Szef Departamentu Obrony Lloyd Austin, który spotkał się w poniedziałek z ministrem obrony Izraela Joawem Galantem, powiedział, że ich rozmowy dotyczyły przyszłości Strefy Gazy, przejścia do mniej intensywnej fazy wojny i konieczności powrotu do koncepcji utworzenia państwa palestyńskiego.
Austin wcześniej rozmawiał z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu; po spotkaniu wydano jedynie komunikat, według którego szef Pentagonu mówił o konieczności dostarczania do Strefy Gazy, gdzie blisko 2 mln osób jest wewnętrznymi uchodźcami, większej pomocy humanitarnej oraz lepszej dystrybucji tej pomocy.
Szef Pentagonu poinformował podczas konferencji prasowej, że rozmawiał ze swym izraelskim odpowiednikiem o konieczności ochrony ludności cywilnej w Strefie Gazy i przechodzeniu od ciężkich walk do mniej intensywnych działań wojskowych. Podkreślił jednak: "to jest operacja Izraela. Nie jestem tutaj, aby dyktować terminy lub warunki".
Zwrócił uwagę, że USA mają swoje własne doświadczenie w walce z terroryzmem, jak i w przechodzeniu od konfliktu o wysokiej intensywności do operacji o niższej intensywności, i to również było tematem rozmów z izraelskimi partnerami.
Galant oznajmił, że Izrael będzie stopniowo przechodził do następnej fazy operacji w Strefie Gazy, a armia będzie działała w Strefie Gazy "na różnym poziomie intensywności" w zależności od sytuacji i wszędzie tam, gdzie osiągnie postępy, podejmowane będą starania, aby umożliwić mieszkańcom powrót do domów.
Minister zapewnił, że Izrael "w żadnej mierze" nie będzie sprawował cywilnej kontroli nad Strefą Gazy.
Austin oznajmił, że rozmawiał także o potrzebie "pilnego podjęcia kroków" stabilizujących sytuację na Zachodnim Brzegu; dodał, że ataki żydowskich osadników-ekstremistów na mieszkających tam Palestyńczyków muszą się skończyć.
Szef Pentagonu zaapelował ponadto do libańskiego Hezbollahu, by "nie podejmował kroków, które mogą sprowokować większy konflikt".
Na pytanie o ryzyko konfliktu z Libanem, z którego Izrael jest atakowany przez Hezbollah, Galant odpowiedział, że izraelski rząd wolałby zdać się w kontaktach z Bejrutem na dyplomację, ale jednocześnie przygotowuje się na taką ewentualność, w której konieczne będzie podjęcie operacji wojskowej również na tym froncie.
Austin zadeklarował również, że USA montują międzynarodową koalicję w związku z atakami wspieranego przez Iran jemeńskiego ruchu Huti na statki na Morzu Czerwonym. "Zwołuję na wtorek międzynarodowe spotkanie ministrów obrony w formacie wirtualnym (...) Musimy zrobić wszystko, by zapewnić swobodną i bezpieczną nawigację" - wyjaśnił.
Jak komentuje agencja Associated Press, po Francji, Wielkiej Brytanii i Niemczech teraz USA starają się nakłonić Izrael do zmniejszenia intensywności operacji w Strefie Gazy i ograniczenia ofiar wśród ludności cywilnej.
Kilka dni wcześniej stanowisko Waszyngtonu w tej sprawie przedstawił w Tel Awiwie doradca Białego Domu do spraw bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan, którego zadaniem było - jak wyjaśnił rzecznik amerykańskiej rady bezpieczeństwa John Kirby - przekonanie rządu Netanjahu do "ograniczenia ofiar cywilnych" wśród Palestyńczyków. Ponadto amerykańska administracja jest przeciwna ponownej okupacji Strefy. Netanjahu powtarza jednak, że w półenklawie pozostanie izraelski kontyngent. (PAP)