądu tego, co się dzieje w instytutach Sieci Badawczej Łukasiewicz”.
„Chciałbym wiedzieć, ile z instytutów działających w ramach Sieci Badawczej Łukasiewicz powinno po audycie ciągle działać, ale nie dublować pracy innych jednostek, a ile powinno być zamkniętych” – tłumaczył Jemielniak. Wspomniał też, że ciągle nie wiadomo, co się stanie z Akademią Kopernikańską.
„W przypadku Akademii Kopernikańskiej sprawa jest prawdopodobnie prostsza, bo ona po prostu dubluje istniejące organizacje i jest sporym kosztem, więc likwidacja jest racjonalna i łatwiejsza do uzasadnienia. Ale rozumiem też, że do dokończenia procesu likwidacji będzie potrzebna zmiana ustawy, a to już nie jest taka prosta ścieżka” – powiedział naukowiec.
Dodał, że ministerstwu nie udało się też ogłosić planu działania w sprawie systemu oceny jednostek naukowych.
„To wymaga powołania zespołów eksperckich (które były za czasów ministra Gowina). Myślę, że tu trzeba działać w sposób równoległy – tworzyć sensowny system oceny jednostek bez wstrzymywania procesu ewaluacyjnego. To jest gra na kilku fortepianach jednocześnie i sam nie mam pomysłu, jak z tego wybrnąć” – przyznał Jemielniak.
Dodał, że chciałby poznać „kierunek myślenia ministerstwa” w kwestii ewentualnych zmian ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (tzw. ustawie Gowina).
Po 100 dniach funkcjonowania nowego rządu prof. Jemielniakowi brakuje również ramowego planu zwiększania wydatków na naukę, co dałoby wyobrażenie, w jaki sposób nauka wpisuje się w wizję rozwoju kraju.
„Chciałbym zobaczyć ramowy plan zwiększania wydatków na naukę, ale wiem, że to bardziej dotyczy deklaracji od rządu niż samego ministra nauki Dariusza Wieczorka. Jeżeli rząd chce myśleć mądrze – czyli długofalowo, to powinien już teraz zadeklarować pewną wizję rozwoju nauki. Badania pokazują, że z każdej złotówki wydanej na badania i rozwój w Polsce 13 zł wraca do gospodarki. Naprawdę trudno o lepszą stopę zwrotu. W rozliczeniach po 100 dniach nowego rządu chciałbym usłyszeć deklarację od premiera, że w ciągu najbliższych 10 lat, co roku będziemy zwiększali wydatki na naukę. Nie oczekuję na razie precyzyjnego określania kwot, bo to wymaga konkretnego pomysłu i wyliczeń we współpracy z Ministerstwem Finansów” – powiedział Jemielniak.(PAP)
Autorka: Urszula Kaczorowska
Pierwsze miesiące powracającego Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego
Podwyżki dla nauczycieli akademickich, skorygowanie listy punktowanych czasopism, uruchomienie kontroli nowo utworzonych kierunków lekarskich, przejęcie nadzoru nad NCBR i zwiększenie budżetu NCN - to najważniejsze działania resortu nauki w ciągu 100 dni rządu Donald Tuska.
W powołanym 13 grudnia 2023 r. rządzie szefem resortu nauki został Dariusz Wieczorek. Formalne rozdzielenie Ministerstwa Edukacji i Nauki na Ministerstwo Edukacji oraz Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego nastąpiło dopiero 1 stycznia 2024 r.
Już kilka dni po powołaniu nowego rządu minister Wieczorek zapowiedział wzrost nakładów na naukę, zwiększenie budżetu Polskiej Akademii Nauki o 180 mln zł, podwyżki dla pracowników naukowych i zmianę wykazu punktowanych czasopism naukowych.
Nakłady na naukę w 2024 r. wzrosły o 22 proc. w stosunku do zapisanych w budżecie na poprzedni rok, czyli o 7 mld zł. Państwo wyasygnuje na ten cel ponad 31 mld zł, z tego ponad 98 proc. budżetu zostanie przeznaczone na szkolnictwo wyższe.
W 2024 r. wzrosły też wynagrodzenia nauczycieli akademickich i innych pracowników uczelni. Zgodnie z rozporządzeniem ministra minimalne wynagrodzenie zasadnicze profesora uczelni publicznej wzrosło o 2 160 zł; profesora uczelni - o 1 793 zł, adiunkta - o 1 577 zł, zaś asystenta wykładowcy - o 1 080 zł. Wynagrodzenia pracowników uczelni, którzy nie są wykładowcami, wzrosły o 20 proc.
Jednym z najczęściej podnoszonych przez środowisko akademickie problemów była lista punktowanych czasopism naukowych. Zwracano uwagę, że punktacja w wykazie czasopism była modyfikowana w trakcie okresu ewaluacji, a część zmian nie była zatwierdzona przez Komisję Ewaluacji Nauki. Wykaz czasopism naukowych publikowanych przez ministerstwo od 2004 r. służy ewaluacji jakości działalności instytucji i pracowników naukowych.
Uzdrowienie mechanizmów ewaluacji nauki i zweryfikowanie wykazu czasopism punktowanych przy poszanowaniu ustawowej roli Komisji Ewaluacji Nauki to także jeden ze "100 konkretów na 100 dni rządu", a ściśle rzecz ujmując, jeden z dwóch w tej setce poświęconych nauce i uczelniom.
Na początku stycznia 2024 r. Wieczorek ogłosił nowy wykaz punktowanych czasopism naukowych – lista została sporządzona według projektu KEN z czerwca 2023 r. Usunięto z niej zmiany, których KEN nie zaproponowała w uchwale, a które zostały dodane przez b. szefa resortu Przemysława Czarnka.
W połowie marca wiceminister nauki Maciej Gdula zapewnił, że lista nie zostanie zlikwidowana. Przypomniał jednak, że jej opracowanie i ustalenie reguł oceny działalności naukowej leży w gestii Komisji Ewaluacji Nauki.
Poza tym kierownictwo MNiSW zwiększyło budżet Narodowego Centrum Nauki (NCN) na 2024 rok o 200 mln zł. W poprzednich latach nakłady na NCN były obniżane, co - zdaniem przedstawicieli środowiska naukowego - stanowiło jedno z większych zagrożeń dla rozwoju nauki w Polsce.
Jeszcze w grudniu ub.r. ministerstwo przekazało 150 mln złotych na remonty akademików. To jednorazowe dofinansowanie z budżetu państwa na 2023 r. nie jest uwzględnione w podstawie naliczenia subwencji na obecny rok, trafiło do ok. 90 uczelni. Docelowo resort chce, by remonty i budowę akademików finansować z Funduszu Dopłat. To program finansujący budowę mieszkań komunalnych na wynajem, a realizowany przez Bank Gospodarstwa Krajowego. W połowie marca minister Wieczorek powiedział, że chciałby, aby "minimum 10 proc." z miliarda, który corocznie jest w funduszu, było przeznaczane na remonty i budowę akademików.
Także w grudniu minister powołał nowego szefa Polskiej Komisji Akredytacyjnej i zmienił ok. 25 proc. jej składu. PAK to gremium eksperckie, które ocenia jakość kształcenia na polskich uczelniach.
Poza tym Wieczorek postawił w stan likwidacji dwie instytucje kultury, powołane w 2023 r. w ówczesnym Ministerstwie Edukacji i Nauki – Centrum GovTech i Instytut Badań nad Renesansem i Barokiem.
Z kolei na początku 2024 r. szef resortu nauki skierował do Polskiej Komisji Akredytacyjnej prośbę o kontrolę wszystkich 14 nowych kierunków lekarskich. Rozpoczęła się ona w lutym br. i ma potrwać do maja. Tylko cztery z tych 14 kierunków dostały pozytywną opinię Polskiej Komisji Akredytacyjnej. Pozostała dziesiątka rozpoczęła działanie, chociaż PKA wydała im ocenę negatywną, np. dlatego, że kształcenie odbywa się bez odpowiedniej kadry medycznej, wyposażenia i pomieszczeń.
W ciągu pierwszych 100 dni weszły też w życie dwie ustawy przygotowane przez MNiSW.
Pierwsza to nowela kilku ustaw dot. szkolnictwa wyższego. Zawarte w niej przepisy m.in. pozwalają ministrowi nauki odwoływanie pierwszych rektorów nowo powołanych uczelni. Umożliwiła też prowadzenie studiów doktoranckich do końca 2024 r.
Druga to ustawa przywracająca nadzór ministra nauki nad Narodowym Centrum Badań i Rozwoju (NCBR). Ministerstwo zapowiedziało "szereg weryfikujących postępowań" w NCBR (w ciągu roku odbyło się tam już prawie 70 kontroli), w którym – jak mówił wiceminister Marek Gzik – zachodziło wiele "korupcjogennych i kryminogennych" zjawisk.
W marcu powołano nowego prezesa Sieci Badawczej Łukasiewicz. Nowych szefów w ciągu ostatnich 100 dni zyskały też Centrum GovTech (instytucja w likwidacji) oraz Narodowe Centrum Badań i Rozwoju.
W MNiSW powołano sześciu pełnomocników, m.in. do spraw europejskich i prezydencji Rzeczypospolitej Polskiej w Radzie UE oraz do spraw studenckich.
"100 dni służyło nam do tego, żeby odbudować relacje ze środowiskiem naukowym" - powiedział 14 marca wiceminister nauki Maciej Gdula w podcaście „Co tam, PANie, w polityce (naukowej)?”. Dodał, że ostatnie miesiące oznaczały dla kierownictwa ministerstwa wiele spotkań, m.in. z przedstawicielami szkolnictwa wyższego i nauki.
Minister Dariusz Wieczorek zapowiedział też, że jednym z jego priorytetów jest reforma Polskiej Akademii Nauk. Projekt nowej ustawy o PAN, który powstał w akademii, trafił do ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka 30 marca 2023 r. Teraz pracuje nad nim kierownictwo nowego resortu.
MNiSW przygotowuje się także do nowelizacji ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce z 2018 r. (tzw. ustawy Gowina). Minister Wieczorek zapowiedział, że w sprawie ewentualnych zmian będzie się konsultował z przedstawicielami środowiska naukowego i akademickiego. Resort chce m.in zwiększyć autonomię uczelni, co może być realizacją drugiego z "naukowych" konkretów na 100 dni rządu, zapowiadającego "wzmocnienie autonomii uczelni i zabezpieczenie apolityczności szkół wyższych poprzez zwiększenie finansowania nauki i poprawę transparentności wydatkowanych środków". (PAP)
Anna Bugajska
Sto dni rządu w energii, klimacie i w przyrodzie
Zamrożenie cen energii na pół roku, przedstawienie projektu Krajowego Planu na rzecz Energii i Klimatu (KPEiK) do 2030 zakładającego m.in. redukcję emisji CO2, ograniczenie wycinki drzew w 10 lokalizacjach - to niektóre działania jakie w ciągu 100 dni rządu zrealizowano w obszarze energii i środowiska.
Jednym z pierwszych działań jakie podjęto w obszarze szeroko rozumianej energii było przedstawienie pod koniec 2023 r. projektu ustawy mającego na celu dalsze zamrożenie cen energii i ciepła dla odbiorców. Zdecydowano wówczas, że mechanizmy chroniące gospodarstwa domowe i odbiorców wrażliwych oraz samorządy będą obowiązywały do końca czerwca 2024 r.
Od 1 lipca 2024 r. ceny energii mają zostać co najmniej częściowo uwolnione. Minister klimatu środowiska Paulina Hennig-Kloska podkreślała, żeby nie straszyć znacznymi podwyżkami nośników energii w drugiej połowie roku. Zapowiedziała ponadto, że przygotowane mają zostać rozwiązania mające na celu ochronę osób, które nadal tego potrzebują. Szefowa MKiŚ pod koniec lutego br. powiedziała, że chciałaby, aby po 1 lipca 2024 r. miesięczny rachunek za prąd dla gospodarstwa domowego nie wzrósł o więcej niż 30 zł.
Kolejną inicjatywą, jaką podął resort klimatu, było przesłanie do Komisji Europejskiej wersji projektu Krajowego Planu na rzecz Energii i Klimatu (KPEiK) do 2030 r. Projekt KPEiK zakłada redukcję emisji gazów cieplarnianych o 35 proc. w stosunku do 1990 r. Polska deklaruje osiągnięcie do 29,8 proc. udziału OZE w końcowym zużyciu energii brutto. Dla produkcji energii elektrycznej założono, że udział OZE może sięgnąć 50,1 proc. Dla sektora ciepłownictwa i chłodnictwa dokument przewiduje 32,1 proc. udziału OZE, a udział energii odnawialnej w transporcie - 17,7 proc.
