Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 25 września 2024 02:23
Reklama KD Market

Joanna Tys, chicagowska Policjantka Miesiąca, która uratowała tonącą: Kocham moją pracę

Joanna Tys, chicagowska Policjantka Miesiąca, która uratowała tonącą: Kocham moją pracę

Ma dopiero 29 lat, a na koncie już tytuł „Oficera Miesiąca” za uratowanie życia tonącej kobiety w jeziorze Michigan 29 czerwca. W dzieciństwie chciała zostać konsultantką ślubną, gdyż jak twierdzi, jest dobra w planowaniu i organizacji. Zamiast tego od pięciu lat pracuje w Departamencie Policji Chicagowskiej. Płynnie mówi po polsku, kocha psy, swoją mamę i swoją pracę. Z Joanną Tys z 18. dystryktu CPD rozmawialiśmy tuż po zeszłotygodniowej ceremonii wręczenia jej nagrody Policjanta Miesiąca.

Joanna Tys fot. Joanna Marszałek

Joanna Marszałek: Jakie to uczucie uratować czyjeś życie?

Joanna Tys: To wspaniałe uczucie. Jak do tej pory to prawdopodobnie najlepszy dzień w mojej karierze. Mam nadzieję, że pewnego dnia będę mogła porozmawiać z osobą, którą wyciągnęłam z wody.

Czy wiesz, co się stało z tą kobietą?

– Nie jesteśmy w stanie tego ustalić. Wiem, że po zdarzeniu trafiła do szpitala, podobnie jak ja, ale nie wiem, kiedy wyszła. Następnego dnia byliśmy bardzo zajęci w pracy i nie byłam w stanie się z nią skontaktować. Nie wiem, co robiła w wodzie. Wiem tylko, że ktoś ją zobaczył i zadzwonił na policję. Po zdarzeniu była szczęśliwa, że ją uratowałam. Mówiła, że mi dziękuje, że mnie kocha i że przeprasza, że musiałam za nią skoczyć.

Nie wahałaś się ani przez chwilę?

– Gdy przybyliśmy na plażę przy North Avenue, najpierw przez parę minut decydowaliśmy, czy powinnam wskoczyć. Gdy minęło kolejnych kilka minut, wiedziałam już, że muszę to zrobić. Nie zastanawiałam się. Woda nie była najgorsza, prąd też nie był zły, wszystko działo się w świetle dziennym, więc warunki były sprzyjające. Z mojego doświadczenia w pływaniu wiedziałam, że będę w stanie do niej dopłynąć. Byłam pewna siebie i swoich możliwości.

Jakie myśli przechodziły Ci przez głowę, gdy już do niej płynęłaś?

– Podobno przepłynęłam jakieś 50-100 jardów (45-90 m – red.). Od lat nie pływałam na takim dystansie. W połowie drogi poczułam zmęczenie i pomyślałam, że się nie uda. Wtedy usłyszałam moich kolegów krzyczących z brzegu „dalej, dalej, nie przestawaj!”. Pomyślałam sobie, że skoro już wskoczyłam, to muszę to dokończyć. W przeciwnym razie będą musieli ratować nas dwie! Gdy widziałam kobietę coraz bliżej, to wiedziałam, że warto było wskoczyć. Miałam ze sobą koło ratunkowe, które bardzo pomogło. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze dla nas obu. Myślę, że bardzo pomogła mi adrenalina.

W swojej pięcioletniej karierze w chicagowskiej policji na pewno doświadczyłaś wielu innych trudnych czy niebezpiecznych sytuacji na służbie.

– Tak, ale to były rzeczy, które zdarzają się w pracy na co dzień. Natomiast to wydarzenie było dla mnie najważniejsze w całej karierze i zdecydowanie najbardziej podniosło mi adrenalinę!

Twoja mama obecna była z tobą na konferencji prasowej na plaży. Jest z tobą również dzisiaj, przy odbiorze nagrody. Wygląda na to, że odgrywa dużą rolę w twoim życiu.

– Mama jest moją najlepszą przyjaciółką. To dzięki niej nauczyłam się pływać – mama pływała profesjonalnie na studiach. Odkąd miałam 7 lat, zapisywała mnie na kolonie letnie z pływaniem. Niedawno kupiłam dom, który jest tylko przecznicę od domu mamy. Jak widać, nie chcę być od niej za daleko! Ponadto jestem jedynaczką i zawsze byłyśmy ze sobą bardzo blisko. Mama zawsze mnie wspierała. Jest to szczególnie ważne dla mnie jako policjantki. Wielu rodziców jest przeciwnych pracy w policji, twierdząc, że jest ona straszna i niebezpieczna. Mama zawsze wiedziała, że chcę być policjantką i nigdy nie próbowała mnie powstrzymać.

Konferencja prasowa na plaży przy North Ave. fot. Margaret Tys/Facebook

Co nie zmienia faktu, że na pewno cały czas się o Ciebie martwi…

– Wiem, że cały czas się za mnie modli i daje na msze w mojej intencji!

Czy zawsze chciałaś zostać policjantką?

– Najpierw chciałam zostać konsultantką ślubną – wedding planner, ponieważ jestem naprawdę dobra w planowaniu i organizacji. Sama nie wiem, w którym momencie to się zmieniło i zapragnęłam pracować w policji. Może wtedy, gdy zaczęłam oglądać filmy i seriale telewizyjne o policji – i muszę od razu zaznaczyć, że nie mają one nic wspólnego z rzeczywistością! Zdecydowałam, że chcę spróbować i złożyłam aplikację. Po roku byłam już zatrudniona. Od początku jestem związana z 18. dystryktem policji, który po prostu uwielbiam. Mam wspaniałych przełożonych, którzy mnie wspierają.

Twój komendant też cię chwali. Powiedział, że pewnego dnia będziesz jego szefową.

– Może kiedyś! (śmiech) Nie wiem, czy widzę siebie w takiej roli. To wielka odpowiedzialność i ogromna presja. Z pewnością musiałabym się jeszcze wiele nauczyć. Moim marzeniem jest praca w jednostce psów policyjnych, K-9, ponieważ jestem wielką miłośniczką psów – w domu mam dwa. Taka możliwość pojawia się tylko raz na parę lat. W tej chwili nie planuję żadnych zmian. Kocham moją pracę i nie zamieniłabym jej na żadną inną. Cieszę się, że zdecydowałam się na pracę jako policjantka, a nie konsultantka ślubna!

Mimo że jest ona taka niebezpieczna?

– Tak, jest niebezpieczna. Ale na co dzień, gdy idziesz do pracy, nie myślisz o tym, że możesz nie wrócić. Idziesz wykonywać swoje obowiązki i modlisz się, aby ty, twoi koledzy i wszyscy inni bezpiecznie wrócili do domu. Praca w policji jest bardzo satysfakcjonująca. Wszyscy są z ciebie dumni i oferują wsparcie. To naprawdę podnosi na duchu, zwłaszcza że nie każdy lubi policję…

No właśnie. Policja jest często krytykowana. Co ludzie powinni wiedzieć o chicagowskiej policji, zwłaszcza w obliczu wysokiego wskaźnika przestępczości w naszym mieście?

– W Chicago jest tak dużo przestępstw, a wygląda na to, że ludzie oczekują, że policja będzie zawsze, wszędzie i w każdej sytuacji. Tymczasem policja nie ma wystarczającej liczby funkcjonariuszy. Dlatego cały czas prowadzimy nabór. Osoby, które miały jedno złe doświadczenie ze stróżami prawa nie powinny zakładać, że cała policja jest zła. Mam nadzieję, że pewnego dnia będziemy mieć wsparcie od wszystkich mieszkańców, ale nie wiem, czy tak się stanie. Jedyne, co możemy zrobić, to dobrze wykonywać swoją pracę dzień po dniu, dawać z siebie wszystko i więcej. Trzeba pamiętać, że jesteśmy tylko ludźmi. Nie możemy uratować całego świata na raz.

Jak zachęciłabyś młodych Amerykanów polskiego pochodzenia do pozostania w mieście i pracy w policji?

– To kariera, która daje dużą satysfakcję. Świadomość, że wywarłeś wpływ na życie choć jednej osoby raz dziennie lub raz w tygodniu – to największa nagroda. Ludzie stale nam dziękują, mówią, że są z nas dumni. Ponadto w dzisiejszej sytuacji ekonomicznej, gdy wszystko jest takie drogie – płaca i świadczenia w policji są, moim zdaniem, bardzo dobre. Oprócz tego praca w policji daje możliwość zawarcia wielu przyjaźni i dołączenia do policyjnej rodziny. W pracy mam wspaniałych kolegów, z którymi można porozmawiać o wszystkim.

A co z godzinami pracy?

– Pracuję na nocnej zmianie i często ludzie pytają mnie, czy to mi nie przeszkadza. Owszem, godziny snu są zaburzone, ale jeżeli lubisz ludzi, z którymi pracujesz, jeżeli cię oni wspierają i pomagają, to godziny nie mają aż tak dużego znaczenia. Koledzy z policji stają się twoją drugą rodziną. Wiem, że mam dwie rodziny. Moją polską rodzinę, z moją mamą, i moją rodzinę policyjną – „brothers and sisters in blue”.

Jakie cechy powinien mieć dobry kandydat na policjanta?

– Powinien mieć do pewnego stopnia twardą osobowość i odporność, by nie brać do siebie wyzwisk, którymi jesteśmy obrzucani na ulicy. Nie można sobie pozwolić, aby to miało wpływ na naszą pracę. Wracając do domu, trzeba umieć zostawić pracę za drzwiami. Jednocześnie nie wolno dusić w sobie emocji, aby nie wpaść w depresję, bo mamy również dużo samobójstw w policji. Trzeba być osobą uczciwą, współczującą i pełną szacunku. Jesteśmy zobowiązani do traktowania każdego z godnością i poszanowaniem.

Jak udaje ci się zapomnieć o tym, co widzisz na ulicach Chicago po całonocnej służbie?

Po służbie najczęściej po prostu idę spać. Cieszę się, że wróciłam bezpiecznie. Myślę, że do tej pory udaje mi się rozdzielić pracę i dom. A kiedy coś w pracy sprawi, że jestem smutna, to zawsze mam przyjaciółkę albo mamę, aby o tym porozmawiać.

Jeszcze raz gratulujemy osiągnięć i dziękujemy za rozmowę.

Rozmawiała: Joanna Marszałek[email protected]


Konferencja prasowa na plaży przy North Ave. fot. Margaret Tys/Facebook

Konferencja prasowa na plaży przy North Ave. fot. Margaret Tys/Facebook

Kamila Sumelka w Radiu WPNA 103.1 FM fot. Joanna Trzos

Kamila Sumelka w Radiu WPNA 103.1 FM fot. Joanna Trzos

Kamila Sumelka fot. Łukasz Dudka

Kamila Sumelka fot. Łukasz Dudka

Joanna Tys fot. Joanna Marszałek

Joanna Tys fot. Joanna Marszałek

Pickwick Theatre fot. Joanna Trzos

Pickwick Theatre fot. Joanna Trzos


Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama