Po trwającym od dekad procesie, Stany Zjednoczone wkrótce pozbędą się ostatnich resztek swojej broni chemicznej - informuje w czwartek dziennik "New York Times". Ostatnie rakiety z sarinem utylizowane są w zakładach w Kentucky, prace mogą zakończyć się już w piątek.
Jak podał "NYT", zakłady utylizacji broni chemicznej w bazie sił lądowych USA Blue Grass w Kentucky są ostatnim ośrodkiem, w którym niszczona jest amerykańska broń chemiczna. W czerwcu po zniszczeniu ponad miliona pocisków z gazem musztardowym pracę zakończył ośrodek w Pueblo w stanie Kolorado. W Blue Grass trwa obecnie niszczenie rakiet z sarinem i według dziennika proces ten skończy się w ciągu najbliższych dni, być może już w piątek.
Kiedy się to stanie, Stany Zjednoczone będą kolejnym mocarstwem, które zniszczyło swój zadeklarowany arsenał broni chemicznej. Wcześniej zrobiły to Wielka Brytania w 2007 r., Indie w 2009 r. i Rosja w 2017 r., choć według Pentagonu Rosja posiada niezadeklarowane zapasy tej broni, czego dowodem były zamachy z użyciem środka nowiczok m.in. na Aleksieja Nawalnego. Są też państwa, które nie podpisały Konwencji o zakazie broni chemicznej (Angola, Egipt, Korea Północna i Sudan Południowy) lub jej nie ratyfikowały (Izrael i Birma). W ostatnich latach stosował ją też syryjski reżim.
Zlikwidowanie amerykańskiego arsenału zakończy trwający od wielu dekad proces, w trakcie którego napotkano wiele problemów. Były one związane m.in. z protestami i obawami mieszkańców i kongresmenów na temat konsekwencji środowiskowych. Impuls do rozpoczęcia niszczenia arsenału dał incydent z 1968 r. w Utah, kiedy test broni z gazem bojowym VX spowodował śmierć 5,6 tys. owiec. Początkowo armia planowała pozbyć się broni w sposób, który stosowała w przeszłości z przeterminowaną amunicją chemiczną: załadować ją na statek i zatopić go w morzu. Zapowiedzi te spotkały się z oburzeniem, podobnie jak "plan B" polegający na spaleniu tego uzbrojenia. W ciągu ostatnich lat utylizacji dokonywano za pomocą robotów. W Blue Grass, każda głowica rakiety z sarinem jest przekłuwana przez robota i opróżniana z płynu, który jest następnie mieszany z wodą i sodą kaustyczną i podgrzewany. Płyn ten jest potem transportowany do zakładów w Port Arthur w Teksasie, gdzie jest spalany.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)