Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
wtorek, 24 grudnia 2024 10:47
Reklama KD Market

Sędzia Jesse Reyes o wyborach do Sądu Najwyższego Illinois: Brakuje w nim głosu z naszego sąsiedztwa

Sędzia Jesse Reyes fot. arch. DZ

Sędzia Sądu Apelacyjnego Illinois Jesse Reyes apeluje do wyborców, by nie traktowali głosowania na sędziów marginalnie. Zdaniem kandydata na urząd sędziego Sądu Najwyższego Illinois, sędziowie mają większy wpływ na nasze życie niż prezydent czy gubernator. Sędzia Reyes, który zdobył doświadczenie w różnych sądach w ciągu 26 lat swojej pracy zawodowej, chce być w Sądzie Najwyższym Illinois, głosem nie tylko Latynosów, ale też Polaków. Zapewnił o tym podczas swojej niedawnej wizyty w siedzibie Związku Narodowego Polskiego (Polish National Alliance, PNA) i spotkania z Frankiem Spulą, prezesem ZNP-PNA i Kongresu Polonii Amerykańskiej.

Joanna Trzos: Panie sędzio, ponownie będzie Pan się ubiegać o urząd sędziego Sądu Najwyższego stanu Illinois. Co wpłynęło na Pana decyzję?

Sędzia Jesse Reyes: Zdecydowałem się ponownie kandydować, ponieważ uważam, że potrzebujemy głosu, którego brakuje w Sądzie Najwyższym stanu Illinois, głosu pochodzącego z sąsiedztwa, głosu różnych społeczności. Przez całe życie mieszkałem w różnych dzielnicach Chicago. Mam rozeznanie w wielu sprawach, z którymi borykają się nasze społeczności. To nie przypadek, że jako prawnik i sędzia otrzymałem uznanie i nagrody od różnych etnicznych stowarzyszeń adwokackich. Jest to po prostu odzwierciedlenie tego, kim jestem, jak stałem się prawnikiem i sędzią. Chcę wnieść ten głos do Sądu Najwyższego Illinois.

Powróćmy do 2020 r. Czy był Pan sędzia rozczarowany wynikami wyborów?

– Byłem rozczarowany, ponieważ byliśmy bardzo blisko. Zabrakło nam od 4 do 6 proc. głosów. Uważam, że Covid zatrzymał wielu naszych wyborców z dala od lokali wyborczych. Ale gdyby tak się nie stało, kto wie, jaki byłby wynik, ponieważ byliśmy bardzo blisko. Ostatecznie był to wyścig dwóch kandydatów, mimo że brało w nim udział siedem osób.

W tym roku będzie się Pan ubiegać o miejsce w Sądzie Najwyższym Illinois zajmowane przez sędzię Joy V. Cunningham. Sędzia Cunningham została mianowana na miejsce prezes sądu Anne M. Burke, która przeszła na emeryturę. Co może Pan powiedzieć o sędzi Cunningham?

– Cóż, mam dla sędzi Cunningham najwyższy szacunek. Znam ją od wielu lat. W rzeczywistości razem studiowaliśmy prawo. Razem zasiadaliśmy na ławie sędziowskiej. Została mianowana na to stanowisko w Sądzie Najwyższym Illinois tymczasowo, aby dokończyć pozostałą część kadencji sędzi Burke. To miejsce będzie poddane pod głosowanie w prawyborach 19 marca, a następnie ponownie w wyborach powszechnych w listopadzie 2024 r. I to wyborcy zdecydują, kto będzie je zajmować.

Sędzia Cunningham jest drugą czarnoskórą kobietą w stanowym Sądzie Najwyższym. Czy uważa Pan, że nadszedł czas na wprowadzenie do tego składu przedstawiciela społeczności latynoskiej?

– Tak, ale taka osoba musi być bardzo zaangażowana w życie różnych społeczności i nie tylko zawodowo. Więc tak, jestem Latynosem, jestem latynoskim kandydatem i tak się składa, że jestem kandydatem, który pracował z wieloma społecznościami mniejszościowymi, zwłaszcza z Polonią. Na początku mojej kariery, jeszcze jako sędzia associate, w soboty byłem przydzielany do udzielania ślubów. Kiedy więc przychodziły pary mówiące po hiszpańsku, mogłem udzielać im ślubów w języku angielskim i hiszpańskim. Ale potem zauważyłem, że przychodziły pary, które mówiły po polsku, ale nie było sędziego, który posługiwałby się polskim. Poprosiłem więc moją sekretarkę, która w tamtym czasie była Polką, aby fonetycznie napisała mi przysięgę ślubną po polsku. Kiedy więc przychodziły pary polskie, udzielałem im ślubu w waszym języku, bo miałem wszystko napisane fonetycznie. Czasami szło mi tak dobrze, że myśleli, że mówię po polsku i zaczynali mówić do mnie naprawdę szybko po polsku. A ja na to: „no, no polski”.
Generalnie staram się zajmować problemami różnych społeczności. Ostatnio, kiedy byłem przewodniczącym sądu apelacyjnego, odegraliśmy kluczową rolę w opracowaniu czegoś, co jest znane jako Andrew Finley Letter, czyli listu, który jest wysyłany do oskarżonych przebywających w więzieniach. Listy te były zazwyczaj wysyłane wyłącznie w języku angielskim, a jako przewodniczący opracowałem go w języku hiszpańskim. A potem pracowaliśmy nad opracowaniem jednego w języku polskim, ponieważ jest to ważne dla tych więźniów, którzy niestety mogą tylko w ograniczonym stopniu władać językiem angielskim lub wcale, by rozumieli, jakie są ich prawa. Jestem więc świadomy niektórych kwestii, z którymi borykają się różne społeczności i właśnie to zamierzam przedstawić Sądowi Najwyższemu stanu Illinois. Dlatego mam ogromne poparcie wśród liderów społeczności latynoskiej, takich jak kongresman USA Jesus „Chuy Garcia i kongreswoman Delia Ramirez.

Jest Pan latynoskim kandydatem, ale i demokratycznym. Jednak nie otrzymał Pan sędzia oficjalnego poparcia od Partii Demokratycznej Powiatu Cook.

– Uważam, że była to stracona okazja dla Partii Demokratycznej Powiatu Cook, aby przyjrzeć się nierównościom, które obecnie istnieją. Ale podjęli taką decyzję, jaką podjęli. Ostatecznie, jak zawsze uważałem, sale sądowe należą do ludzi. Niech więc ludzie decydują, kto zasiada w tych salach sądowych. Zawsze tak uważałem i zawsze w to wierzyłem, odkąd zacząłem pracę jako sędzia. Nigdy nie czułem, że sala sądowa należy do mnie. Należy do ludzi. To nie moja sala sądowa, to sala sądowa ludzi. Pozwólmy im decydować, kto powinien zasiadać w ich salach sądowych. I w ten sposób zawsze postrzegałem ten proces wyborczy. A ludzie powinni wybrać najlepszego kandydata.

Czy Pan sędzia jest tym najlepszym kandydatem?

– Uważam, że jestem najlepszy, bo – po pierwsze – mam 26 lat nieprzerwanej służby jako sędzia. Zacząłem jako sędzia pomocniczy (associate), zostałem sędzią sądu okręgowego, a potem sędzią sądu apelacyjnego. Jak każdy, zaczynałem w sądzie ds. ruchu drogowego. Zauważyłem, że wiele osób, szczególnie w przypadku DUI, miało problemy językowe. Opracowaliśmy więc program, w ramach którego informowaliśmy osoby mówiące po hiszpańsku i polsku o ich prawach. Opracowaliśmy informacyjne płyty DVD. To jest bardzo ważne, bo przecież utrata prawa jazdy przez jedną osobę, wpływa czasami na całe rodziny.
Jako sędzia sądu okręgowego zasiadałem w prawie każdym oddziale, który znajduje się w sądzie okręgowym powiatu Cook. Pracowałem w Markham, pracowałem w sądzie ds. przemocy domowej czy w sądzie słuszności (Chancery Division). Rozpatrywałem sprawy z zakresu przejęć hipotecznych czy foreclosures.
Kiedy nadeszła recesja i kryzys foreclosures, związany z przejęciami nieruchomości za niespłacanie pożyczek, sędzia główny sądu okręgowego powiatu Cook, zwrócił się do mnie i do kilku innych moich kolegów i poprosił nas, abyśmy zgłosili się na ochotnika do pomocy w rozwiązywaniu spraw dotyczących przejęcia kredytów hipotecznych. W szczytowym momencie kryzysu było nas dziesięciu sędziów, a każdy z nas miał 8000 spraw. Tak więc prowadziliśmy 80 000 spraw foreclosure. Były to nie tylko sprawy rezydencyjne, ale także komercyjne. Jako sędziowie musieliśmy przejrzeć wszystkie dokumenty hipoteczne, a niektóre z nich były dość obszerne. Opracowałem więc, za zgodą mojego nadzorującego sędziego, program stażystów sądowych i poprosiłem studentów prawa o pomoc. Przeszkoliłem ich i dałem im wytyczne.

Panie sędzio, dlaczego wyborcy polskiego pochodzenia powinni postawić na Pana w nadchodzących marcowych prawyborach?

– Ze względu na moją wrażliwość i empatię, zrozumienie sytuacji społeczności polskiej. Jak wspomniałem, kiedy byłem w sądzie ds. ruchu drogowego, nie tylko pracowałem nad programem dla osób mówiących po hiszpańsku, ale także dla osób posługujących się językiem polskim. Za każdym razem, gdy pojawiała się jakaś inicjatywa, zawsze dbałem, by polska społeczność została uwzględniona. Chodziliśmy do różnych kościołów czy w inne miejsca na spotkania, by informować i edukować o przysługujących prawach.
Inna sprawa. Wciąż cierpimy na brak tłumaczy w naszych systemach sądowniczych, szczególnie w powiecie Cook. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z liczebności różnych grup etnicznych. Hiszpański, polski, Urdu czy inne, to języki, które regularnie słychać w sądach. Mimo tego wciąż cierpimy na brak tłumaczy.
Jestem członkiem Muzeum Polskiego w Ameryce. Wierzę we wspieranie społeczności poprzez projekty edukacyjne. Jestem prezesem The Diversity College Foundation, fundacji, którą założyliśmy w celu promowania różnorodności środowiskowej i etnicznej w zawodzie prawnika. Zawsze byłem wielkim zwolennikiem polskiej społeczności.

Bardzo często głosowanie na sędziów traktowane jest marginalnie, a tymczasem ten wybór może mieć bardzo duży wpływ bezpośrednio na nasze życie.

– Tak, ten wybór jest bardzo ważny. Wielu wyborców bardziej mobilizuje do wzięcia udziału w głosowaniu wybór prezydenta czy gubernatora. Jednak powinni też mieć na uwadze wybór sędziów i wybrać tych, którzy są wykwalifikowani. Wyborcy powinni postawić na sędziów, których znają, o których słyszeli, którzy obecni są w ich społeczności. W ocenie sędziego warto wziąć pod uwagę jego charakter, uczciwość, gotowość do wysłuchania. Zostałem uznany za wysoce wykwalifikowanego i byłem rekomendowany przez stowarzyszenia adwokackie przez całe 26 lat mojej pracy sędziowskiej. Pamiętajmy, że sędziowie mają większy wpływ na nasze życie niż prezydent czy gubernator, i wyborcy muszą o tym pamiętać, oddając swój głos.

Panie sędzio, jest Pan życiowo i zawodowo związany z Chicago. Czy miał Pan polskich sąsiadów?

– Urodziłem się, wychowałem i wykształciłem tutaj w Chicago. Chodziłem do liceum Kelly High School w Brighton Park (red. na południowym zachodzie Chicago) i w tym czasie była tam głównie polska społeczność i trochę litewskiej. Jestem więc bardzo dobrze zaznajomiony z polską społecznością. To samo dotyczy dzielnicy Pilsen, bo kiedy tam się przeprowadziliśmy, jak byłem małym dzieckiem, była tam głównie polska społeczność. Było trochę Niemców, ale przeważali Polacy. Dorastałem więc, że tak powiem, w polskiej społeczności i z polską społecznością.

Panie sędzio, jak duże znaczenie ma dla Pana kontakt z Polakami i innymi grupami etnicznymi?

– To wnosi perspektywę nie tylko do podejmowanych przeze mnie decyzji. Myślę, że choć istnieją pewne różnice, wszyscy podzielamy podobne obawy. Chcemy mieć pewność, że żyjemy w bezpiecznym otoczeniu, bezpiecznych dzielnicach. Chcemy cieszyć się wszystkimi korzyściami, jakie oferuje nam ten kraj.

Panie sędzio, dziękuję bardzo za rozmowę.

Rozmawiała: Joanna Trzos
[email protected]

Więcej informacji na temat kampanii wyborczej sędziego Reyesa można znaleźć na stronie: justicereyes.com.

Facebook: Jesse Reyes for Illinois Supreme Court


Sędzia Jesse Reyes fot. arch. DZ

Sędzia Jesse Reyes fot. arch. DZ

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama