Naszły mnie ostatnio takie myśli, że życie jest tajemnicze, kuszące, a przez to niezwykle ciekawe. Nie jest na pewno lekkie, łatwe i przyjemne… Powiedziałabym nawet, że jedynie bywa spokojne i radosne, a mimo to kusi swoją niepewnością i nadzieją na lepsze.
Jest trochę jak puzzle z ogromną ilością elementów, które składamy po trochu i niektóre klocki od razu do siebie pasują, inne wciskamy trochę na siłę, ale nic z tego nie wychodzi, bo to nie jest ich miejsce, albo nie przyszła jeszcze na nie kolej. Pisząc o tym lub czytając wydaje się wszystko proste, a w życiu codziennym potrafi wywołać stres, z którym po równo radzą sobie dorośli i dzieci.
Jeżeli w tej chwili Drogi Rodzicu, pojawił się w Twojej głowie znak zapytania i wątpliwość, co do stresu dziecięcego i dorosłego, że one niby mogą być porównywalne, to spieszę z wyjaśnieniem, że tak! Patrząc na dziecięce życie z dorosłej perspektywy nie mamy klarownego obrazu. Postrzegamy wyzwania mając całkiem spory bagaż najróżniejszych doświadczeń i wyzwań, przez które przeszliśmy obronną ręką. Dziecięcy bagaż jest znacznie mniejszy, dlatego wiele problemów, dla nas błahych, dla nich jest niemal końcem świata.
Jak w takim razie układać te puzzle, aby nie narażać swojego zdrowia i świecić przykładem dla naszych pociech?
Codziennie, czy tylko czasami
Pamiętam, że swego czasu wydał mi się niezwykle ciekawym fakt, że stres wywołują nie tylko wyzwania, czy zdarzenia trudne, przykre, ale również te bardzo pozytywne. W pierwszej 15. listy największych stresorów według Holmesa i Rahe, aż pięć można uznać za pozytywne. Jest to o tyle ciekawe, że stres najczęściej kojarzy nam się negatywnie i niektórzy przekonują nas, że trzeba z nim walczyć. Tymczasem okazuje się, że na pewnym poziomie jest on nam nawet potrzebny, jako czynnik mobilizujący organizm do działania. Nie chodzi zatem o zwalczanie stresu, ale bardziej o umiejętność kontrolowania emocji, aby nie przeszkadzały, czy nawet nie uniemożliwiały nam podejmowania działań.
W tym miejscu znowu pojawiają się „schody”. Na co dzień bowiem, mamy do czynienia z niewielkimi stresorami, z którymi jesteśmy w stanie sobie poradzić bez większego wysiłku. Od czasu do czasu jednak pojawia się jakiś olbrzym, który będzie wymagał specjalnych działań i/lub takich rozłożonych w czasie. Przyjrzyjmy się zatem nieco bliżej sposobom, które mogą nam pomóc codziennie i „od święta”, abyśmy w nerwach nie ruszali do walki z niewinnym otoczeniem.
W pędzie dnia
Każdego dnia spędzamy chwilę na higienie osobistej, aby czuć się komfortowo z samym sobą i aby inni byli w stanie wytrzymać w naszym otoczeniu. Rzadko kiedy jednak dbamy o naszą higienę psychiczną, aby na bieżąco dostrzegać nasze emocje i radzić sobie z nimi. Znacznie łatwiej i szybciej jest zamieść wszystko pod dywan, bo: „teraz nie mam na to czasu”, „nie mam tego na liście zadań”, „mam inne priorytety”. Nie chcę tutaj wnikać, czy rzeczywiście brakuje nam czasu, ale jestem pewna, że jeżeli zaczniemy każdego dnia dbać o nasze emocje, nawet przez kilka minut kilka razy dziennie, to z każdą następną próbą będzie nam zwyczajnie łatwiej.
Można powiedzieć, że wszystko zaczyna się od pytań: „Co teraz czuję?” i „Czego mi teraz potrzeba?” Warto dać sobie chwilę na przemyślenie tych dwóch kwestii, aby nic na sobie nie wymuszać, a rzeczywiście pozwolić odpowiedziom przyjść. Nasze organizmy najlepiej wiedzą, co przyniesie ulgę, a najlepsze w tym wszystkim jest to, że odpowiedzią nie musimy się z nikim dzielić, ona jest tylko dla nas, więc możemy pozwolić sobie na szczerość.
Niekiedy
Dbając o higienę psychiczną regularnie, budujemy wkład na przyszłość, na te trudności, czy też bardziej wyzwania, które pojawiają się rzadziej, ale za to z większą siłą. Potrafią zdemolować nasze życie, „rozsypać nas” na kawałki, sprawdzając jak sobie z tym poradzimy.
Warto pamiętać, że nie jesteśmy sami i to żaden wstyd poprosić o pomoc. Niekiedy wystarczy przyjaciel, ktoś bliski z rodziny, kiedy indziej możemy potrzebować fachowej pomocy. To również trzeba przetestować na sobie, czego mi bardziej potrzeba, aby uporać się z problemem. W głowie niejednego dorosłego pokutuje przeświadczenie, że jeżeli skorzystam z pomocy psychologa/ psychiatry, to znaczy, że mam „nierówno pod sufitem”. W rzeczywistości jest dokładnie odwrotnie i zwyczajnie nie ma sensu męczyć się w pojedynkę, jeżeli możemy skorzystać z pomocy specjalisty i załatwić sprawę znacznie szybciej i profesjonalnie.
Porozmawiaj ze sobą
Wiele osób (jeżeli nie wszyscy) mówi czasem do siebie. Pewna bliska mi osoba mawiała w takich sytuacjach, że rozmawia z najmądrzejszym. I coś w tym jest, bowiem, to właśnie w nas skrywają się odpowiedzi na wiele naszych wątpliwości, czy też pytań o nasze potrzeby, odczucia i rozwiązania.
W różnych sytuacjach, możemy natknąć się na odmienne potrzeby. Niekiedy zatem będziemy chcieli się wygadać, kiedy indziej pomedytować, posłuchać klimatycznej muzyki, pospacerować, czy też przelać nasze myśli na papier. Każdy z nas ma swoje sposoby na troski, a jako rodzice, możemy dodatkowo tworzyć z naszymi dziećmi „zestawy pierwszej pomocy”, z poduszką do uderzenia lub wypłakania się w nią, z playlistą na trudny czas, z zestawem ćwiczeń jogi, które pomogą się odprężyć, czy też z afirmacjami, podnoszącymi na duchu.
Dbajcie o siebie!
Iwona Kozłowska