Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 1 października 2024 12:34
Reklama KD Market
Reklama

El. ME 2024 - trener i piłkarze unikali rozmów po przylocie

El. ME 2024 - trener i piłkarze unikali rozmów po przylocie
Roberta Lewandowskiego nie było na pokładzie samolotu z ekipą powracającą z Tirany fot. Andrzej Lange/EPA-EFE/Shutterstock

Bez fanfar i transparentów witała grupka kibiców i dziennikarzy piłkarzy reprezentacji Polski, którzy powrócili do Warszawy z Tirany po przegranym niedzielnym meczu z Albanią 0:2.

Zawodnicy nie wyszli po przylocie na lotnisko Chopina w Warszawie grupą, tak jak zwykle ma to miejsce w przypadku wielu reprezentacji, tylko pojawiali się "na raty".

"Panie trenerze poprosimy o kilka słów" - zwrócili się dziennikarze do trenera Fernando Santosa. Szkoleniowiec wyraźnie zdeprymowany prośbą nie odezwał się ani słowem, potykając się o wózek z bagażem.

"Wszystkiego dowiecie się na konferencji prasowej" - rzucił w kierunku dziennikarzy towarzyszący mu pracownik PZPN.

"A kiedy?" - usiłowali dowiedzieć się dziennikarze. "Pytajcie Jakuba Kwiatkowskiego rzecznika PZPN" - usłyszeli w odpowiedzi.

Rzecznik związku odpowiedział jednak, że nie wie, kiedy to nastąpi. Podobnie jak na pytanie o termin spotkania prezesa PZPN Cezarego Kuleszy z trenerem Santosem. Według niektórych mediów miałoby do niego dojść we wtorek.

"Na raty" przemykali do hali przylotów piłkarze. Jako jedyny odezwał się Jan Bednarek mówiąc: "musimy się trzymać".

Do stolicy powrócili m.in. Paweł Wszołek, Bartosz Slisz, Adrian Benedyczak, bramkarze Bartłomiej Drągowski i Marcin Bułka, Michała Skóraś oraz Tomasz Kędziora. Dwunastu piłkarzy bezpośrednio z Tirany udało się do klubów. "Nie ma w tym żadnej sensacji. To standardowa procedura i to od lat" - powiedział Jakub Kwiatkowski.

Według niego nie należy w takim działaniu doszukiwać się żadnej sensacji czy uniku ze strony piłkarzy.

"To standardowe działanie i to od lat, a do tego całkiem niezależne od wyników osiąganych na boisku. Gdyby wczoraj reprezentacja wygrała w Tiranie, tych piłkarzy też nie byłoby w samolocie do Polski" - zaznaczył Kwiatkowski.

Jak wyliczył, bezpośrednio do swoich domów i klubów ze stolicy Albanii udali się: Robert Lewandowski, Bartosz Bereszyński, Grzegorz Krychowiak, Piotr Zieliński, Matty Cash, Sebastian Szymański, Damian Szymański, Jakub Kiwior, Mateusz Wieteska, Karol Linetty, Paweł Dawidowicz i Kamil Grosicki.

"Jak widać po nazwiskach, do Polski nie wrócili ci, którzy grają na co dzień na południu Europy bądź na Wyspach Brytyjskich. Nawet Kamil Grosicki, który mieszka i gra w Szczecinie, miał lepsze połączenie do Berlina i szybciej był w domu, niż leciałby z nami przez Warszawę" - tłumaczył Kwiatkowski.

Jak dodał, kluby chcą, by piłkarze jak najszybciej po zakończeniu zgrupowania wracali na miejsce.

"Przepisy FIFA mówią, że po meczach eliminacyjnych zawodnik musi się stawić w klubie w ciągu 48 godzin od zakończenia ostatniego. Dlatego całą logistykę opracowuje się przed zgrupowaniem, podobnie jak bukuje i kupuje bilety lotnicze" - podsumował.

(PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama