Nie żyją cztery osoby, a kolejne cztery są ranne w szpitalach po dwóch masowych strzelaninach, które miały miejsce w niedzielę na dwóch przeciwległych krańcach Chicago. W miejskim parku na północy miasta strzelano do czterech osób, a parę godzin później w domu na południu – do czterech innych. W poniedziałek sprawcy obu strzelanin pozostawali na wolności.
Do drugiej masowej strzelaniny doszło w Chicago w niedzielę, 25 lutego około 7.30 pm w dzielnicy Chatham na południu Chicago. Według policji cztery ofiary były w domu w rejonie 8000 S. Vincennes Ave., gdy dwóch mężczyzn weszło do środka i otworzyło ogień.
14-letni chłopiec, zidentyfikowany później jako Amere Deese, został trafiony w plecy i zmarł na miejscu. Druga śmiertelna ofiara to 20-letni Ladeverett Westringgold, którego kula też trafiła w plecy. W szpitalu zmarła również trzecia ofiara, 36-letni mężczyzna, którego tożsamości nie upubliczniono do poniedziałku w południe. Ranny w strzelaninie został 17-letni chłopiec postrzelony w nogę i jego życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo.
Około czterech godzin wcześniej w miejskim parku w dzielnicy Rogers Park na północy Chicago doszło do innej tragedii.
Według policji, około 3.30 pm dwóch napastników przyszło do Pottawatomi Park i zaczęło strzelać do znajdujących się tam dwóch kobiet i dwóch mężczyzn. Świadkowie relacjonowali, że słyszeli około 7-8 strzałów.
19-letnia kobieta została trafiona w klatkę piersiową. Zmarła mimo udzielonej jej przez świadków pierwszej pomocy. Pozostałe trzy osoby zostały postrzelone w stopę, czoło i biodro. Wszystkie zostały przewiezione do szpitali i ich życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo.
Zdaniem policji, sprawcy uciekli pieszo w kierunku południowym po Winchester Ave.
Miejscowa radna Maria Hadden (49 okręg miejski) w wydanym w niedzielę oświadczeniu nazwała strzelaninę celową i złożyła kondolencje rodzinie ofiary.
Według świadków, park jest chętnie uczęszczany przez rodziny z dziećmi.
Zaledwie kilka dni przed niedzielną strzelaniną postawiono zarzuty 14- i 17-latkowi w związku ze strzelaniną na północy Chicago w ubiegłym miesiącu – przed szkołą Senn High School. 31 stycznia zginął w niej jeden uczeń, a dwóch innych zostało rannych.
Do poniedziałku po południu nikogo nie aresztowano w sprawie dwóch niedzielnych masowych strzelanin. Policja kontynuowała śledztwo.
(jm)