Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
wtorek, 26 listopada 2024 16:15
Reklama KD Market

Sikorski w MSNBC: impas w sprawie pakietu dla Ukrainy mocno zaszkodził wiarygodności USA

Sikorski w MSNBC: impas w sprawie pakietu dla Ukrainy mocno zaszkodził wiarygodności USA
Radosław Sikorski fot. ALBERT ZAWADA/EPA-EFE/Shutterstock

Impas w Kongresie w sprawie pakietu pomocy dla Ukrainy już zaszkodził wiarygodności USA i jeśli się utrzyma, to sojusznicy zaczną mieć wątpliwości na temat Stanów Zjednoczonych - powiedział w czwartkowym wywiadzie dla telewizji MSNBC szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski.

Minister porównał też obecny moment w polityce międzynarodowej do tego sprzed II wojny światowej i ostrzegł, że Władimir Putin może chcieć w przyszłości zaatakować Polskę.

Sikorski odpowiadał na pytanie współprowadzącej program "Morning Joe" Miki Brzezinski o skutki przedłużającej się debaty w Kongresie USA na temat pakietu pomocowego dla Ukrainy, która od dwóch lat broni się przed inwazją rosyjską.

"Tak naprawdę, wiele szkód dla wiarygodności Ameryki już zostało wyrządzonych. Bo ten pakiet jest już debatowany od miesięcy i to, co ten pakiet - a raczej brak jego przegłosowania - nam uświadamia, to że nawet jeśli naczelny dowódca, prezydent Stanów Zjednoczonych chce pomóc sojusznikom, może nie być w stanie tego zrobić" - powiedział Sikorski. "To, co się dzieje, stawia narażonych sojuszników, takich jak mój kraj, w niepewnej pozycji" - dodał.

Zaznaczył, że jeśli sytuacja się utrzyma, to sojusznicy Ameryki, zarówno w Europie jak i w Azji zaczną mieć wątpliwości w kwestii sojuszy i zaczną się zabezpieczać rozglądając się gdzie indziej, by zagwarantować sobie bezpieczeństwo - co zmniejszy wpływy Waszyngtonu.

Szef MSZ przekonywał, że pomoc Stanów Zjednoczonych dla Ukrainy jest konieczna, bo choć Europa wspiera Kijów finansowo, to nie jest w stanie zastąpić amerykańskiego wsparcia wojskowego, co jest kluczowe dla przebiegu wojny z Rosją.

"My jako kolektywny Zachód zachęciliśmy Ukrainę do wyjścia z kontrofensywą, ale spóźniliśmy się z dostawami. W rezultacie Rosjanie mieli czas wzmocnić swoje linie obrony na froncie i ofensywa utknęła. I teraz to Rosjanie są w ofensywie" - mówił minister. Jak wyjaśnił, wsparcie wojskowe dla Kijowa pozwoli Ukrainie "przynajmniej się utrzymać".

"A jeśli Ukraina wytrzyma napór, wtedy ostatecznie ucierpi gospodarka rosyjska. Oni już wydali połowę swojej narodowej rezerwy budżetowej. Oni nie są nadludźmi, też mierzą się z niedoborami i trudnościami" - zaznaczył.

Sikorski zaapelował do przewodniczącego Izby Reprezentantów (niższej izby Kongresu USA) Mike'a Johnsona o poddanie pod głosowanie ustawy o środkach dla Ukrainy. Porównał obecny moment do sytuacji sprzed II wojny światowej, ostrzegając, by nie powtarzać błędów z przeszłości.

"Nie powinniśmy powtarzać błędów tamtych czasów - czym było, w Monachium, ufanie dyktatorowi, jego słowom (...), zamiast pociągnięcia go do odpowiedzialności" - oznajmił minister nawiązując do układu monachijskiego z 1938 roku i do ustępstw krajów zachodnich wobec Adolfa Hitlera.

Ocenił też, że jeśli Rosja wygra na Ukrainie, Putin może użyć dodatkowych zdobytych tam zasobów, by zaatakować Polskę lub inne kraje regionu.

"Tak, są takie obawy, że to, co zrobi Ukrainie, zrobi nam (...). I on o tym mówi; on i jego były prezydent, (Dmitrij) Miedwiediew, groził nam nie tylko +atomówkami+, ale też w sprawie tych mniejszości (rosyjskojęzycznych-PAP), które są rzekomo uciskane, na przykład na Łotwie. Więc oni o tym myślą. On jest zdolny do tego, by okupować część małego kraju NATO, tylko po to, aby pokazać wszystkim, że gwarancje NATO są bezwartościowe" - mówił szef polskiej dyplomacji.

Odniósł się przy tym do słów Donalda Trumpa z przemówienia w Karolinie Południowej, gdzie prowadzący kampanię były prezydent zasugerował, że nie broniłby sojuszników NATO, którzy nie płacą odpowiedniej kwoty na obronność, a nawet zachęcałby Rosję do "zrobienia, co chce" z tymi krajami.

Sikorski stwierdził, że Trump ma rację, naciskając na zwiększenie wydatków obronnych, ale zaznaczył, że Sojusz "nie jest kontraktem z osiedlową firmą ochroniarską". Przypomniał też, że jedynym przypadkiem, kiedy uruchomiony został artykuł 5. Traktatu Północnoatlantyckiego było przyjście sojuszników USA z pomocą po zamachach z 11 września 2001 roku.

"Polska wysłała brygadę do Iraku i inną do Afganistanu na dekadę. I nie wysłaliśmy za to faktury Stanom Zjednoczonym, bo są one sojusznikiem, tak więc taki rodzaj retoryki nie jest pomocny" - skomentował minister.

Wywiad w programie "Morning Joe" był pierwszym punktem wizyty szefa MSZ w Stanach Zjednoczonych. W czwartek Sikorski weźmie udział w nagraniach innych rozmów w amerykańskich stacjach telewizyjnych, w tym CNN. W piątek wystąpi podczas debat na temat Ukrainy w Zgromadzeniu Ogólnym Narodów Zjednoczonych i Radzie Bezpieczeństwa ONZ, a także w konferencji organizowanej przez dziennik "Wall Street Journal" z szefami MSZ Niemiec i Wielkiej Brytanii w sprawie wsparcia dla Kijowa. Potem uda się do Waszyngtonu, gdzie m.in. w poniedziałek spotka się z szefem dyplomacji USA Antonym Blinkenem i zainauguruje obrady 15. Polsko-Amerykańskiego Dialogu Strategicznego.

Podczas pobytu w Waszyngtonie Sikorski weźmie też udział w dyskusji połączonej z wykładem w think tanku Atlantic Council pt. "Trzy kroki do zwycięstwa" oraz odbędzie rozmowy z byłym szefem Pentagonu gen. Jamesem Mattisem i przedstawicielami kongresu USA.

W sobotę szef polskiego MSZ na też wręczyć odznaczenie Bene Merito pułkownikowi Romualdowi Lipińskiemu, weteranowi spod Monte Casino i wieloletniemu działaczowi środowisk polonijnych.

Z Nowego Jorku Oskar Górzyński (PAP)

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama