Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 13 listopada 2024 19:14
Reklama KD Market

Hunter Biden i jego tajemnice

Hunter Biden i jego tajemnice
Hunter Biden fot. TOLGA AKMEN/EPA-EFE/Shutterstock

Syn prezydenta Joe Bidena, 53-letni Hunter, stał się dla przeciwników gospodarza Białego Domu symbolem rzekomej korupcji przywódcy państwa. Śledztwo przeciwko niemu rozpoczęło się w grudniu 2020 roku, krótko po tym, gdy Joe Biden wygrał wybory. Za prowadzenie dochodzenia odpowiedzialny był David C. Weiss – prokurator federalny z nominacji Donalda Trumpa.

Republikanie atakowali Huntera już w czasie kampanii wyborczej, gdy Joe Biden ścierał się z Trumpem. Sugerowali niejasne powiązania z obcymi państwami, wypominano mu choćby zasiadanie w Radzie Nadzorczej ukraińskiej „Burismy”, firmy z niejasnymi powiązaniami, ale mającymi silne polityczne wsparcie. Obok syna aktualnego prezydenta USA, w Radzie Nadzorczej firmy zasiadał między innymi były polski przywódca, Aleksander Kwaśniewski. Sam Joe Biden bronił syna, ale zdawał sobie sprawę, że nie jest on postacią krystaliczną. Hunter przez lata walczył z problemem uzależnienia od narkotyków i leczył się w klinikach. Joe, zarówno podczas kampanii, jak i już po wyborze do Białego Domu, powtarzał niczym mantrę, że kocha swego syna. 

Tymczasem ataki na młodego Bidena nie ustawały. Pojawiła się kwestia tajemniczego laptopa Huntera. W 2019 roku miał on podrzucić swój przenośny komputer do sklepu w Delaware. Jego właściciel powiedział rok później, że mężczyzna przedstawił się jako Hunter Biden, ale nie mógł tego zweryfikować, gdyż jest niewidomy. Laptop w trakcie kampanii wyborczej trafił w ręce Rudy’ego Giulianiego, a ten z kolei twierdził, że znajdują się w nim dowody na korupcję Bidenów. Rok później portal PolitiFact zweryfikował te doniesienia, twierdząc, że o ile wszystko wskazuje, iż komputer rzeczywiście należał do Huntera, to nie zawierał żadnych szokujących materiałów. Ale mimo takiego stwierdzenia wokół Huntera przez długi czas utrzymywał się szmer, mający wskazywać na jego powiązania ze światem przestępczym. I śledztwo trwało. Prowadzący je prokurator Weiss miał badać powiązania finansowe Huntera i wskazać nieprawidłowości w jego rozliczeniach. 

Joe Biden, po objęciu prezydentury, zapowiedział, że z jego strony nie ma mowy o ingerencji w śledztwo. Prokurator generalny Merrick Garland zdecydował, że nominowany przez Trumpa śledczy będzie dalej zajmował się sprawą. Republikanie liczyli, że w tej sprawie mają do czynienia z tak zwaną „dymiącą strzelbą”, a więc ze sprawą, która powiąże syna – a poprzez to i ojca – ze światem finansowej przestępczości. Tak się nie stało. Na początku tygodnia agencje zagrzmiały tytułami – „Hunter Biden przyzna się do zarzutów”. To miał być finał kilkuletniego śledztwa Weissa. Ale gdy poznaliśmy zarzuty, które prokurator sformułował – zapał krytyków obecnego prezydenta i jego rodziny opadł. Hunter Biden przyzna się do nieuiszczenia zaległych podatków w latach 2017-2018 w wysokości 100 tysięcy dolarów za każdy rok. W tym czasie syn prezydenta wykazał dochód w wysokości 1,5 miliona dolarów. W zamian za przyznanie się do winy prokuratura wycofa zarzut związany z posiadaniem przez niego broni. Młody Biden tłumaczył nieprawidłowości zaniedbaniem wynikającym z jego nałogu narkotykowego. Syn prezydenta USA uniknie wyroku więzienia, znajdzie się za to pod nadzorem kuratora.

Te rewelacje rozsierdziły Republikanów. Donald Trump napisał na portalu Truth, że takie orzeczenie to „uderzenie po łapkach” i kolejny symbol „pękniętego systemu” sprawiedliwości. Przewodniczący Izby Reprezentantów, Kevin McCarthy powiedział dziennikarzom, że ugoda jest „słodka” dla syna prezydenta. Nie komentował, że za jej dopracowaniem stał prokurator nominowany przez Trumpa. Ron DeSantis, gubernator Florydy i najpoważniejszy obecnie rywal Trumpa w walce o nominację Republikanów podkreślił, że sprawiedliwości nie stało się zadość, a ta wymierzana jest nierówno. 

Z kolei z raportu, na który powołują się media, zadowoloni są Demokraci. Chris Coons, senator z Delaware i bliski sojusznik Joe Bidena, powiedział dziennikarzom, że ma nadzieję, iż kończą się problemy z prawem Huntera i że ten zdecyduje się sterować swoim życiem we właściwym kierunku. 

Eksperci prawa są jednak podzieleni. Maggie Abdo-Gomez, była prokurator pracująca na zlecenia biura podatkowego IRS, zaznaczyła w rozmowie z portalem Politico, że nie należało się spodziewać bardziej restrykcyjnego orzeczenia. „W mojej karierze tylko raz spotkałam się z wyrokiem więzienia w podobnej sprawie. Prawda jest taka, że gdybyśmy zamykali do więzień ludzi, którzy nie płacą podatków, to mielibyśmy pełne więzienia. Nie byłoby w nich miejsca dla morderców i handlarzy narkotyków. We wszystkich celach siedzieliby osadzeni za niepłacenie podatków”. Ale pojawiły się też i głosy, że ze względu na kwotę niezapłaconych podatków – syn prezydenta mógł zostać oskarżony o przestępstwo kryminalne (felony) zamiast wykroczenia (misdemeanor). Prokurator generalny Merrick Garland stanowczo odrzucił w środę zarzuty o specjalnym traktowaniu, jakie miało ze strony śledczych spotkać Huntera Bidena. Wspomniał, że orzeczenie jest zgodne z wytycznymi traktującymi nałogowe nadużywanie substancji odurzających jako okoliczność ograniczającą zdolność do realnej oceny sytuacji, a w tym wypadku łagodzącą.

Sprawa Huntera nie kończy politycznej batalii. Republikanie tak długo, jak będą toczyć walkę z Joe Bidenem, będą jego historię wykorzystywać w kampanii wyborczej. Nieprzypadkowo Krajowy Komitet Partii Republikańskiej opublikował wiadomość na Twitterze, w której rodzinę prezydenta określił mianem „BIDEN Inc.” – sugerując spółkę działającą w określonym celu.

Daniel Bociąga[email protected][email protected]

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama