… Potrafi niekiedy spaść całkiem duży deszcz. Mówimy tak najczęściej kiedy niewielka rzecz, iskra wywołuje duże konsekwencje, a przenosząc to na grunt rodzinny, wielką awanturę. Niekiedy zdarza się, że ktoś „rzuca” błahą uwagę, która trafiając na podatny grunt w postaci większej wrażliwości, ciężkiego dnia, czy przemęczenia, roznosi się jak fala uderzeniowa i niszczy wiele na swojej drodze. Nierzadko jesteśmy zaskoczeni siłą rażenia lub tym, że z pozoru błahostka, doprowadza do zniszczeń.
To ciekawe, że te małe rzeczy, w niejednym powiedzonku, jawią się nam jako coś zagrażającego, ale w taki podstępny sposób. Ze wspomnianej małej chmurki, będzie duży deszcz, a kropla jest w stanie wydrążyć skałę. Nasze emocje są uśpione, bo przecież drobnostki nie budzą naszych obaw od razu. Kiedy jednak przybiorą na sile, czujemy to wyraźnie.
Wypadek
Nie wiem, czy już kiedyś pisałam, że moje dzieci to wulkany energii. Na szczęście oboje lubią i uprawiają sporty, więc da się z nimi wytrzymać w domu. Niestety niekiedy wiąże się to również z wizytami na SOR-ze ze względu na różnorakie urazy.
Tydzień temu miała miejsce jedna z takich wizyt, ponieważ moja córka robiąc rozmaite akrobacje uderzyła stopą o szafkę. Z pozoru, uderzenie – jedno z wielu, nic wielkiego. Kiedy jednak następnego dnia, stopa wciąż bolała i spuchła, stwierdziliśmy, że nie ma na co czekać, tylko trzeba sprawdzić, co się dzieje. Okazało się, że uderzenie było na tyle silne, że córka złamała palec. Dowiedzieliśmy się dzięki temu, że w przypadku takiego urazu, nie wkłada się stopy w gips, a wystarczy jedynie odpowiednie plastrowanie, dużo odpoczynku przez jedynie cztery tygodnie i zwolnienie z zajęć sportowych na dodatkowe dwa…
Małe rzeczy, potrafią nieść ze sobą spore konsekwencje. Drobny uraz mojej córki, pociąga za sobą wiele zmian tak samo w jej codzienności, jak i w mojej, do czego musimy się od nowa przyzwyczajać. Z niewielkiego urazu w tamtym momencie, powstało sporo zamieszania, ale dostrzegamy też plusy, w postaci chociażby większej ilości czasu, jaki teraz możemy spędzić razem. Co za tym idzie, te same (ale i inne) małe rzeczy, mają również swoją drugą twarz i oprócz niszczenia, czy zabierania, potrafią też budować, o czym często zdarza nam się zapominać.
Klocek do klocka
Czy są wśród nas pasjonaci budownictwa? A może Twoje dzieci Drogi Rodzicu, właśnie są na etapie fascynacji klockami Lego, czy też po prostu klockami? Jeżeli tak, to warto zwrócić uwagę, że wszystkie duże budowle, konstrukcje powstające pod naszym dachem, zbudowane są z małych elementów. To właśnie one, ułożone w odpowiedniej kolejności, a także w określony sposób, sprawiają, że coś zaczyna istnieć.
Klocek dołożony do klocka, a później drugi, trzeci i tak dalej, powodują, że nasza przestrzeń zaczyna się zmieniać. Coś się dzieje i co ciekawe, wszystko wokół nas powstało i nadal powstaje właśnie w ten sposób.
Odkąd pamiętam, zawsze podobało mi się domino, lub też inne małe „kafelki” układane jeden za drugim, pionowo. Kiedy wszystkie elementy zostały odpowiednio ułożone, popychało się ten pierwszy i w tym przypadku, najważniejszy element, a za nim przewracały się kolejne i kolejne, aż do samego końca. To właśnie wtedy powstawał „obraz” lub też działo się coś wcześniej zaplanowanego. Wszystko jednak, zaczęło się od jednego małego elementu, który najpierw został położony jako pierwszy, a później, jako pierwszy przewrócony i pociągnął za sobą kolejne, aby stworzyć wyrazisty efekt.
To, co powtarzam
W latach 90-tych upowszechniła się teoria o tym, że aby osiągnąć w jakiejś dziedzinie poziom mistrzowski wystarczy ją praktykować przez 10 000 godzin. Po latach zorientowano się, że nie zawsze rzeczywistość wygląda tak idealnie, ale…
Warto pamiętać, że nawet najmniejsze czynności, powtarzane regularnie, przybliżają nas do określonego celu. Dlatego też zawsze dobrym pomysłem jest przyjrzenie się swoim nawykom. Nie ma się co oszukiwać, że wszystkie one są dla nas dobre, korzystne i wartościowe. Wszystkie jednak zbliżają nas do określonego celu. Pytanie tylko, czy cel ten został wybrany przez nas świadomie, czy też jak gdzieś dojdziemy, to zobaczymy, gdzie jesteśmy?
Jest to o tyle ważne, że niejednokrotnie robimy wielkie plany i chcemy przy jednej okazji wywrócić całe nasze życie do góry nogami. Odciąć grubą kreską przeszłość i w glorii chwały, z nową energią i motywacją, wkroczyć w przyszłość. Jest to piękny plan, ale niestety mało realny, ponieważ niezwykle ciężko jest utrzymać samodyscyplinę na wielu frontach.
Nasze życie i my sami zmieniamy się każdego dnia, poprzez wszystkie drobne rzeczy, maleńki zmiany, które wprowadzamy do naszej codzienności. Z jednej strony jest to dobre, bo nie musimy czekać do 1 stycznia, aby coś zmienić. Z drugiej jednak, wymaga uważności na to, gdzie inwestujemy nasz czas i energię.
Takiej właśnie uważności życzę Ci Drogi Rodzicu i do następnego razu!
Iwona Kozłowska
jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!