Sędzia Sądu Najwyższego stanu Illinois Joy Cunningham ma za sobą bogate doświadczenie prawnicze zdobyte w sądach różnych instancji w Illinois, a także w sektorze prywatnym. Co ciekawe, jej droga do kariery prawniczej wiodła przez pielęgniarstwo, które – jak stwierdziła – nauczyło jej cierpliwości, empatii, słuchania i rozwiązywania problemów. To cechy, które jej zdaniem przydałyby się każdemu sędziemu. Chce nadal służyć jako sędzia Sądu Najwyższego Illinois, aby zapewnić wszystkim obywatelom sprawiedliwość i równość, zgodnie z konstytucją stanu Illinois i USA. Swój program wyborczy zaprezentowała w siedzibie Związku Narodowego Polskiego (Polish National Alliance, PNA) 29 lutego podczas spotkania z prezesem ZNP-PNA i Kongresu Polonii Amerykańskiej Frankiem Spulą i Alicją Kuklińską – sekretarz krajową ZNP-PNA. Sędzia Cunningham, która w prawyborach ubiega się o nominację Partii Demokratycznej w walce o utrzymanie miejsca w Sądzie Najwyższym Illinois, udzieliła też wywiadu „Dziennikowi Związkowemu”.
Łukasz Dudka: Pani Sędzio, swój sukces zawodowy osiągnęła Pani na pewno dzięki determinacji i ciężkiej pracy. Czy takie wartości wyniosła Pani z rodzinnego domu?
Sędzia Joy Cunningham: Moja historia zaczyna się w Nowym Jorku. Jestem jednym z pięciorga dzieci. Mam trzy siostry i brata, który już niestety nie żyje. Moja rodzina miała silne wartości i szacunek do ciężkiej pracy. Ojciec zawsze powtarzał, że ważne jest, abyśmy przechodząc przez życie, zostawili po sobie ślad. To zawsze mi towarzyszyło. Jestem sędzią Sądu Najwyższego stanu Illinois, ale moja historia zaczyna się na długo przed objęciem ławy sędziowskiej. Swoje życie zawodowe rozpoczęłam jako dyplomowana pielęgniarka.
To nietypowa droga dla prawnika …
– Zgadza się. Moje studia licencjackie to właśnie pielęgniarstwo. Stało się to niemal przez przypadek, bo nie miałam konkretnych planów, aby zostać pielęgniarką. Miałam bardzo dobre oceny w liceum, a kiedy wybierałam kierunek studiów, zostałam zrekrutowana do programu pielęgniarskiego. To był wtedy nowy program. Moja starsza siostra była pielęgniarką, więc wtedy ten kierunek studiów wydawał mi się dobrym pomysłem.
Myślę, że pielęgniarstwo daje wyjątkową perspektywę życiową. Czy te doświadczenia zawodowe pozostają na całe życie?
– Byłam pielęgniarką na oddziale intensywnej terapii, więc pracowałam z bardzo chorymi pacjentami i uczyłam się, jak się opiekować naprawdę chorymi ludźmi. Nauczyło mnie to wiele cierpliwości, empatii i słuchania. Nauczyło mnie to również, jak rozwiązywać problemy, jak rozmawiać z ludźmi, którzy mają problemy emocjonalne z powodu choroby ukochanej osoby i jak pomóc im przetrwać ten okres. Wszystkie te cechy odnalazłam w mojej karierze sędziego – zarówno w sądzie okręgowym, jak i w sądzie apelacyjnym, a teraz w Sądzie Najwyższym stanu Illinois. To wszystko są cechy, które moim zdaniem przydałyby się każdemu sędziemu.
Przejdźmy zatem do Pani kariery prawniczej. Co spowodowało przejście do tego zawodu? Kiedy zainteresowała się Pani prawem?
– To była bardziej ewolucja. Jak już wspomniałam, na studia pielęgniarskie trafiłam, ponieważ zostałam zrekrutowana na ten kierunek i wtedy wydawało mi się to dobrym pomysłem. Ale z czasem zaczęłam czuć, że chciałabym robić coś związanego z prawem, co oznaczało, że musiałam zdobyć dyplom z prawa. Pracowałam więc jako pielęgniarka nocami na oddziale intensywnej terapii i studiowałam prawo. Robiłam wszystko, co w mojej mocy, aby uzyskać premię do mojej pensji, ponieważ nie chciałam mieć ogromnego długu po ukończeniu studiów prawniczych. Pracowałam więc na 12-godzinnych zmianach w każdy piątek i sobotę w nocy przez trzy i pół roku. Za pracę w nocy po 12 godzin i za pracę w weekendy dostawało się premię. Byłam więc w stanie zarobić wystarczająco dużo na życie, ale jako studentka prawa żyłam bardzo oszczędnie. Pomogło mi to jednak w miarę upływu czasu opłacić studia prawnicze i nie mieć miażdżącego długu po ich ukończeniu.
