Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 25 września 2024 08:30
Reklama KD Market

Kino przeżyć emocjonalnych i intelektualnych, czyli Festiwal Filmowy Cannes 2023 

Kino przeżyć emocjonalnych i intelektualnych, czyli Festiwal Filmowy Cannes 2023 

Festiwal w Cannes nie bez powodu jest uważany od lat za najważniejsze wydarzenie filmowe na świecie. Na Lazurowe Wybrzeże tradycyjnie przyjeżdżają najbardziej liczący się producenci, reżyserzy i aktorzy, a konkurs główny stanowi barometr współczesnej kondycji kina.

Tegoroczną, 76. edycję festiwalu można zaliczyć do bardzo udanych. Większość filmów nie stroniła od podejmowania trudnych tematów, jednocześnie dając widzom dużą dawkę przeżyć emocjonalnych i intelektualnych. Wyróżniającą się cechą wielu produkcji była niejednoznaczność ich interpretacji. Nie chodzi tu bynajmniej o artystyczne manipulacje ze strony twórców, ale o szczere pokazywanie skomplikowanej rzeczywistości, w ramach której ustalenie obiektywnej prawdy jest często niemożliwe.

Do takich właśnie filmów należy tegoroczny zwycięzca Złotej Palmy, francuski dramat sądowy „Anatomy of a Fall” w reżyserii Justine Triet. Pozornie prosta historia śmierci mężczyzny szybko budzi wątpliwości. Czy był to nieszczęśliwy wypadek, morderstwo czy samobójstwo? Żona, z którą był skłócony, zostaje oskarżona o zabójstwo. Wszystkie osoby związane z procesem muszą podejmować kluczowe decyzje, opierając się na fragmentarycznych danych. Cały film jest solidnie zrealizowany, ale można polemizować, czy rzeczywiście był najlepszym tytułem w konkursie. Wśród innych canneńskich premier o podobnej optyce znalazł się również świetny japoński dramat „Monster”. Historia problemów życiowych dwóch chłopców jest pokazywana sukcesywnie z kilku perspektyw i zmusza widzów do ciągłych zmian w ocenie sytuacji, aż w końcu zupełnie nie wiadomo, gdzie kryje się tytułowe zło. Zasłużone wyróżnienie za scenariusz.

Drugą pod względem znaczenia nagrodę Grand Prix otrzymała brytyjsko-polska koprodukcja o tematyce II wojny światowej, „The Zone of Interest” („Strefa interesów”). Właściwie można by użyć określenia „tylko drugą”, ponieważ wielu obserwatorów oczekiwało, że to właśnie ten tytuł zdobędzie Złotą Palmę. Reżyser Jonathan Glazer podszedł do tematu zagłady w niecodzienny sposób. Jego film skupia się na codziennym, spokojnym życiu rodziny komendanta obozu Auschwitz, Rudolfa Hössa, w willi położonej tuż obok miejsca kaźni. W tym przejmującym obrazie uderza banalność zła. Główne postacie, grane przez niemieckojęzycznych aktorów, zachowują się tak, jakby funkcjonowały w całkowitym oderwaniu od rzeczywistości, a masowe ludobójstwo było drobiazgiem, na które nie zwracano uwagi. Do Cannes przyleciała część polskiej ekipy odpowiedzialnej za realizację filmu, w tym producentka Ewa Puszczyńska, autor zdjęć Łukasz Żal i kostiumografka Małgorzata Karpiuk. „The Zone of Interest” został także wyróżniony nagrodą dziennikarzy, a branżowe pismo Variety wróży mu szereg nominacji oscarowych.

Wśród innych laureatów warto wymienić zwycięzców w kategoriach aktorskich: Japończyka Koji Yakusho z filmu „Perfect Days” w reż. Wima Wendersa oraz Turczynkę Merve Dizdar z „About Dry Grasses” w reż. Nuri Bilge Ceylana. Za najlepszego reżysera uznano zamieszkałego we Francji wietnamskiego twórcę Tran Anh Hunga, autora zmysłowego romansu kulinarnego „The Pot-au-Feu”. Prezentowane w konkursie głównym filmy amerykańskie nie zdobyły nagród, ale „May December” Todda Haynesa i „Asteroid City” Wesa Andersona spotkały się z generalnie pozytywnym przyjęciem ze strony krytyków. Czy te ambitne produkcje zdobędą serca szerokiej widowni, kiedy trafią do kin, to już zupełnie inna sprawa.

Natomiast dużą popularnością na pewno będą się cieszyły niektóre tytuły pokazane w Cannes poza konkursem. Martin Scorsese zaprezentował „Killers of the Flower Moon”, dopracowany w każdym szczególe trzygodzinny dramat historyczny o bezwzględnym wykorzystywaniu Indian ze szczepu Osage przez białych osadników. Stawką konfliktu były fortuny związane z prawami własności do terenów z pokładami ropy naftowej. Mocna obsada z Leonardo DiCaprio, Robertem De Niro i aktorką o indiańskich korzeniach Lily Gladstone sugestywnie przekazuje na ekranie reżyserską interpretację tej — niestety — smutnej i prawdziwej historii. Również z dużym entuzjazmem przyjęto światową premierę przygodowego kina akcji „Indiana Jones and the Dial of Destiny”. Dzięki zdobyczom nowych technologii w retrospektywnych sekwencjach widzimy komputerowo odmłodzonego Harrisona Forda — i naprawdę robi to wrażenie. Ale i kiedy oglądamy go na ekranie jako starszego pana, ten ponad osiemdziesięcioletni aktor nadal tryska godną pozazdroszczenia energią.

Ford był jedną z wielu gwiazd, które pojawiły się w tym roku na canneńskim festiwalu. Oprócz wcześniej wymienionych, do najbardziej rozchwytywanych należeli Johnny Depp, Scarlett Johansson, Tom Hanks, Sean Penn, Jude Law, Michael Douglas i Jane Fonda. Z Polaków spodziewano się obecności Jerzego Stuhra, który zagrał jedną z głównych ról w konkursowym filmie „A Brighter Tomorrow” włoskiego reżysera Nanniego Morettiego. Niestety, polski aktor odwołał swój przylot do Cannes z uwagi na zły stan zdrowia. Na Lazurowym Wybrzeżu nie zabrakło jednak innych polskich twórców. Szczególnie widoczni byli autorzy prezentowanego w sekcji ACID filmu dokumentalnego „Skąd dokąd” („In the Rearview”), reżyser Maciej Hamela i producent Piotr Grawender. Ten realizowany przez wiele miesięcy obraz, który pokazuje ludzkie oblicze wojny w Ukrainie, otrzymał świetne recenzje i został zaproszony na szereg kolejnych festiwali. Już niedługo w kinach amerykańskich powinny pojawić się pierwsze tytuły z tegorocznej edycji Cannes, tak więc widzowie będą mogli skonfrontować swoje własne oceny z werdyktem festiwalowego jury.

(Korespondencja własna z Cannes)

Tekst: Zbigniew Banaś

Zdjęcia: Beata Banaś


Zbigniew Banas

Zbigniew Banas

Pałac Festiwalowy

Pałac Festiwalowy


Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama