Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 13 listopada 2024 19:27
Reklama KD Market

Uciekający czas Joe Bidena i Donalda Trumpa

Uciekający czas Joe Bidena i Donalda Trumpa
Donald Trump, Joe Biden fot. MICHAEL REYNOLDS,FILIP SINGER/EPA-EFE/Shutterstock

Gdy Joe Biden kandydował, a później został prezydentem, nie brakowało spekulacji, że będzie pełnił urząd przez jedną kadencję. Były nawet takie teorie, że jego celem jest pokonanie Donalda Trumpa i wycofanie się z życia publicznego po wyborach połowy kadencji, czyli po dwóch latach urzędowania. Sytuacja w kraju była trudna; groźba recesji po popandemicznym załamaniu gospodarczym, rosnące problemy na granicy południowej i nowe na horyzoncie – jak między innymi wojna w Ukrainie. To wszystko sprawiło, że wyzwania stojące przed gospodarzem Białego Domu mocno się komplikowały. 

BidenomicsJoe Biden ruszył na kampanijny szlak z hasłem podkreślającym gospodarkę wstającą z kolan po kryzysie. Prezydent ma powody do umiarkowanego optymizmu, bo choć co prawda widmo recesji nie zostało całkowicie oddalone, to wskaźniki bezrobocia i inflacji mogą optymizm powodować. Co prawda FED, bank centralny, wciąż mocno ekonomię chłodzi, cały czas podnosząc stopy procentowe, w ten sposób starając się ograniczać nadmierną konsumpcję, ale zapowiada, że to nie potrwa już długo.

Południowa granicaTam sytuacja daleka jest od stabilnej. Co prawda napływ imigrantów i uchodźców nie był tak silny, jak spodziewano się po wycofaniu pandemicznych ograniczeń – to jednak sytuacja humanitarna w obozach przygranicznych budzi grozę. Co jakiś czas agencje informują o przypadkach śmiertelnych, zwłaszcza wśród wyczerpanych przeprawą przez pustynie dzieci. Dodatkowym problemem jest napływ przez granice śmiertelnego fentanylu, którym wzmacniane są narkotyki trafiające na amerykański czarny rynek. To właśnie ze względu na sytuację na granicy zasiadająca w Kongresie Lauren Boebert złożyła w komisji bezpieczeństwa kraju wniosek o impeachment Joe Bidena. Ma ten wniosek nikłe szanse powodzenia, ale daje amunicję politycznym przeciwnikom prezydenta.

Uciekający czas BidenaO ile w przypadku sytuacji gospodarczej czas gra na korzyść prezydenta, o tyle ten uciekający jest jego największym wrogiem. Nie od dziś było wiadomo, że wiek Bidena będzie jednym z elementów wykorzystywanych przez jego politycznych przeciwników. Zresztą tak było już w 2020 roku. Biden, jeszcze gdy zasiadał w Senacie, znany był ze swej skłonności do gaf i językowych lapsusów. Ale wtedy wydawało się to zupełnie niegroźne, a niektórzy wręcz twierdzili, że dodaje to uroku politykowi, bo pokazuje jego ludzką stronę. Ale gdy jest się głową najpotężniejszego mocarstwa na tej planecie, wówczas słowa mają gigantycznie większą wagę. Ostatnio Biden dwukrotnie, mając na myśli wojnę w Ukrainie, mówił o sytuacji w Iraku. To zostało błyskawicznie podchwycone przez jego politycznych rywali. Każde słowo, każdy gest, mimika twarzy – to podlega natychmiastowej analizie. Oponenci u 80-letniego prezydenta doszukują się oznak demencji. Ale nie tylko przeciwnicy Bidena zwracają uwagę na jego wiek i zachowania, bo to budzi niepokój także w szeregach jego własnej Partii Demokratycznej.