Mogę sobie wyobrazić, że musiały to być bardzo trudne lata w Pani życiu…
– Były bardzo trudne i wydawało się, że nigdy się nie skończą, ale zawsze wiedziałem, że na końcu tego wszystkiego będzie mój cel, że zostanę prawnikiem, by robić właściwe rzeczy.
Studiowała Pani prawo na John Marshall Law School w Chicago. Kiedy przeprowadziła się Pani do naszego miasta z Nowego Jorku?
– Właściwie przyjechałam do Chicago do pracy pielęgniarskiej i nie planowałam tu zostać na czas nieokreślony. Nigdy nie mieszkałam wtedy poza Nowym Jorkiem i była to dla mnie bardziej przygoda. Nikogo tutaj jednak nie znałam, kiedy po dostaniu pracy zamieszkałam w Chicago. Planowałam być tu tylko przez rok, ale po roku poproszono mnie, żebym została na kolejny i wtedy zdecydowałam się pójść na studia prawnicze. Więc zostałam i od tamtej pory Chicago jest moim domem.
Jak wyglądała Pani droga do ławy sędziowskiej?
– Zaczęłam jako asystentka w Biurze Prokuratora Generalnego stanu Illinois. Byłam pierwszą kobietą i pierwszą czarnoskórą kobietą w wydziale cywilnym Biura Prokuratora Generalnego stanu Illinois. Pracowałam tam przez krótki czas w latach 1981-82. Następnie sędzia Glenn T. Johnson, który był jednym z pierwszych czarnoskórych zasiadających w Sądzie Apelacyjnym stanu Illinois, zatrudnił mnie jako swojego referenta (law clerk). To urzędnik sądowy, zwykle młody prawnik, który pomaga sędziom w pisaniu opinii, prowadzeniu badań, we wszystkich rzeczach, które muszą zrobić sędziowie, ale niekoniecznie muszą wykonywać całą tę pracę samodzielnie. Jest to niezwykle ważne stanowisko, ponieważ w praktyce otwiera drzwi do późniejszej kariery, kiedy po opuszczeniu stażu wchodzi się do świata prawniczego. I tak właśnie było w moim przypadku. Jestem więc bardzo wdzięczna sędziemu Johnsonowi za to, że dał mi możliwość bycia jego referentem. Po zakończeniu stażu dołączyłam do firmy prawniczej, w której byłam pierwszą czarnoskórą osobą i pierwszą czarnoskórą kobietą. Była to butikowa kancelaria zajmująca się sporami cywilnymi, w której zdobywałam umiejętności prawnika i uczyłam się, jak prowadzić sprawy.
Następnie zostałam zwerbowana z tej firmy na Uniwersytet Loyola, aby założyć dla nich wewnętrzny dział sporów sądowych. Byłam pierwszą czarnoskórą osobą w tej hierarchii na Loyola, kiedy zaczynałam pracę w wewnętrznym dziale prawnym zajmującym się sporami sądowymi. Byłam też głównym doradcą prawnym Loyola University Medical Center i zajmowałam się ich opieką zdrowotną. To była bardzo interesująca i zróżnicowana praca, w której miałam dobry zespół prawników, którzy pracowali dla mnie i ze mną.
Po kilku latach pracy na Loyola zostałam sędzią Sądu Okręgowego powiatu Cook (1996-2000). To był kolejny zwrot w mojej karierze i naprawdę wspaniałe doświadczenie. Ale po kilku latach zostałam zwerbowana z sądu okręgowego, aby dołączyć do Northwestern Memorial Health Care System i zająć stanowisko starszego wiceprezesa i głównego radcy prawnego. Byłam pierwszą czarnoskórą kobietą na wyższym stanowisku kierowniczym w Northwestern. Po zakończeniu kariery w Northwestern zostałam sędzią Sądu Apelacyjnego stanu Illinois. Nie stało się to tak nagle, bo faktycznie podjęłam świadomą decyzję. Uwielbiałam swoją pracę w Northwestern, ale miałam małe dziecko i chciałam spędzać z nim więcej czasu. Postanowiłam więc, że wykorzystam swoje talenty i doświadczenie prawnika i byłego sędziego w sposób, który przyniesie korzyści społeczeństwu, będzie dla mnie stymulujący intelektualnie i pomoże mi zarabiać na życie w tym samym czasie. Za namową przyjaciół kandydowałam do Sądu Apelacyjnego stanu Illinois i zostałam wybrana w 2006 roku. Do Sądu Najwyższego stanu Illinois zostałam nominowana w 2022 r., aby zastąpić sędzię Ann Burke, kiedy przeszła na emeryturę.
