Wskutek pożaru na hawajskiej wyspie Maui zginęło przynajmniej 114 osób, a aż 850 nadal jest uważanych za zaginione - powiadomiły w poniedziałek władze lokalne. Nie ustają więc obawy, że lista ofiar śmiertelnych będzie się wydłużać - stwierdził dziennik "New York Times".
Spośród zmarłych udało się dotychczas zidentyfikować zaledwie 27 osób.
Do niedzieli przeszukano około 85 procent spalonego terenu, powiedział gubernator Josh Green. Ostrzegł, że upłyną tygodnie, nim uda się doprowadzić akcję poszukiwawczą do końca. Na pozostałe 15 procent składają się duże budynki, których ruiny trzeba będzie ostrożnie rozebrać, nim do działania przystąpią zespoły ekspertów i psów tropiących - wyjaśnił gubernator.
Reprezentujący Hawaje demokratyczny senator Brian Schatz powiedział agencji Associated Press , że choć na miejscu widać rozległe zniszczenia, to "w rzeczywistości sytuacja jest gorsza. Widać spaloną infrastrukturę, a nie widać (zaginionych) ludzi, którzy nie zważając na swoje bezpieczeństwo, poszli ratować innych, podczas gdy ich własne domy spłonęły do cna".
Pożar na wyspie Maui wybuchł 8 sierpnia. (PAP)