Podczas gdy opóźnia się powołanie na Haiti siedmioosobowej Rady Tymczasowej, mającej zastąpić bezsilny wobec ofensywy grup przestępczych i bliski dymisji rząd premiera Ariela Henry'ego, przemoc nadal zbiera krwawe żniwo w tym kraju.
Wciąż trwa atak zbrojnych gangów, które w poniedziałek nad ranem wtargnęły po raz pierwszy do ekskluzywnej, zwanej dzielnicą artystów, części miasta Petionville, stanowiącego z Port-au-Prince obszar stołeczny. Media donoszą o kilkudziesięciu zamordowanych mieszkańcach miasta.
Celem ataku band stała się także sieć energetyczna Haiti - cztery podstacje zostały kompletnie zniszczone i znaczna część Port-au-Prince pozostaje od poniedziałku bez prądu.
Tymczasem wciąż opóźnia się zapowiadane od miesięcy przybycie do Haiti międzynarodowych sił policyjnych pod patronatem ONZ, których trzonem mają być funkcjonariusze z Kenii. Ostatnie doniesienia agencyjne mówią, iż kenijski rząd czeka z wysłaniem tych sił na zapowiadane i wciąż opóźniające się powołanie haitańskiej Rady Tymczasowej.
W sytuacji gdy wiele dzielnic stolicy Haiti i znaczna część terytorium tego 10-milionowego karaibskiego kraju pozostaje pod kontrolą zbrojnych gangów, Stany Zjednoczone i Kanada oraz niektóre inne kraje ewakuowały z Port-au-Prince swe ambasady i konsulaty.
Prawie półtora miliona Haitańczyków głoduje, a cztery miliony ludzi pilnie potrzebuje dostaw żywności - podała agencja AP. ONZ dostarczyła w sobotę do Port-au-Prince kontenery z najniezbędniejszymi produktami żywnościowymi, ale zostały one błyskawicznie rozgrabione przez członków zbrojnych band terroryzujących ludność liczącej milion mieszkańców stolicy kraju. (PAP)
ik/ ap/