Jaki jest charakter pracy sędziego Sądu Najwyższego?
– Obowiązki sędziego Sądu Najwyższego są bardzo złożone. Ludzie myślą, że zajmujemy się rozstrzyganiem spraw, ale to jest część tego, co robimy. Sąd Najwyższy jest odpowiedzialny za cały system sądownictwa w całym stanie Illinois. Illinois ma 102 powiaty i w każdym z nich znajduje się sąd. Jesteśmy odpowiedzialni za nadzorowanie wszystkich sądów w stanie. Jesteśmy również odpowiedzialni za nadzorowanie usług przedprocesowych w całym Illinois. Obrońcy z urzędu podlegają Sądowi Najwyższemu. Jesteśmy odpowiedzialni za egzamin adwokacki i licencje. Mamy więc wiele pracy administracyjnej. Istnieje kilka komisji i komitetów, które podlegają nadzorowi Sądu Najwyższego, za które również jesteśmy odpowiedzialni. Jestem jedną z siedmiu sędziów Sądu Najwyższego.
Porozmawiajmy o nadchodzących wyborach. Przeszła już Pani przez wiele wyborów ze wspaniałym wynikiem. Wygrywała Pani nie tylko prawybory i wybory powszechne, ale też wewnętrzne – sędziowskie.
– To prawda. Kilkakrotnie byłam przewodniczącą mojego wydziału w sądzie apelacyjnym i byłam wybierana przez innych sędziów na to stanowisko.
Dlaczego te nadchodzące prawybory są tak ważne, szczególnie tutaj w powiecie Cook?
– Prawybory to tak naprawdę już wybory, ponieważ powiat Cook jest w dużej mierze demokratycznym obszarem stanu, a w przypadku wyścigów sędziowskich wygrana w prawyborach może być najważniejsza. Wyborcy nie powinni czekać z pójściem do urn do wyborów powszechnych w listopadzie, bo może być już za późno. Głosy są potrzebne w prawyborach. W prawyborach mogą zapaść decyzje, kto zasiądzie w sądach stanowych, które stały się o wiele ważniejsze ze względu na to, co się dzieje obecnie w systemie sądownictwa federalnego i w Sądzie Najwyższym Stanów Zjednoczonych. Wiele spraw, które wcześniej były rozpatrywane przez sądy federalne, jest odsyłanych z powrotem do stanów. Dlatego też to, kto zasiada w stanowym Sądzie Najwyższym, ma teraz o wiele większe znaczenie niż kiedykolwiek wcześniej.
W prawyborach jest bardzo ważne poparcie partii, a Pani kandydatura w wyborach do Sądu Najwyższego Illinois została wsparta oficjalnie przez Partię Demokratyczną powiatu Cook.
– W tym sezonie Partia Demokratyczna powiatu Cook wykonała spektakularną pracę, wystawiając listę kandydatów z poparciem, którzy są wysoko wykwalifikowani. Jestem bardzo dumna, że stoję na czele tej listy wykwalifikowanych kandydatów i sędziów. Każdy z nich jest warty oddania na niego głosu. Mam poparcie ponad 30 organizacji pracowniczych oraz wielu kongresmenów USA, w tym Jan Schakowsky, Robin Kelly, Mike’a Quigleya, Jonathana Jacksona, Danny’ego Davisa oraz prezes zarządu Rady Powiatu Cook Toni Preckwinkle i wielu innych.
Jakie Pani zdaniem kwalifikacje i cechy powinien posiadać najlepszy kandydat na sędziego?
– Musi to być osoba intelektualnie zdolna do wykonywania tej pracy i z dużymi zdolnościami empatycznymi, ponieważ po drugiej stronie każdej sprawy jest człowiek. Ważne jest, aby sędziowie to dostrzegali. Trzecią rzeczą, którą wymieniłabym w przypadku sędziów to zdolność słuchania i słyszenia obu stron.
Pani Sędzio, dziękuję serdecznie za wizytę w naszej redakcji i rozmowę.
– Dziękuję bardzo za możliwość przestawienia się polskiej społeczności.
Opracowała: Joanna Trzos
j.trzos@związkowy.com