Opublikowane w niedzielę zdjęcie księżnej Kate wraz z dziećmi, które miało ukrócić spekulacje na temat jej stanu zdrowia, zostało wycofane z serwisów przez cztery agencje prasowe z powodu podejrzeń, że poddano je zbyt dużej edycji.
Wykonane przez księcia Williama zdjęcie, przedstawiające jego żonę siedzącą na krześle w otoczeniu ich trójki dzieci, jest pierwszym oficjalnie opublikowanym od czasu operacji jamy brzusznej, którą Kate przeszła w połowie stycznia. Ponieważ Pałac Kensington nie ujawnił żadnych szczegółów na temat operacji, poza zapewnieniem, że była ona wcześniej planowana i nie ma związku z nowotworem, w internecie zaczęło krążyć coraz więcej domysłów na temat jej stanu zdrowia.
Ale zdjęcie zamiast ukrócić te domysły, tylko je wzmogło. W niedzielę wieczorem najpierw Associated Press, a później Reuters, AFP i Getty Images wycofały je z serwisów, zalecając swoim klientom, by go nie publikowały, lecz usunęły z zasobów.
"Po bliższym przyjrzeniu się wydaje się, że źródło (czyli służby prasowe Pałacu Kensington - PAP) zmanipulowało obraz. Zdjęcie zastępcze nie zostanie wysłane" - poinformowała AP. Jak wyjaśniły agencje, zauważono "niespójność w ułożeniu lewej ręki księżniczki Charlotte". W mediach społecznościowych zwracano uwagę także na palce księcia Louisa, najmłodszego z trójki dzieci Williama i Kate, a także na cały szereg innych "poprawek".
Większość uznanych agencji informacyjnych przestrzega własnych ścisłych wytycznych dotyczących wykorzystywania edytowanych zdjęć, używając ich tylko wtedy, gdy towarzyszy im wyjaśnienie, że obraz został zmieniony w stosunku do oryginału. Zobowiązują się one w stosunku do klientów, że ich zdjęcia są prawdziwe i nie są manipulowane cyfrowo. Zasady Associated Press zezwalają jedynie na "drobne korekty" w pewnych okolicznościach, w tym usuwanie widocznego na zdjęciu kurzu, który zebrał się na matrycy aparatu.
Wprawdzie nie ma żadnych sugestii, by zdjęcia poprawiono, by ukryć coś w sprawie stanu zdrowia Kate, tym niemniej cała sytuacja - w tym w szczególności milczenie Pałacu Kensington - już rozbudziły falę kolejnych domysłów na ten temat.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)