Moja córka chodzi ostatnio i śpiewa: „Mam supermoce…”, a we mnie odzywa się tylko: „Zaopiekuj się mną…”. Tak to właśnie trwa nasza piosenkowa dyskusja, w której prawie wszystko jest na opak. Choć nie ulega wątpliwości, że supermoce drzemią w mojej córce, to przecież zupełnie nie powinny być wykorzystywane do opieki nad mamą. Co więcej ja wcale nie lubię wspomnianej piosenki zespołu Rezerwat: „Zaopiekuj się mną”, a jednak w ostatnim czasie wszystko we mnie śpiewa te słowa: „Zaopiekuj się mną Nawet gdy powodów brak, Zaopiekuj się mną Nawet gdy nie będę chciał, Zaopiekuj się mną Mocno tak…”
I mogłabym stawać okoniem, próbować nie myśleć… Czy jednak znasz Drogi Rodzicu ten stan, kiedy niechciana piosenka wpadnie do głowy? No właśnie, można robić cuda, żeby jej nie nucić, a mimo to, ona wciąż tam siedzi. Podjęłam zatem nieco inne działania, a mianowicie, wsłuchałam się w siebie i dziś koniecznie chcę podzielić się z Tobą efektami.
Wrzesień
Nie ma co ukrywać, że wrzesień to jeden z trudniejszych miesięcy w roku. Z jednej strony uwodzi nas jeszcze ciepłem, ładną pogodą i tą niesamowitą feerią barw. Mydli nam oczy pozornym spokojem, bo przecież dzieci w końcu idą do przedszkola, szkoły, więc dla rodziców kłopot organizacji czasu odchodzi na bok, a jednak…
Nie dajmy się zwieść, bo ten medal ma też drugą, nieco ciemniejszą stronę. Wrzesień to przecież zmiany, do których musimy się na nowo dostosowywać. Co więcej, wymaga się od nas, abyśmy ogarniali na wielu frontach: nowe przedszkola, szkoły, nowe zajęcia dodatkowe lub przedłużenie starych, nowe opłaty, grafiki, stroje, potrzeby i oczywiście obowiązki. To wszystko z bardzo krótkim terminem realizacji i nie ma się, co oszukiwać – ciężko w tym wrześniowym kołowrotku zachować spokój i cierpliwość.
Adaptacja
W kalendarzu znajdziemy najróżniejsze dni ochrony: przyrody, języka, zwierząt, roślin, a nawet danych osobowych. Ktoś jednak zapomniał o dniu ochrony rodzica… Być może było to z premedytacją, bo jeden dzień to zdecydowanie za mało, aby przystosować się do tego, co funduje nam funkcja rodzica z wrześniem do kompletu.
Podobnie zatem jak dzieci przechodzą okres adaptacji na początku kolejnych etapów edukacji, tak też rodzicom przydałaby się adaptacja do wrześniowego szaleństwa lub przynajmniej przypomnienie o tym, że nasze 100% jest teraz znacznie wcześniej, niż w normalnych warunkach.
Chwilowe ubytki w pamięci i wypieranie powyższego grozi wyrzutami, że: znów nie dałam rady/zapomniałem/zaspałem/zawaliłam… To jednak wcale nie sprawia, że jest nam łatwiej, przyjemniej, czy też prościej będzie wyjść z tego chaosu. Takie samobiczowanie sprawia natomiast, że czujemy się nie tylko przemęczeni, ale również „do niczego”.
Zaopiekuj się…
W ten sposób wracamy do moich przemyśleń z ostatnich dni. Szalony czas wymaga poniekąd szalonych rozwiązań, a przynajmniej takich nieoczywistych. Zamiast nieustannie zmuszać się do kolejnych wysiłków, poganiać bacikiem i jeszcze dociskać kolanem, zaopiekujmy się sobą!
Wyrozumiałość, zrozumienie i akceptacja będą tu na wagę złota i tylko one mogą sprawić, że nasze ciało i umysł wyjdą z tego trudniejszego okresu bez uszczerbków. Niech właśnie one staną się naszymi supermocami, dzięki którym zwyczajnie przetrwamy.
Proponuję zatem zatrzymać się choć na chwilę w ciągu dnia, bacik zamienić na kubek aromatycznej herbaty, dopychające kolano na dobrą muzykę przy której będzie można spokojnie pooddychać i zrobić ćwiczenie z napinania mięśni. Jeżeli nie masz pojęcia co to za ćwiczenie, to już śpieszę z wyjaśnieniami, że chodzi o świadome napinanie i rozluźnianie kolejnych partii mięśni, dzięki czemu mamy możliwość być bardziej w tu i teraz.
A tymczasem, do kolejnego spotkania i niech moc spokoju będzie z Tobą!
Iwona Kozłowska
jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!