Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 3 października 2024 04:18
Reklama KD Market
Reklama

Turniej WTA w Madrycie - Świątek i Hurkacz awansowali do trzeciej rundy, porażka Fręch

Turniej WTA w Madrycie - Świątek i Hurkacz awansowali do trzeciej rundy, porażka Fręch
Iga Świątek potrzebowała do awansu do trzeciej rundy 75 minut fot. Rodrigo Jimenez/EPA-EFE/Shutterstock

Iga Świątek awansowała do trzeciej rundy turnieju WTA 1000 na kortach ziemnych w Madrycie. Rozstawiona z numerem jeden polska tenisistka wygrała w piątek z Austriaczką Julią Grabher 6:3, 6:2. Jej kolejną rywalką będzie Amerykanka Bernarda Pera (nr 28.). Awansował także Hubert Hurkacz, zwyciężając Francuza Richarda Gasqueta 6:7 (9-11), 6:4, 7:5. Nie powiodło się natomiast  Magdalenie Fręch, która uległa rozstawionej z numerem trzecim Amerykance Jessice Peguli 6:7 (5-7), 3:6.

21-latka z Raszyna do Madrytu pojechała świeżo po obronie tytułu w Stuttgarcie, gdzie zainaugurowała tegoroczne zmagania na mączce. Z Grabher mierzyła się po raz pierwszy w karierze.

Pięć lat starsza Austriaczka w światowym rankingu jest dopiero 92. Zdołała jednak zmusić Świątek do wysiłku. O wygranej Polki w pierwszym secie zdecydowało jedyne przełamanie, które miało miejsce w czwartym gemie.

Drugą partię podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego zaczęła doskonale. Szybko zanotowała dwa przełamania i prowadziła 3:0. W tym momencie przydarzył jej się moment słabości. Grabher wygrała dwa kolejne gemy, ale na więcej Polka jej nie pozwoliła. Świątek odzyskała inicjatywę na korcie i po 75 minutach cieszyła się z awansu.

"Kluczem do zwycięstwa było bycie cierpliwym. Chwilami za bardzo się spieszyłam, zbyt szybko próbowałam zdobyć punkt" - powiedziała Świątek w krótkiej rozmowie na korcie.

To jej drugi występ w Madrycie. Dwa lata temu w trzeciej rundzie uległa ówczesnej liderce światowego rankingu Australijce Ashleigh Barty 5:7, 4:6. W poprzednim sezonie w stolicy Hiszpanii zabrakło jej z powodu problemów z barkiem.

"Szczerze mówiąc, niewiele pamiętam z tamtego startu. Staram się przystosować do warunków na korcie. Cieszę się, że tu jestem. Miasto jest piękne, a poprzednio trwała pandemia i nie mogłam zwiedzać" - przyznała.

Licząc od French Open 2020 impreza w Madrycie jest dziesiątą na korcie ziemnym, w której startuje Świątek. Wygrała sześć z nich (French Open 2020 i 2022, Rzym 2021 i 2022 oraz Stuttgart 2022 i 2023). Łącznie z piątkową wygraną może się w nich pochwalić bilansem meczów 42-3.

To będzie drugie oficjalne spotkanie Świątek z Perą. Poprzednie miało miejsce cztery lata temu, kiedy Polka wygrała w ostatniej rundzie kwalifikacji turnieju w Birmingham.

Hurkacz w pierwszej rundzie miał wolny los. To było jego drugie w karierze spotkanie z Gasquetem i odniósł drugie zwycięstwo. Wygrana nie przyszła łatwo - spotkanie trwało blisko dwie i pół godziny.

W pierwszym secie żaden z tenisistów nie dał się przełamać. Hurkacz miał piłkę setową w 12. gemie, ale ostatecznie potrzebny był tie-break.

W nim Gasquet szybko wyszedł na prowadzenie 5-1. Podopieczny trenera Craiga Boyntona doprowadził do remisu, a później zmarnował trzy kolejne piłki setowe. Od stanu 9-8 dla Hurkacza trzy punkty z rzędu zdobył Francuz i cieszył się z wygranego seta.

W piątym gemie drugiej partii doszło do pierwszego przełamania. Jego autorem był Hurkacz, który do końca seta utrzymał przewagę, dzięki czemu wyrównał stan meczu.

Decydującego seta Hurkacz zaczął źle. Dał się przełamać w czwartym gemie, a po chwili przegrywał już 1:4. Polak stratę przełamania odrobił w ostatnim możliwym momencie - gdy Gasquet serwował na zwycięstwo w meczu. Hurkacz poszedł za ciosem. Wygrał dwa kolejne gemy i awansował do trzeciej rundy.

Jego kolejnym rywalem będzie rozstawiony z numerem 17 Borna Coric. Z trzech ich dotychczasowych spotkań dwa wygrał Chorwat, w tym ostatnie w ubiegłym roku w ćwierćfinale w Wiedniu.

Wrocławianin to jedyny reprezentant Polski w turnieju ATP w stolicy Hiszpanii. Rok temu dotarł w tej imprezie do ćwierćfinału, w którym uległ Serbowi Novakowi Djokovicowi 3:6, 4:6.

Fręch do turnieju głównego musiała przebijać się przez kwalifikacje, a w pierwszej rundzie dosyć pewnie wygrała z 68. na świecie Włoszką Jasmine Paolini 6:2, 6:3.

Choć Polkę i Pegulę na liście WTA dzieli przepaść, to na korcie tej różnicy długo nie było widać. Fręch co prawda słabo zaczęła i już w gemie otwarcia dała się przełamać, ale w dziesiątym odrobiła stratę i ostatecznie potrzebny był tie-break.

W nim kluczowy moment nastąpił od stanu 2-2. Amerykanka zdobyła wówczas cztery punkty z rzędu. Ambitna łodzianka obroniła trzy piłki setowe, jednak przy kolejnej skapitulowała.

Druga partia miała mniej wyrównany przebieg, niż wskazuje na to wynik. Pegula bowiem prowadziła w nim już 5:1. Fręch odrobiła jedno przełamanie, ale na więcej rywalka już jej nie pozwoliła.

Fręch po raz drugi w karierze mierzyła się z Pegulą i doznała drugiej porażki.

(PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama