Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 26 grudnia 2024 08:48
Reklama KD Market

Kim jesteś?

fot. Pixabay.com

„I wtedy przyszedł maj, zamieszał w moim sercu…” – zaśpiewała swego czasu Monika Kuszyńska i Varius Manx, i tak każdego roku miesza w sercach. Być może nie tylko jej, ale też innych. W moim na pewno! 

Ten maj jest tak wyjątkowym miesiącem, że wystąpił nie tylko w tej jednej piosence. Już znacznie wcześniej śpiewały o nim między innymi Maryla Rodowicz czy Beata Kozidrak i Bajm. Tym razem zamieszał zapachowo, bo wraz z nim pojawiły się bzy (szalone i zielone), ale też tęsknota do lepszych dni, które mają dopiero nadejść latem…

Bardzo lubię te piosenki. W tym czasie często chodzą mi one po głowie, a im bardziej chodzą, tym bardziej myślę sobie, że z tym majem jest trochę jak z niektórymi dziećmi. Mam na myśli te, które już nie są naszymi malutkimi Skarbeczkami, ale jeszcze nie są też w pełni nastolatkami, tylko są w drodze „do lata, do lata, do lata (do którego) tak dłuży się czas…”

Maj jako miesiąc tak samo jak sam przychodzi, tak też odejdzie, a nasze dzieci też w końcu staną się nastolatkami, a następnie dorosłymi. Jednocześnie w maju naprawdę dużo dzieje się w przyrodzie i tutaj już nasze zaangażowanie jest ważne, podobnie jak nasze dzieci również wymagają naszego wsparcia, bo w ich organizmach i życiu również dokonują się ogromne zmiany.

Średniaki, czyli Tweensy

Już nie maluchy, a jeszcze nie typowe nastolatki, czyli Tweens. Tym terminem określa się w Stanach Zjednoczonych dzieci miedzy 8 a 13 rokiem życia, czyli nasze „Małolaty”. Z jednej strony bywają chwile, że nadal są naszymi słodkimi maluszkami, wpatrzonymi w nas i nie mającymi przed nami żadnych tajemnic. Z drugiej bywają uparte, obrażalskie, chwiejne emocjonalnie, czy też podejmujące nieracjonalne decyzje.

Sama, niejednokrotnie patrzę na mojego syna i niekiedy widzę jeszcze małego chłopczyka, który potrzebuje, aby go przytulić i być ze swoimi problemami w centrum mojej uwagi. Ten obraz jednak nie jest jednorodny, coraz częściej bowiem drzwi do jego pokoju są zamykane a rzeczy, o których chce decydować samodzielnie, przybywa. Mój mały – duży syn już za chwilę stanie się nastolatkiem, ale podobnych obserwacji zaczynam już dokonywać u mojej córki, która powtarza tę historię, choć na swój własny sposób.

Rodzice i Tweensy

Choć w życiu młodych ludzi coraz większą rolę zaczynają pełnić koledzy i koleżanki, to nie przestają oni potrzebować rodziców. Niektórzy mogą zażartować, że przede wszystkim do dawania pieniędzy, jak w listach wysyłanych z kolonii: „Kochane pieniążki, przyślijcie rodzice…”, ale te codzienne potrzeby na szczęście są nieco większe.

Jak pisze Sarah Ockwell- Smith w swojej książce „Tweens, czyli prawie nastolatki”, samo to określenie jest akronimem, za którym kryją się te największe pragnienia i potrzeby naszych pociech.

 T (tolerant) – czyli zrozumienie tego, co dzieje się z dzieckiem w tym wyjątkowym czasie, jak się rozwija  fizycznie, psychicznie i emocjonalnie.

W (warm) – ciepło relacji, opartej na miłości i akceptacji tego, kim jest i jaki jest młody człowiek.

E (emphatetic) – empatia rodziców, zwłaszcza wtedy, gdy nie wszystko dzieje się zgodnie z planem. To prawdopodobnie jedna z najtrudniejszych w realizacji potrzeb dziecka, kiedy trudne emocje domowników spotykają się ze sobą i trzeba wybrnąć z sytuacji tak, aby nikt nie ucierpiał. Młodzi ludzie niejednokrotnie sprawdzają nas trzaskając drzwiami, wykrzykując nam w złości niemiłe, a niekiedy nawet obraźliwe słowa, zamykając się w pokoju. Konia z rzędem temu, kto zawsze potrafi zachować spokój w takich chwilach… Warto jednak pamiętać o tym, że dzieci (te małe i te całkiem większe, a nawet dorosłe) zachowują się źle, kiedy czują się źle! Za każdym razem zatem, stajemy przed wyborem, czy skupić się na trudnym zachowaniu dziecka i walczyć z objawami, czy też skoncentrować się na tym, co dzieje się z dzieckiem, co ono przeżywa, pamiętając przy tym, że wykrzyczane słowa i te wspomniane zachowania nie są skierowane przeciwko nam – rodzicom.

E (empowering) – rodzicielskie wzmacnianie poprzez wiarę w możliwości i umiejętności własnego dziecka. Nasze dzieci nie są naszą własnością i nie jesteśmy w stanie wciąż ich kontrolować. Dopiero ufając, że wyposażyliśmy je najlepiej jak potrafiliśmy, możemy dać im swobodę, która jest niezbędną będąc jednocześnie przy nich, gdyby potrzebowali naszego wsparcia lub opieki.

N (nurturing) – opiekuńczość i gotowość do pomocy, wsparcia zawsze, gdy dziecko tego potrzebuje. Niezwykle ważne okazuje się bycie zawsze po stronie dziecka, niezależnie od tego, co się wcześniej wydarzyło. Niekiedy młodzi ludzie nie słuchają naszych próśb, czy też rad, wolą postąpić po swojemu. Wyrazem opiekuńczości w takiej sytuacji będzie proste pytanie „Czego potrzebujesz, jak mogę Ci pomóc?” zamiast dziecinnego obrażania się, czy komentarzy „Przecież mówiłam/mówiłem, że tak będzie…”

W rozkwicie

Podobnie jak wiele roślin w maju, tak nasze Tweensy są w fazie rozkwitu. Jest dla mnie jakaś magia w możliwości obserwacji, a nawet uczestniczenia w tej niesamowitej przemianie. Nie można tu przeskoczyć żadnego etapu, przyśpieszyć żeby było łatwiej, bowiem łatwiej jest wtedy, gdy idziemy krok po kroku ucząc się siebie i drugiej osoby. W tej podróży najważniejsze okazuje się to, że wciąż możemy być blisko i wciąż jesteśmy potrzebni, aby ten pąk mógł zamienić się w piękny kwiat.

Iwona Kozłowska

jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama