Światowa premiera najnowszej wersji „Chłopów” miała miejsce na ubiegłorocznym festiwalu w Toronto, a teraz film jest pokazywany w Chicago. Tytuł „Chłopi” jest mocno zakorzeniony w polskiej kulturze od ponad stu lat.
Władysław Reymont napisał słynną powieść o życiu wiejskiej społeczności na początku XX wieku, a w 1924 roku przyniosła mu ona literacką Nagrodę Nobla. W tym okresie powstała też pierwsza ekranizacja tego dzieła, która niestety nie dotrwała do dzisiejszych czasów. Natomiast starsi widzowie zapewne doskonale pamiętają popularny w latach 70. serial telewizyjny i jego późniejszą wersję kinową. Pamiętne role zagrali wówczas Władysław Hańcza jako Maciej Boryna, Ignacy Gogolewski jako jego syn, Antek, i Emilia Krakowska jako piękna Jagna, w której obaj się kochali.
I choć różne tematy literackie związane z „Chłopami” nadal regularnie pojawiają się na polskich maturach, to mało kto spodziewał się powstania kolejnego filmu. A jednak do tego doszło, i to w niecodziennej formie – kina aktorskiego przerobionego na malarską animację. Żeby zrozumieć genezę tego projektu, musimy cofnąć się o kilkanaście lat, kiedy brytyjski producent filmowy Hugh Welchman znalazł się w Polsce za sprawą realizacji krótkometrażowego filmu animowanego „Piotruś i wilk”. Była to niezwykle owocna koprodukcja z polskim studiem Se-ma-for, która niespodziewanie przyniosła twórcom Oscara. Welchman związał się wtedy bliżej z polskim środowiskiem filmowym, a nieco później spotkał na swojej drodze życia utalentowaną malarkę i reżyserkę, Dorotę Kobielę. Wspólnymi siłami doprowadzili do powstania nowatorskiego filmu poświęconego twórczości Vincenta Van Gogha, „Twój Vincent”.
Innowacyjność artystyczna owej produkcji polegała na tym, że kreatywną tkankę filmu stanowiło 65000 obrazów namalowanych farbą olejną na płótnie, a później sfilmowanych klatka po klatce. Efekty były nie tylko imponujące wizualnie, ale i w pełni oddawały ducha twórczości holenderskiego mistrza. Twórcy otrzymali nominację oscarową w kategorii pełnometrażowej animacji – a wkrótce potem stanęli na ślubnym kobiercu. Dorota zmieniła nazwisko i obecnie jest oficjalnie znana jako DK Welchman. Oczywiście oboje chcieli nadal wspólnie pracować, jednocześnie stawiając przed sobą coraz większe wyzwania artystyczne. I tak padło na „Chłopów”.
Zarówno Dorota, jak i Hugh byli dogłębnie zafascynowani powieścią Reymonta, a szczególnie jej obrazowością. W swoim podejściu do tematu postanowili więc pójść o krok dalej niż poprzednio. Cały film nakręcili dwukrotnie. Najpierw powstał tradycyjny film aktorski, a później poszczególne klatki obrazowe były rzutowane na płótno i ręcznie zamalowywane. Inspiracją wizualną była dla autorów filmu twórczość artystów młodopolskich, w tym Józefa Chełmońskiego i Leona Wyczółkowskiego. Rzeczywiście, wpływy te są w filmie bardzo widoczne, a uważni widzowie mogą nawet rozpoznać w niektórych scenach echa konkretnych obrazów.
Pokazana w filmie historia jest w dużym stopniu wierną adaptacją powieści Reymonta. Akcja nadal rozgrywa się we wsi Lipce w ciągu czterech pór roku. Pierwszoplanowe wątki rodzinnych waśni i społeczno-polityczne tło wydarzeń są podobne do tych w pierwowzorze, ale z inaczej wyeksponowaną optyką wartości. W obecnej wersji to Jagna, grana przez młodą Kamilę Urzędowską, jest główną postacią – szlachetną dziewczyną, która doświadcza przemocy z rąk zacofanej, patriarchalnej społeczności wiejskiej. Wydźwięk feministyczny jest dodatkowo uwypuklony poprzez silną postać Hanki (Sonia Mietielica), żony Antka Boryny (Robert Gulaczyk). Taki pryzmat ma w zamyśle sprawić, że opowieść sprzed ponad stu lat będzie odpowiednio rezonować we współczesnym świecie, i to pod każdą szerokością geograficzną. Może i tak. Sam Reymont chyba też by się zgodził z opinią, że niektóre problemy polskiego zaścianka miały i mają uniwersalne przełożenie.
A czy radykalna, aktorsko-animowana forma filmu wzbogaca przesłanie powieści? W tej kwestii zdania są podzielone. Niektórzy krytycy, zwłaszcza amerykańscy, uważają, że animacja znacząco osłabia siłę kreacji aktorskich. Kreski farby przykrywają twarze aktorów, odbierając im możliwość przekazywania emocji poprzez subtelną mimikę. Jest w tym sporo prawdy. Z drugiej strony, niektóre fragmenty filmu na pewno zyskują na malarskim podejściu do obrazu. Szczególnie imponująca jest sekwencja, w trakcie której schorowany Maciej Boryna (Mirosław Baka) wstaje z łoża, żeby obsiać swoje pole, a tam jego życie dosłownie rozmywa się na naszych oczach.
Światowa premiera najnowszej wersji „Chłopów” miała miejsce na ubiegłorocznym festiwalu w Toronto, a następnie na festiwalu w Gdyni film otrzymał Nagrodę Specjalną Jury. Polska komisja selekcyjna zgłosiła go do Oscara w kategorii najlepszego filmu międzynarodowego, ale niestety nie znalazł on uznania w oczach Amerykańskiej Akademii Filmowej. Trafił za to do dystrybucji kinowej w USA, co samo w sobie jest już znaczącym osiągnięciem. Prężny dystrybutor Sony Pictures Classics spodziewa się, że malarska wersja powieści Reymonta, prezentowana pod angielskim tytułem „The Peasants”, spodoba się tutejszym widzom. Zobaczymy, czy tak się stanie. W chicagowskich kinach „Chłopów” możemy oglądać od 23 lutego.
Zbigniew Banaś
[email protected]