„Człowiek planuje, Bóg z tego żartuje” – to jedno z przysłów znakomicie pokazujących … życie. Ile razy przecież siedzimy, rozmyślamy, przygotowujemy się, w myślach rozwiązujemy najróżniejsze problemu, a rzeczywistość płata nam figla i sytuacja zmienia się diametralnie.
Jakby to było pięknie, gdyby wszystko przychodziło nam bez problemów, bez przykrych niespodzianek i w końcu gdyby nam się chciało tak, jak niejednokrotnie nam się nie chce. Byłoby wtedy na pewno spokojnie, ale czy potrafilibyśmy rzeczywiście docenić to, co przynosi życie i to, na co sami ciężko pracujemy?
W życiu każdego z nas, niezależnie ile mamy lat i kim jesteśmy, nie wszystko idzie gładko i bez żadnych problemów. Na absolutnie każdej drodze pojawiają się wybrzuszenia, górki i dołki. Niektórzy powiedzą: „Każdy z nas niesie swój krzyż”. Jednocześnie warto pamiętać, że kiedy jesteśmy rodzicami, radzimy sobie z własnymi potknięciami, trudnościami, będąc jednocześnie przykładem dla naszych dzieci, więc niekiedy warto się przyjrzeć własnej osobie…
Zabawa w chowanego
Pamiętam, jak moje dzieci były małe, bardzo lubiły bawić się w chowanego. Kiedy jednak zaczynaliśmy się bawić, nie wychodziło to najlepiej, ponieważ ukryte dzieci na pytanie: „Gdzie jesteś?”, natychmiast krzyczały „Tutaj!”. Jeszcze wcześniej natomiast wystarczyło zniknąć z dziecięcego pola widzenia, aby maluch uznał, że nas nie ma. To trochę jak w Epoce Lodowcowej, tygrys Diego bawi się z małym człowiekiem i zasłania oczy pytając: „Gdzie jest bobas?”, aby za chwilę je odsłonić ze stwierdzeniem: „Tu jest!”.
A ja piszę o tym wszystkim, ponieważ właśnie taką zabawę w chowanego niejednokrotnie przypomina nasze radzenie sobie z trudnościami. Niekiedy dochodzimy do wniosku, że kiedy tylko usuniemy je z pola widzenia, odsuniemy na bok, to będzie spokój. Być może same znikną lub zajmie się nimi ktoś inny, tak jak kiedyś rodzice rozwiązywali nasze problemy i usuwali trudności.
Czemu ja?
Innym sposobem radzenia sobie z problemami bywa użalanie się nad sobą. Zamiast szukać rozwiązań, skupiamy się na samych trudnościach i wałkujemy je wzdłuż i wszerz, zastanawiając się w międzyczasie, czemu to właśnie nam się przydarzyło.
Taki sposób myślenia najczęściej łączy się z wyrzutami sumienia, oskarżeniami, frustracją i samokrytyką, bo znowu sami coś przegapiliśmy, nie dopilnowaliśmy, lub też ktoś zrobił coś przeciwko nam. „To nie tak miało być!” – chciałoby się wykrzyczeć. Tymczasem, zamiast iść na przód, musimy radzić sobie z kolejnymi trudnościami.
Warto przy tym zauważyć, że takie podejście do tematu, wyprowadza nas na manowce. Stoimy w miejscu, nie rozwiązujemy problemu, a do tego jeszcze mamy poczucie, że cały świat, a przynajmniej spora jego część jest przeciwko nam. Wystarczy ziarenko takich spostrzeżeń, aby fala goryczy zalała nas i odebrała chęci do jakiegokolwiek działania.
Akceptacja
Niekiedy może się wydawać, że kiedy zaakceptujemy fakt, że w życiu pojawiają się trudności, to trochę jakbyśmy zrezygnowali z prób poprawiania naszego życia, pracy nad nim. Podobnie, kiedy pogodzimy się z faktem, że nie zawsze jesteśmy w stanie być najlepszą wersją samych siebie, to spoczywamy na laurach i rezygnujemy z siebie…
Tymczasem akceptacja nie jest równoznaczna z rezygnacją. Akceptacja jest uznaniem, że czasami może pójść gorzej, że niekiedy nasze 100% wcale nie jest na tym samym poziomie, co wczoraj, tylko zdecydowanie wcześniej.
Akceptacja, to też niekiedy przypomnienie sobie, że trudności, które napotykam są przejściowe i wynikają z mojej wcześniejszej decyzji o tym, czego chcę. To uświadomienie sobie, że ja tak wybrałam/wybrałem to jednocześnie przypominajka: jak to dobrze, że mam ten wybór swojej własnej drogi. Niekiedy bywa ona ciężka, wyboista, ale wciąż jest moja, a do mnie należy poszukiwanie sposobu radzenia sobie z napotkanymi trudnościami.
Smak życia
Zaczęłam od tego, jak byłoby pięknie, gdyby wszystko przychodziło nam bez większego wysiłku. Jednocześnie jestem przekonana, że ciężko jest poczuć prawdziwy smak życia i naszych w nim osiągnięć, kiedy brakuje naszego zaangażowania. Radzenie sobie z trudnościami bowiem, to właśnie dowód tego, że chcemy, że naprawdę się staramy i zależy nam na tym, aby pójść dalej.
Kiedy spojrzymy na trudności i nasze czasem niedoskonałe próby radzenia sobie z nimi, mamy szansę docenić własne starania, a jednocześnie zacząć zauważać to, co nie jest trudne i z czym radzimy sobie bez żadnego problemu.
Trudności są i mijają – warto zatem pamiętać, aby nie przywiązywać się do nich, nie upatrywać w nich całego naszego nieszczęścia, ale zaakceptować, ze tak wygląda życie. Kiedy natomiast tych trudności jest naprawdę dużo, dbajmy o siebie, bądźmy wyrozumiali i pamiętajmy, że nie zawsze musimy być The Best.
Iwona Kozłowska
jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!