Na początku lutego Komisja Europejska zarekomendowała redukcję emisji gazów cieplarnianych w Unii Europejskiej o 90 proc. do 2040 r. względem poziomów emisji z 1990 r. W odpowiedzi na ten komunikat przedstawiciele kierownictwa MKiŚ podkreślili, że wyzwaniem dla Polski będzie realizacja celów redukcyjnych na 2030 rok oraz wyznaczenie ścieżki dojścia do neutralności klimatycznej w 2050 r. Wiceminister klimatu Urszula Zielińska, odnosząc się do propozycji Komisji, podkreśliła, że resort widzi małą przestrzeń na kolejne zobowiązania redukcji emisji CO2.
Szefowa MKiŚ Paulina Hennig-Kloska w kwestii energetyki zapowiedziała również wdrożenie korzystniejszego rozliczania prosumentów. Tłumaczyła, że ze względu na prawo unijne powrót do starych zasad, czyli net meteringu (rozliczeń ilościowych opartych na opustach), nie jest możliwy. Od 1 kwietnia 2022 roku obowiązuje w Polsce nowy system rozliczania prosumentów net billing. Polega na tym, że prosument sprzedaje nadwyżki wyprodukowanej przez siebie energii, a w razie potrzeby ją kupuje. Nie dostaje on jednak pieniędzy do ręki, a rozliczenia następują za pośrednictwem konta prosumenckiego, z którego następuje zakup energii.
Nowe kierownictwo MKiŚ musiało się też zmierzyć z problemem wstrzymania wypłat dotacji w ramach programu "Czyste Powietrze" w połowie grudnia ub.r. Informowano wówczas, że zaległości NFOŚiGW wobec beneficjentów wynoszą ponad 300 mln zł. Resort tłumaczył, że było to spowodowane nie zabezpieczeniem finansowania na ten program przez poprzednią ekipę. "Czyste Powietrze" odblokowano m.in. po uzyskaniu środków z KPO.
Pod koniec lutego 2024 r. nowe władze NFOŚiGW podjęły decyzję ws. zmian w "Czystym Powietrzu", które dotyczyły dofinansowania pomp ciepła. Dotacje będą udzielane tylko do pomp ciepła i kotłów zgazowujących drewno oraz na pellet, które będą na liście zielonych urządzeń i materiałów (lista ZUM). Chodzi o to, by nie dofinansowywać urządzeń, które nie spełniają wymagań, nie odpowiadają parametrom technicznym z opisu. NFOŚiGW wskazywał, że nieuczciwi sprzedawcy wykorzystują dofinansowanie do tych urządzeń, które jest oferowane przez fundusz. Zmiany wejdą w życie w kwietniu, choć w połowie czerwca zakończy się okres przejściowy na uzupełnienie niezbędnej dokumentacji dla producentów urządzeń grzewczych.
Na początku stycznia kierownictwo resortu klimatu i środowiska podjęło decyzję o tymczasowym - półrocznym - ograniczeniu wycinki na 10 obszarach (Bieszczady, Puszcza Borecka, Puszcza Świętokrzyska, Puszcza Augustowska, Puszcza Knyszyńska, Puszcza Karpacka, Puszcza Romincka, Trójmiejski Park Krajobrazowy, a także w okolicy Iwonicz-Zdroju i Wrocławia). Informowano wówczas, że jest to ok. 1,5 proc. całych terenów leśnych z zarządzie Lasów Państwowych. Decyzja ta wzbudziła jednak sprzeciw zakładów usług leśnych zaniepokojonych utratą kontraktów na pozyskanie drewna na niektórych z tych terenów. Decyzja ta wzbudziła także polityczne dyskusje.
Zgodnie z umową koalicyjną 20 proc. najcenniejszych obszarów leśnych ma zostać wyłączone spod wycinki. Ograniczenie pozyskania drewna na 10 obszarach można uznać za pierwszy krok w tym kierunku. Zarówno szefowa MKiŚ, jak i wiceminister Mikołaj Dorożała zapowiedzieli, że m.in. w tej sprawie ma odbyć się okrągły stół leśny, którego celem jest wypracowanie nowego modelu zarządzania lasami w kraju. Kierownictwo MKiŚ zapewniało jednocześnie, że dążenie do wyłączenia najcenniejszych obszarów spod wycinki, nie odbije się na polskiej branży drzewnej.
W marcu kierownictwo resortu klimatu i środowiska przedstawiło "pakiet dla przemysłu drzewnego", którego celem ma być ograniczenie wywozu z kraju nieprzetworzonego drewna. Jedną z rekomendacji jest skierowanie większej puli drewna do stałych i wieloletnich klientów Lasów Państwowych. Premiowani mają być również ci przedsiębiorcy, którzy w większym zakresie będą przerabiać drewno w kraju. Lasy Państwowe z kolei informowały, że pierwszych zmian w systemie sprzedaży drewna można się spodziewać pod koniec 2024 r. Generalna zmiana planowana jest na 2025 r.
Resort zapowiedział, że planuje m.in. stworzenie nowych parków narodowych, a proces powstania takowego miałby ruszyć jeszcze w tym roku. Tymczasem w Senacie pojawiła się społeczna inicjatywa objęcia parkiem całej Puszczy Białowieskiej. Puszczą gospodarują trzy nadleśnictwa, a także Białowieski Park Narodowy. W projekcie ustawy pojawił się kontrowersyjny przepis dotyczący wywłaszczeń pod park. Wzbudził on też sprzeciw lokalnych społeczności. Resort przekazał, że projekt będzie analizowany, ale jednocześnie informował, że pracuje nad własnymi przepisami w tej sprawie, które mają być szeroko konsultowane. Wskazywano, że ze względu na nakładające się na siebie plany i formy ochrony w Puszczy Białowieskiej oraz tego, że przez ostatnie 30 lat nie udało się wypracować rozwiązań w tej sprawie, trzeba przygotować konstytucję dla puszczy.
Jednym z celów koalicji rządowej jest również stworzenie możliwości społecznej kontroli nad lasami. Wiceminister Mikołaj Dorożała informował PAP, że w resorcie rozpoczęły się już prace nad umożliwieniem organizacjom pozarządowym zaskarżania do sądów planów urządzenia lasu (PUL). Przepisy w tej sprawie będą musiały się zmienić m.in. z powodu wyroku Trybunał Sprawiedliwości UE z 2023 r. Kilka lat temu organizacje ekologiczne bezskutecznie próbowały zablokować w sądach administracyjnych zmiany PUL trzech nadleśnictw z Puszczy Białowieskiej, które zakładały większe cięcia drzew. PUL to podstawowy dokument gospodarki leśnej opracowywany dla określonego nadleśnictwa. Zawiera on opis i ocenę stanu lasu oraz cele, zadania i sposoby prowadzenia gospodarki leśnej. Jest sporządzany co 10 lat m.in. na podstawie ustawy o lasach.
Dodatkowo w kwestiach przyrodniczych - na razie była to zapowiedź szefowej MKiŚ Pauliny Hennig-Kloski - ma zostać przygotowana strategia odtwarzania torfowisk. Minister zwracała uwagę, że strategię, choć wymagającą aktualizacji, przygotowała poprzednia ekipa rządowa, ale ostatecznie trafiła ona do szuflady. Według szefowej MKiŚ strategia ws. mokradeł ma przyczynić się m.in. do ograniczenia o 10 proc. emisji CO2 w sektorze non-ETS. Hennig-Kloska poinformowała ponadto, że jednym z priorytetów resortu będzie również wdrożenie programu rewitalizacji rzeki "Czysta Odra", choć na razie nie przedstawiono w tej sprawie szczegółów.
W trakcie 100 dni rządu pojawiła się również dyskusja na temat zmian systemu kaucyjnego, który ma ruszyć 1 stycznia 2025 r. Część branży, głównie napojowa, domaga się przesunięcia o rok startu sytemu. Resort trzyma się daty 1 stycznia i wskazuje, że pierwszy rok ma być "rozruchowy". Wiceminister klimatu Anita Sowińska informowała jednak, że ustawę kaucyjną czekają dwie zmiany. Pierwsza, techniczna, ma dotyczyć głównie szczelności sytemu. Druga, większa nowela, ma dotyczyć m.in. nie doliczania VAT do kaucji; według założeń kaucja będzie podążać w całym łańcuchu sprzedaży, a nie jak obecnie, pojawić się dopiero przy kupnie napoju w sklepie. (PAP)