Kampania wyborczaJoe Biden od dawna, zanim oficjalnie ogłosił, że kandyduje – sugerował, że chce rządzić dwie kadencje. Pierwsza kampania wyborcza, ze względu na pandemię, była dla niego łatwiejsza. Ograniczenia covidowe powodowały, że mniej było wieców, a jeżeli takie już organizowano, to z mniej liczną publicznością. Demokraci postępowali ostrożnie, w przeciwieństwie do Donalda Trumpa. Ówczesny prezydent organizował masowe wiece, nie przejmując się sytuacją wirusową. Dla Bidena bardziej komfortowe było „chowanie się w piwnicy”, jak złośliwie określali to zwolennicy Trumpa. Teraz wszystko wróciło do normy. A to oznacza, że Joe Biden będzie musiał podróżować i spotykać się w najgorętszym momencie kampanii z wyborcami między innymi w Wisconsin czy Pensylwanii i na Florydzie w ciągu jednego dnia. Kampanijnych wieców może być kilka dziennie, a to dla wiekowego prezydenta może być sporym wyzwaniem. Dlatego sugestie, że Biden wciąż powinien rozważyć wycofanie się z walki o drugą kadencję, wciąż są obecne w szeregach Demokratów. Anonimowo, w rozmowie z portalem The Hill, Demokraci przyznają, że martwią się o „Bidena-człowieka”, nie „Bidena-polityka”. I dodają, że precedens został już stworzony. 31 marca 1968 roku prezydent Lyndon B. Johnson wydał oświadczenie, które zaszokowało Amerykę. Oznajmił, że nie będzie ubiegał się o partyjną nominację w wyborach prezydenckich. Ta decyzja utorowała drogę do prezydentury Johna F. Kennedy’ego. Biden w rozmowie z dziennikarzami, jeszcze w poprzedniej kampanii mówił, że uważa się za polityka czasu transformacji i jego zadaniem będzie przekazanie roli przywódczej młodemu pokoleniu – jak się wyraził – Pete’ów Buttigiegów. Przywołał w ten sposób aktualnego sekretarza departamentu transportu, 41-letniego byłego burmistrza South Bend w Indianie, który w poprzedniej kampanii sam ubiegał się o prezydenturę. Demokraci mocno obawiają się, że starcie 80-letniego Bidena z 77-letnim Donaldem Trumpem może być dla tego pierwszego zbyt trudnym fizycznie wyzwaniem.

Uciekający czas TrumpaDonald Trump, ubiegając się o Biały Dom, ma tyle lat, ile miał Biden, gdy go pokonał w poprzednich wyborach. Stąd też trudno określać go politykiem młodego pokolenia. Dodatkowo były republikański prezydent zmaga się z problemami zdrowotnymi. Wiadomo, że bardzo ciężko przeszedł COVID-19, a jego postura fizyczna pozostawia wiele do życzenia. Niektórzy przeciwnicy Trumpa zwracają uwagę na słabnący entuzjazm byłego prezydenta podczas wieców, a więc coś, co było jego wizytówką. Jeżeli dojdzie więc do starcia Biden-Trump, to sprawa stanu zdrowia obu polityków może stać się jednym z najważniejszych punktów walki o prezydenturę.

25 Poprawka do KonstytucjiReguluje ona kwestie związane z przejęciem władzy w przypadku śmierci bądź niezdolności do pełnienia urzędu przez prezydenta. Wówczas władzę obejmuje wiceprezydent. Co ciekawe – w przypadku Donalda Trumpa była poważnie rozważana, podczas gdy wylądował w szpitalu Waltera Reeda z powodu zakażenia wirusem COVID-19. Trump znajdował się początkowo w ciężkim stanie i wtedy – na krótki okres czasu – w Białym Domu brano pod uwagę przekazanie władzy na ręce Mike’a Pence’a. Pytania o zastosowanie 25 Poprawki padły przed miesiącem także w przypadku Joe Bidena. Aktualny prezydent przechodził zabieg kanałowego leczenia zęba, co spowodowało opuszczenie przez niego jednej z uroczystości. Rzeczniczka Białego Domu szybko zdementowała pogłoski i zapewniła, że taki krok nie był rozważany.Prezydenta może także odwołać jego własny gabinet w porozumieniu z Kongresem. 25 Poprawka – wprowadzona po zabójstwie Johna Kennedy’ego – reguluje te kwestie. Jeśli wiceprezydent wraz z większością gabinetu uzna, że prezydent nie jest zdolny do pełnienia urzędu, wówczas stosowny wniosek kieruje do Kongresu. I ten, na tej podstawie podejmuje ostateczną decyzję.

Daniel Bociąga[email protected][email protected]

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama