Nowator, znany z takich hitów jak: „Z lewa do prawa”, „Co tu jest grane”, „Spadam stąd”, „Moja panienka”, to artysta, który – jak zapewnia w wywiadzie z „Dziennikiem Związkowym” – „kropki nad i jeszcze nie postawił”. Na festiwalu „Taste of Polonia” w Chicago Nowator zagra dwa koncerty – w sobotę, 2 września i w poniedziałek, 4 września. Bardzo lubi przyjeżdżać do Chicago, bo wie, jak reaguje publiczność chicagowska, jak fajnie odbiera jego muzykę. Niewykluczone, że to właśnie podczas „Taste of Polonia” usłyszymy nowy singiel Nowatora, który przyznaje, że stworzył znowu „coś całkowicie innego, czyli można powiedzieć nowatorskiego”.
Joanna Trzos: Zdałam sobie sprawę, że chociaż znam wiele twoich utworów, bo są zresztą popularne w radiu 103.1 FM, w którym prowadzę program, to tak naprawdę, Pawle, bardzo mało o tobie wiem. Zacznijmy zatem od twojego muzycznego wykształcenia.
Nowator (Paweł Lipski): W czasach szkoły podstawowej chodziłem równocześnie do szkoły muzycznej pierwszego stopnia i ukończyłem ją. Moim instrumentem był klarnet i fortepian. Cieszę się, że skończyłem tę szkołę, bo na pewno mi to pomogło przy produkowaniu muzyki. Na zakończenie szkoły muzycznej byłem dumny z tego, że udało mi się zagrać tak zwaną „Polkę Dziadek”, czyli sygnał „Lata z Radiem” – wakacyjnej audycji Polskiego Radia. Natomiast, gdybym miał teraz zagrać coś na klarnecie, to na razie byłby z tym problem, no ale jak się nie ćwiczy, to się zapomina. Żałuję tego, że nie ćwiczyłem, że się obraziłem w pewnym momencie na ten instrument i tylko tak naprawdę tworzyłem bardziej produkcje muzyczne na klawiszu na tzw. systemie MIDI.
Czy lubisz słuchać muzyki klasycznej, poważnej? Sprawia ci to przyjemność?
– Bardzo mi sprawia przyjemność. U nas w domu zawsze była muzyka i różne gatunki muzyczne. Moja mama też kochała muzykę klasyczną, której słuchaliśmy. Mam czasem takie dni, że włączam sobie Verdiego czy Vivaldiego. Bardzo lubiłem kiedyś Czajkowskiego. Natomiast nie ograniczam się do czegoś konkretnego, bo czasami gości u mnie muzyka mocniejsza – metalowa, czyli miszmasz, po prostu koktajl muzyczny.
Teraz mieszkasz w Tomaszowie Mazowieckim, ale skąd pochodzisz?– W ogóle pochodzę z Opoczna w województwie łódzkim, miasta, które słynie z płytek ceramicznych i w sumie z płytek Nowatora. Ale teraz mieszkam w Tomaszowie Mazowieckim i w Warszawie. Tak przemieszczam się z miejsca na miejsce. Raz tu, raz tam.
Kiedy pojawił się pomysł na Nowatora?
– To chyba było w 1999 roku, jeszcze w poprzednim wieku. Kawał historii. To była taka spontaniczna opcja. I dlaczego Nowator? Ponieważ, tak jak wspomniałem już wcześniej, pochodzę z Opoczna i tam tworzyłem swój pierwszy skład rapowego projektu. W tych czasach jako nastolatek słuchałem płyt rapowych, w tym Liroya, Kaliber 44. Ten projekt miał się nazywać na początku „Nowa Teoria Opoczyńskiego Rymowania”, a potem powstał z tego skrót TeOer (Teoria Opoczyńskiego Rymowania).
Nowator jako ksywa została przy mnie, ponieważ kiedyś przyjechał do mnie taki kolega i mówi: ‘Te twoje produkcje takie nowatorskie są, takie trochę inne, nie do końca takie rapowe. Wiele z nich ma brzmienie takie bujające, trochę reggae, trochę muzyki punkowej’. No i tak został Nowator.
