Broniący tytułu zespół Republiki Południowej Afryki wygrał z Nową Zelandią 12:11 (12:6) w finale turnieju o Puchar Świata w rugby, który odbył się na Stade de France w Saint-Denis pod Paryżem. Dzień wcześniej w meczu o trzecie miejsce Anglia pokonała Argentynę 26:23 (16:10).
Drużyna z antypodów występ rozpoczęła od tradycyjnego tańca haka. Nie zrobiło to specjalnego wrażenia na rywalach, którzy stosunkowo szybko objęli prowadzenie 9:3.
W tym momencie wszystkie punkty podobnie jak pozostałe w pierwszej połowie zostały zdobyte z rzutów karnych. W drużyny afrykańskiej bezbłędnym wykonawcą był Handre Pollard. W przeciwnym obozie Richie Mo'unga przekonywał, że w tym elemencie gry również jest specjalistą.
W 34. minucie czerwoną kartkę otrzymał kapitan Nowej Zelandii Sam Cane za uderzenie barkiem w głowę przeciwnika. Jego koledzy, pozbawieni lidera zespołu, nie rezygnowali jednak ze zwycięstwa.
Zaraz po zmianie stron zespołową akcję za 5 punktów przyłożeniem zakończył Jordie Barrett. W tym momencie przewaga RPA stopniała do najmniejszych z możliwych. W finałowych minutach boisko czasowo, za żółtą kartkę, musiał opuścić jej zawodnik Cheslin Kolbe za nieprawidłowe zbicie piłki. Nowzelandczycy mieli okazję do objęcia prowadzenia, ale Jordie Barrett nie wykorzystał karnego.
Wynik mimo niezwykle zaciętej walki z obu stron już się nie zmienił. Drużyna z RPA obroniła tytuł wywalczony cztery lata temu w Japonii.
Przed sobotnim finałem oba zespoły miały w dorobku po trzy trofea imienia legendarnego twórcy rugby, anglikańskiego pastora Williama Webba Ellisa. RPA triumfowała w latach 1995, 2007 i 2019, a Nowa Zelandia wygrała inaguracyjny turniej (1987), a później zwyciężyła jeszcze w edycjach 2011 i 2015.
Teraz RPA z czterema triumfami jest samodzielnym rekordzistą w historii Pucharu Świata.
Po raz pierwszy w finale PŚ w rugby wystąpiła trójka braci, nowozelandzkie rodzeństwo Barrett: Beauden, Jordie i Scott.
(PAP)