Doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan potwierdził w piątek informacje, że władze amerykańskie poprą przekazanie samolotów F-16 Ukrainie przez Danię i Holandię. Odnosząc się do pesymistycznych ocen wywiadu USA, doradca prezydenta Joe Bidena stwierdził, że wiele analiz do tej pory było błędnych i dlatego nie będzie próbował przewidywać przebiegu ukraińskiej kontrofensywy.
"Z powodów, których w pełni nie rozumiem, były wątpliwości co do tego, czy faktycznie to zrobimy. A więc by uciąć wszystkie te pytania: tak, po szkoleniu pilotów nastąpi transfer (samolotów). Pracujemy z Kongresem i z sojusznikami, by to zrealizować" - powiedział Sullivan na konferencji prasowej przed szczytem przywódców USA, Japonii i Korei Płd. w Camp David.
Sullivan odniósł się w ten sposób do czwartkowych doniesień agencji Reutera, która podała, że sekretarz stanu USA Antony Blinken zapewnił w liście do szefów dyplomacji Danii i Holandii o poparciu i przyspieszeniu procedury zatwierdzania dostawy myśliwców Ukrainie po zakończeniu szkolenia pilotów. Sullivan uznał, że było to formalne potwierdzenie deklaracji prezydenta Bidena ze szczytu G7 w Hiroszimie.
Doradca prezydenta USA skomentował też czwartkowe doniesienia "Washington Post" o ocenie amerykańskiego wywiadu, który twierdzi, że trwająca ukraińska kontrofensywa nie osiągnie swojego celu i nie dotrze do Melitopola, strategicznie ważnego miasta w obwodzie zaporoskim. Sullivan oświadczył, że przez ostatnie dwa lata "było wiele analiz" dotyczących inwazji Rosji na Ukrainę i nie zawsze dobrze przewidywały bieg wydarzeń.
"Robimy wszystko, co możemy, by wspierać Ukrainę i jej kontrofensywę. Nie będziemy sabotować rezultatu. Nie będziemy przewidywać, co się stanie, bo ta wojna jest ze swojej natury nieprzewidywalna" - powiedział.
Zapowiadając piątkowy trójstronny szczyt z udziałem prezydentów USA i Korei Płd. Joe Bidena i Jun Suk Jeola oraz premiera Japonii Fumio Kishidy, Sullivan powiedział, że będzie on stanowić nową erę w relacjach trzech krajów i wzniesie współpracę między nimi na "nowy poziom". Jednym z postanowień spotkania będzie m.in. zobowiązanie do konsultacji i koordynacji odpowiedzi wszystkich państw na sytuacje kryzysowe, ustanowienie wieloletniego planu wspólnych ćwiczeń wojskowych, a także zobowiązanie do corocznych spotkań liderów trzech państw w tym formacie.
Jak stwierdził Sullivan, choć powstanie "NATO na Pacyfiku" nie jest bezpośrednim celem tej współpracy, to jednak przywódcy chcą ją zinstytucjonalizować i pogłębić tak, by nie można było łatwo odwrócić postępów i by przetrwały one przez długie lata.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)