Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 18:17
Reklama KD Market
Reklama

Okazje

Okazje
fot. Unsplash.com

Każdego dnia pojawiają się w naszym życiu okazje. Nie zawsze jednak są one oczywiste, niekiedy lubią się maskować, ukrywać. Dlatego też nie zawsze z nich korzystamy. Potrafią przejść niezauważone lub zostać pominięte z premedytacją, kiedy dostrzegamy większe korzyści w innym miejscu. 

Całkiem niedawno w jeden z sobotnich poranków zabrakło nam dość istotnego składnika śniadaniowego. Kiedy dzieci się zorientowały, syn zaproponował, że pójdzie do pobliskiego sklepu. Jego siostra natychmiast podchwyciła temat i stwierdziła, że ona też pójdzie. Problem jedynie polegał na tym, że oboje byli jeszcze w piżamach. Córka nie wiadomo kiedy przebrała się i była gotowa do wyjścia, natomiast syn „nie zdążył” podnieść się z kanapy. Córka poszła do sklepu i wróciła z potrzebnym składnikiem oraz małym co nieco (jak mawiał Kubuś Puchatek), mojemu drugiemu dziecku natomiast, okazja przeszła koło nosa.

Tutaj liczy się reakcja, albo działamy, albo tylko mówimy o działaniu. Żeby osiągnąć efekt, czy nawet sukces, potrzebujemy w pierwszej kolejności dostrzegać, a zaraz potem wykorzystywać nadarzające się okazje. Zdarza się jednak również tak, że kiedy ich brakuje, potrafimy zacząć ich aktywnie szukać, bądź też je tworzyć. Kiedy natomiast jesteśmy rodzicami, zdarza nam się nawet tworzyć okazje do zdobywania doświadczeń dla naszych dzieci. Dobrym przykładem takiego działania jest wspomniana przeze mnie ostatnio zabawa. Kiedy już wiemy, jak jest ona ważna dla przyszłości naszych dzieci, myślę, że warto zwrócić uwagę, jak stwarzać okazje i przestrzeń właśnie dla niej. Może się to okazać szczególnie ważne w czasach, kiedy taka rozrywka przeszła nieco do lamusa.

Znaleźć czas

To prawdopodobnie największe wyzwanie, z jakim przychodzi nam się mierzyć, aby pośród zajęć dziecięcych i własnych, a także wszelkich aktywności domowych, zorganizować przestrzeń czasową na prawdziwą zabawę. Powinien się tu znaleźć czas nie tylko na samą czynność, ale również jeszcze wcześniej na odrobinę lenistwa, aby łatwiej było pobudzić kreatywność.

Małe dzieci powinny mieć okazję do takiej właśnie swobodnej zabawy w przedszkolu, kiedy dzieci się jeszcze schodzą lub też popołudniami, kiedy zbliża się pora wyjścia do domu. Dodatkowo, czas odpoczynku i swobody domowej może być również wzbogacony o zabawę samodzielną lub wspólną z domownikami. Takie wieczorne rytuały gier planszowych, układanek, czy też kładzenia spać pluszaków, mogą być przyjemną zabawą dla dzieci i znakomitym sposobem na relaks dla dorosłych. Warto pamiętać, że zabawa nie powinna być przymusem, ale miłą formą spędzenia czasu.

Nie musi ona również trwać godzinami, można ją przerywać i do niej wracać, ale wiele tutaj zależy od nas. To nierzadko właśnie my – rodzice obiecujemy dziecku, że później coś zrobimy: dokończymy rysunek, doukładamy klocki, dokończymy tworzenie ciekawej historyjki, ale to „później” często się nie wydarza. Takie sytuacje marnują dziecięce pomysły, zabijają motywację płynącą z „chcę i lubię to”, a utrwalają w dziecku przekonanie, że nie warto zaczynać, bo i tak nic z tego nie będzie. Pamiętajmy zatem, a przynajmniej nie obiecujmy, jeżeli wiemy, że nie uda nam się dotrzymać danego słowa.

Bez pospieszania

Kiedy najczęściej pospieszamy dziecko w zabawie? Przeważnie wtedy, kiedy chcemy przejść do kolejnego punktu w naszym harmonogramie dnia, a dziecięca zabawa w jakiś sposób to utrudnia. Oczywistym jest fakt, że chcemy przyspieszyć, czy przerwać zabawę, kiedy potrzebujemy gdzieś wyjść lub też blokuje ona stałe i obowiązkowe zajęcia. Niekiedy jednak pospieszamy dziecko, bo „zaraz będzie obiad”, czy też dlatego, że zabawa dla nas staje się monotonna.

W kwestii obiadu, to być może on mógłby poczekać lub też stać się elementem zabawy. Tylko od nas zależy, czy będziemy potrafili wkomponować go niejako w czynność, którą zajmuje się dziecko. Nie zawsze będzie to możliwe, ale w trakcie zabawy autami, nawet „monster trucki” potrzebują „paliwa”, a w minidomu/szkole też można zrobić przerwę obiadową.

Taka presja czasu i poganianie są szczególnie zbędne, kiedy dziecko jest mocno zaangażowane w swoją aktywność. Zabawa zajmuje mocno jego emocje, pobudza wyobraźnię i z jednej strony to oderwanie się jest trudne dla samego dziecka, ale również i dla rodzica. Kiedy maluch jest pochłonięty tym, co akurat robi, znacznie ciężej jest odwrócić jego uwagę, zająć czymś innym, a dodatkowo narażamy się na bezpośrednio wyrażone niezadowolenie.

Po co ta kontrola?

Choć jako rodzice lubimy, kiedy nasze dzieci nas słuchają i realizują nasze polecenia, jednocześnie chcemy, aby wyrosły na ludzi niezależnych, samodzielnych i myślących. Aby jednak nasze pragnienia miały szansę się zrealizować, warto odpuścić nieco kontroli i nie zabierać głosu tam, gdzie nie jest to potrzebne. Jednym słowem, pozwólmy naszym dzieciom kreować ich świat wyobraźni. Zamiast narzucać aktywności, którymi maluch powinien się zajmować, pozwólmy jemu podjąć decyzję. Niejednokrotnie przecież dzieje się tak, że dzieci realizują ambicje swoich rodziców. A może zamiast posyłać nasze pociechy na piąte zajęcia dodatkowe i wypełniać im czas, aby się nie nudziły, warto dać im trochę wolnego, aby zaczęły rozwijać to, co „chcą i lubią”. Aby się jednak dowiedzieć, co się za tym kryje, potrzebny jest czas i swoboda działania. To wielki dar dla naszego dziecka.

Iwona Kozłowska

jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama