Przebywający w Izraelu sekretarz stanu USA Antony Blinken powiedział po spotkaniu z premierem tego kraju Benjaminem Netanjahu, że "ochrona ludności cywilnej na południu Strefy Gazy jest konieczna"; dyplomata wezwał też Izrael do pociągnięcia do odpowiedzialności żydowskich ekstremistów atakujących Palestyńczyków na okupowanym Zachodnim Brzegu. Netanjahu zapewnił podczas spotkania z Blinkenem, że "tak jak przysięgał, Hamas zostanie zniszczony" - podał portal Times of Israel.
Odnotowując, że do spotkania doszło wkrótce po zamordowaniu trzech Izraelczyków w palestyńskim ataku terrorystycznym w Jerozolimie, do którego przyznał się Hamas, Netanjahu podał, że powiedział Blinkenowi, że "to ten sam Hamas, który dokonał straszliwej masakry 7 października i który wszędzie próbuje nas wymordować".
"Powiedziałem mu (Blinkenowi - PAP), że przysięgaliśmy i przysięgałem, że zniszczymy Hamas. Nic nas nie powstrzyma" - powiedział izraelski premier, powtarzając, że wojna w Gazie będzie trwała, dopóki Izrael nie uwolni wszystkich swoich zakładników, nie zniszczy Hamasu i nie zagwarantuje, że ze strony Gazy nigdy więcej nie pojawi się podobne zagrożenie.
Departament Stanu USA poinformował, że Blinken podkreślił podczas rozmowy z Netanjahu potrzebę ochrony ludności cywilnej na południu Strefy Gazy, dokąd skierowało się wielu wewnętrznych uchodźców. Sekretarz stanu USA "nawoływał Izrael do podjęcia wszelkich możliwych środków w celu uniknięcia szkód wśród ludności cywilnej" - podał w oświadczeniu amerykański resort dyplomacji.
Dodano, że Blinken "podkreślił konieczność pociągnięcia przez Izrael do odpowiedzialności żydowskich osadników odpowiadających za przemoc wobec Palestyńczyków na okupowanym Zachodnim Brzegu".
Wcześniej podczas wizyty w Izraelu szef amerykańskiej dyplomacji spotkał się z prezydentem tego kraju Isaakiem Herzogiem. Blinken zauważył, że "tymczasowy rozejm pomiędzy Izraelem i Hamasem przyniósł skutki i USA chcą, żeby był przedłużany".
"W ciągu ostatniego tygodnia widzieliśmy bardzo pozytywne kroki, powroty zakładników do swoich rodzin. To powinno trwać" - wezwał dyplomata. (PAP)