Nie ma wątpliwości, że to był dobry wybór. Nowator sprawdza się dobrze w Polsce i za granicą, w tym Meksyku, gdzie ostatnio często bywasz.
– Jak ostatnio nakręcaliśmy teledyski w Meksyku w rejonach Puerto Vallarta, miałem naprawdę fajną ekipę tancerzy z tamtych stron. Oczywiście byłem z tego dumny, jak stwierdzili, że gdyby nie wiedzieli, że jestem z Polski, to pomyśleliby, że to jest ich muzyka, która fajnie buja. Zachęcali mnie do nagrywania tego po hiszpańsku.
Czyli lubisz te klimaty latynoskie?
– Bardzo lubię te klimaty. Muzyka latynoamerykańska zawsze była w mojej głowie i zawsze mi się podobało to brzmienie, czyli wszystko, co buja, rytmy, uczucia, rumba, salsa i inne tego typu klimaty. Zawsze to czułem, a w czasach szkolnych ćwiczyłem taniec towarzyski chyba przez 8 lat, więc te rytmy zostały chyba w mojej głowie.
Paweł, czy jako artysta czujesz się doceniany w Polsce?
– Cieszę się z tego, co osiągnąłem i osiągam. Można powiedzieć, że wiele udało mi się zrobić samemu. Zaryzykowałem. W pewnym momencie stworzyłem swoją firmę. Wiedziałem, jak to wszystko wygląda, jak się tworzy, nie poddawałem się. Natomiast wiem, że tej kropki nad i jeszcze nie postawiłem. Nie jest łatwo, bo robię wszystko sam, nie stoi za mną wielka wytwórnia, nie stoi za mną wielki management, ale przebijamy się tak cały czas. I to też jest bardzo fajne, bo widzę z roku na rok, jak ta moja muzyka coraz bardziej jest doceniana. Cieszę się z tego, co mam. Gdyby ktoś zapytał, czy biorę w ciemno to, co mam, to powiedziałbym, że nie ma problemu. Oby tylko było zdrowie i mogę 20 lat być na tym samym poziomie.
Czy już niebawem będziesz miał coś nowego dla swoich fanów?
– Tak, stworzyłem znowu coś całkowicie innego, czyli można powiedzieć nowatorskiego, bo zrobiłem taki utwór, który będzie miał tytuł „Jeden, drugi, trzeci leci”. To będzie mocno bujający, skoczny utwór, który stworzyłem z muzykami prosto z Bałkanów, z sekcją dętą, z tubami, puzonami, saksofonami, coś całkowicie innego. Może jak ktoś to usłyszy, to powie ‘taki prawie Goran Bregović’ – nie do końca, ale coś w tym klimacie.
Kiedy ten utwór usłyszymy?
– Teraz będziemy nagrywać teledysk po weekendzie i myślę, że być może w połowie września, a może pod koniec września powinien już zacząć hulać w internecie.
Czyli jak będziesz miał koncerty 2 i 4 września w Chicago na festiwalu „Taste of Polonia”, to jeszcze tego nie zagrasz?
– Chciałbym go zagrać premierowo i sprawdzić reakcję publiczności. Jeszcze muszę to uzgodnić, ale myślę, że premierowo uda się go zagrać właśnie na festiwalu w Chicago.
Publiczność chicagowską dobrze chyba znasz, bo często u nas bywasz.
– Bardzo lubię przyjeżdżać do Chicago. Pierwszy raz byłem w 2005 roku, już kiedy sukcesem okazała się „Moja panienka” i wtedy jeszcze z Leszkiem przyjeżdżaliśmy dosyć często. Później był taki okres, że nie przyjeżdżałem, ale też trochę była u mnie cisza i zajmowałem się trochę innymi rzeczami. Nie odpuściłem muzyki, tylko jako kierownik produkcji pracowałem przy filmach dokumentalnych. Po jakimś czasie, po tym, jak się pojawiły utwory „Wrócę nad ranem”, „Co tu jest grane”, „Spadam stąd” i wiele innych, pojawialiśmy się dosyć często w Chicago. Faktycznie lubię przyjeżdżać do Chicago, mam u was wielu znajomych, nawet można powiedzieć śmiało przyjaciół, którzy przychodzą na moje koncerty. Wiem, jak reaguje publiczność chicagowska, jak fajnie odbiera moją muzykę. Nie ukrywajmy, że reggaeton, który grałem już dosyć dawno temu w Polsce, nie do końca był tam kojarzony, a publika w Chicago, w Stanach Zjednoczonych, doskonale wiedziała, co to jest za brzmienie, jak się przy tym bawić. Także zawsze kochałem ten odbiór u was.
Przypomnę, że w lutym 2022 roku podjąłeś nieco inne wyzwanie w Chicago i wziąłeś udział w Mistrzostwach Świata w Jedzeniu Pączków na Czas organizowanych przez radio 103.1 FM (WPNA.FM). Jak wspominasz to pączkowe wyzwanie?
– Powiem ci, że gdybym wiedział wcześniej, że będę brał udział w tym konkursie, to nic bym przed nim nie jadł, a tak się nawpychałem akurat na śniadanie. To zresztą było bardzo spontaniczne, bo wtedy chyba byłem rezerwowym, ktoś nie dojechał i wziąłem udział w tym konkursie. Natomiast jednego tylko pączka zjadłem i to było wszystko.
TOP 3 Nowatora – czyli bez jakich utworów nie może się odbyć twój koncert? Trzy utwory, które zawsze musisz zaśpiewać, bo publiczność ich się domaga. A zatem… na miejscu trzecim?
– Na miejscu trzecim umieściłbym „Ay Amor”, bo ludzie niesamowicie reagują na ten utwór na koncertach. Dwójka to „Moja panienka”, czyli ten ponadczasowy numer z Lerkiem, a jedynka to numer, który rozbuja nawet najgorszą imprezę, choćby ludzie nie chcieli się bawić, to i tak będą się przy nim bawić, a więc – „Z lewa do prawa”.
Jestem zdziwiona wysoką pozycją „Ay Amor”, bo to w końcu singiel, który wydałeś rok temu, w maju 2022 r.
– Tak, i bardzo szybko okazał się Złotą Płytą, bo przypadł ludziom do gustu. Jest to troszeczkę inny numer, bo śpiewam, mniej rapuję, mniej jest reggae. Jest to miłosny numer, który się bardzo podoba. Za chwilę będzie miał 10 milionów wyświetleń na YouTube. I tak naprawdę żaden koncert nie może się odbyć bez tego utworu.
„Ay Amor” i inne hity Nowatora na pewno usłyszycie podczas dwóch koncertów Nowatora 2 i 4 września na festiwalu Taste of Polonia w Chicago.
– Zapraszam wszystkich. Pobawimy się, będzie gorąco, będziemy tańczyć, będziemy śpiewać.
Dziękuję ci, Pawle, za rozmowę i do zobaczenia w Chicago!
Rozmawiała:
Joanna Trzos[email protected]
NOWATOR (Paweł Lipski) jest raperem, wokalistą, a także muzykiem, kompozytorem i producentem. Jest cenionym artystą, wykorzystującym muzykę hip-hopową, reggae, dancehall, funk, a nawet muzykę klasyczną. Łącznie jego utwory na samym YouTube zgromadziły ponad 200 mln wyświetleń. Ma na swoim koncie wiele wyróżnień ZPAV za Platynowe i Złote Płyty (4 Platynowe i 9 Złotych Płyt). Jest autorem wielu hitów, w tym: „Z lewa do prawa”, „Co tu jest grane”, „Spadam stąd”, „Moja Panienka” czy „Ay Amor”. Już niebawem ukaże się nowy materiał artysty, który muzycznie połączy spuściznę Nowatora z niespotykanymi w jego dotychczasowej twórczości elementami.
Zdjęcia: musicart.pl/Nowator