Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 1 października 2024 08:29
Reklama KD Market
Reklama

Paryż - Lavarini: cieszę się, że już nie muszę... patrzeć na ranking

Paryż - Lavarini: cieszę się, że już nie muszę... patrzeć na ranking
"Nie możemy dziś chyba być jeszcze bardziej szczęśliwe" fot. Grzegorz Michałowski/EPA-EFE/Shutterstock

Po meczu turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk w Paryżu siatkarek Polska - Włochy (3:1) powiedzieli:

Stefano Lavarini (trener reprezentacji Polski): "Nie zrobiłem nic wielkiego. Oglądałem ten zespół może z bliższej odległości niż wy, bo taki mam przywilej. To był mecz pełen emocji, dziewczyny pokazały ducha walki. Może nie było aż tak dużo jakieś znakomitej siatkówki, bowiem w trakcie całego meczu popełniliśmy tysiące błędów. W wielu momentach przeciwnik był lepszy od nas, bo miał dużą jakość. W najważniejszych momentach dziewczyny pokazały dużą odwagę, ale także jedność.

- Nie ukrywam, że po ostatniej piłce, w końcu mogłem odetchnąć i nie myśleć już o tym rankingu. Wreszcie mogę z tym skończyć, nie myśleć już o innych meczach, patrzeć na wyniki i dodawać, czy odejmować punkty. Te emocje po wygranej to najwspanialsza rzecz dzisiaj i to, że nie muszę już patrzeć na ten ranking. Nie jest mi przykro, że wyeliminowałem Włochów, taka jest po prostu moja praca. Byłem natomiast dumny z tego, że mogę zaśpiewać oba hymny narodowe.

Agnieszka Korneluk (środkowa reprezentacji Polski): "Wiedziałyśmy, że Włoszki mają nas dobrze rozpisane, bardzo dobrze nas broniły, ale też mogłyśmy się tego spodziewać. Jest to zespół, który dobrze gra w obronie, bloku i to była chyba też najwyższa drużyna w tym turnieju. Wiedziałyśmy, że musimy też przetrwać ich dobrą grę i nie poddawać się. Myślę, że ta końcówka drugiego seta wygrana może trochę szczęśliwe dała nam taki impuls i wiarę, że jesteśmy w stanie z nimi wygrać. A chyba w ich głowach też pojawiła się taka myśl, że nie będzie z nami tak łatwo.

- To były niesamowite emocje podczas całego turnieju. Wiedziałyśmy, że ta poprzeczka będzie szła w górę i faktycznie tak było. Myślę, że zachowałyśmy to, co najlepsze na sam koniec zawodów. Na pewno kibice nam pomogli, doping po raz kolejny na poniósł. W tym turnieju miałyśmy trochę słabych momentów, czasami walczyłyśmy same ze sobą, dlatego to jeszcze bardziej cieszy, że potrafiłyśmy zwycięsko wychodzić z tych właśnie trudnych momentów. To był bardzo długi sezon, siedem meczów w dziewięć dni, plus Liga Narodów, plus mistrzostwa Europy. Jest to niewyobrażalny wysiłek, bowiem nie miałyśmy nawet tygodnia wolnego.

Martyna Łukasik (przyjmująca reprezentacji Polski): "Nie możemy dziś chyba być jeszcze bardziej szczęśliwe. Ten pierwszy set posłużył nam na obudzenie się. Może tego też potrzebowałyśmy. Potem konsekwentnie wracałyśmy do naszej gry i grałyśmy coraz odważniej, wybierałyśmy lepsze rozwiązania w ataku. Zaczynałyśmy też więcej bronić i dotykać ich bloku, co nam ułatwiło grę.

- Wiemy, że mamy Magdę Stysiak, która potrafi zrobić niesamowite rzeczy z każdej piłki. Są też skrzydłowe, które potrafią też zagrać bardzo dobrze i bardzo mądrze. Cieszy fakt, że miałyśmy to wykorzystać. To przyjęcie nie wyglądało tak, jak powinno, tak jak byśmy chciały, a mimo to pokazałyśmy, że nawet przy tak słanym przyjęciu jesteśmy w stanie wygrać.

- Wiedziałyśmy, że będzie to ciężki turniej, ze względu na natłok tych meczów, było ich mnóstwo i ciężko czasami utrzymać koncentrację, ale w tych kluczowych momentach udawało nam się to zrobić. I to jest dobry prognostyk na kolejne imprezy. Cieszę się, że w tym sezonie mogłam być przez cały czas przy reprezentacji. Przez te pięć miesięcy pracowałyśmy bardzo ciężko i realizowałyśmy swoje cele. Dlatego też cieszy, że kończymy ten sezon wygraną".

(PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama