Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 20 listopada 2024 11:30
Reklama KD Market

Polskoamerykańska współpraca w Iraku

(Wywiad z ppłk Sylwestrem Michalskim, rzecznikiem prasowym
Dywizji Wielonarodowej w Iraku)

(Andrzej Mikołajczyk) Polskoamerykańska współpraca w Iraku. Jak ona wygląda w codziennej służbie? Jak się komunikujecie, dzielicie obowiązki? Dochodzą nas raporty o zmianach w składzie Wielonarodowej Dywizji  jakie kraje obecnie do niej wchodzą?

(Ppłk Sylwester Michalski) Obecnie w wielonarodowej dywizji centralno  południowej w Iraku służy około 2,5 tysiąca żołnierzy z 12 państw tj. Polski, Salwadoru, Rumunii, Słowacji, Mongolii, Kazachstanu, Armenii, Litwy, łotwy, USA, Ukrainy i Danii. W samej dywizji jest niewielu żołnierzy amerykańskich bo zaledwie 17  pełnią oni służbę w sztabie i dowództwie dywizji. Nasz rejon odpowiedzialności to obecnie dwie irackie prowincje: Quadisija i Wasit. Sama dywizja stanowi jednak część składową wielonarodowego Korpusu  tak więc bliskie, robocze kontakty z żołnierzami amerykańskimi są codziennością na wielu szczeblach dowodzenia.

W podlegającym mi wydziale prasowym pełni służbę 3 żołnierzy amerykańskich. Ppłk Alicia TateNadeau (pochodzi z Dellavan koło Chicago) jest wspaniałym, niezawodnym oficerem. Podlegająca jej tzw Combat Camera  sierżanci John i Tim to świetni fachowcy. W dywizji mamy takie motto działania "ONE MISSION ONE TEAM"  sprawdza się ono doskonale w praktyce.

Stanowimy jeden zwarty, doskonale rozumiejący się zespół i to stanowi podstawę naszego sukcesu w Iraku. Współpraca z żołnierzami amerykańskimi nie jest dla nas Polaków niczym niezwykłym czy nowym. Od lat pełnimy razem służbę w ramach misji NATO na Bałkanach  najpierw w Bośni Hercegowinie a następnie w Kosowie. Nasi żołnierze wspierają od początku amerykańską misję Enduring Freedom w Afganistanie. Nasza codzienna działalność w Iraku opiera się na całkowitym partnerstwie i zaufaniu z jednoczesnym poszanowaniem narodowych odrębności. Językiem wielonarodowej dywizji jest język angielski. Jednolity język i takie same procedury powodują, iż nie mamy problemów z komunikacją w ramach naszej wielonarodowej struktury.

Nie sposób w kilku słowach powiedzieć jak funkcjonuje dywizja i co robią jej żołnierze. Jest to bardzo szerokie spektrum różnych działań. Wielonarodową dywizję można porównać do skomplikowanej maszyny, w której każdy trybik, każda część ma istotne zadanie do wykonania. Wszystkie elementy tej maszyny są równie ważne i niezbędne do poprawnego funkcjonowania całego mechanizmu. W tym kontekście zarówno służba kucharza na stołówce, wartownika chroniącego bazę jak i żołnierzy biorących udział w patrolach, konwojach, akcjach bojowych czy humanitarnych lub oficerów szkolących żołnierzy armii irackiej są tak samo ważne. Każdy żołnierz naszej dywizji począwszy od szeregowca, a zakończywszy na dowódcy ma do wykonania określone zadanie dostosowane do jego możliwości i kompetencji. Dobre, sprawne funkcjonowanie Dywizji wymaga zgrania wysiłku wszystkich jej elementów. Mechanizm ten działa bez zarzutu. To zasługa i wspólny sukces wszystkich żołnierzy MNDCS.

 Jakiego typu projekty realizujecie jako Międzynarodowa Dywizja Centrum Południe  poza służbą militarną? Czytałem ostatnio o waszej współpracy archeologicznej, pomocy dla irackich rolników, budowie szkół i stacji uzdatniania wody...

Każda kolejna zmiana wielonarodowej dywizji wnosiła coś nowego, każda miała nieco inne zadanie do wykonania. Misja początkowo stabilizacyjna, w okresie 2 lat przekształciła się w misję szkoleniową i doradczą. Szkolenie Irackich Sił Bezpieczeństwa tj. wojska, straży granicznej i policji było podstawowym zadaniem naszej V zmiany.

W okresie ostatnich 6 miesięcy udało się nam przygotować dowództwa i sztaby irackiej armii na szczeblu batalionu, brygady i dywizji do samodzielnego planowania i prowadzenia działań operacyjnych. Ukoronowaniem tego procesu była tzw. "certyfikacja" dowództwa 8 dywizji armii irackiej pod koniec ubiegłego roku. Szkolone przez nas irackie siły bezpieczeństwa wspaniale zdały swój "egzamin dojrzałości" zabezpieczając bezpieczeństwo głosującym Irakijczykom w czasie referendum konstytucyjnego, a następnie wyborów parlamentarnych. Skuteczne działanie policji i wojska w tym okresie świadczy o dobrym przygotowaniu i profesjonalizmie tych sił. To w dużej mierze zasługa naszych zespołów doradczoszkoleniowych. Ogółem wyszkoliliśmy i przygotowaliśmy do samodzielnego działania ponad 20 tysięcy irackich żołnierzy.

Innym ważnym kierunkiem naszego działania w Iraku jest odbudowa infrastruktury w tym kraju i poprawa poziomu życia jego mieszkańców. W czasie ponad 2 lat naszej obecności udało nam się zrealizować ponad 2 tysiące pomocowych projektów na ogólną sumę 84 mln dolarów. Pomagamy Irakijczykom wszędzie tam, gdzie tego najbardziej potrzebują  priorytety to woda, prąd i kanalizacja. Tego im najbardziej brakuje. Niemniej ważne są projekty służące poprawie warunków edukacji dzieci i młodzieży irackiej.

Efekty naszej działalności to setki wyremontowanych szkół, sprawnie działające wodociągi i stacje uzdatniania wody, linie elektryczne i agregaty prądotwórcze, dziesiątki innych inwestycji dających mieszkańcom Iraku możliwość normalnego życia. Nasi lekarze udzielają codziennie pomocy lekarskiej dziesiątkom Irakijczyków. Zajmujemy się także organizowaniem i dystrybucją napływającej spoza Iraku pomocy humanitarnej.
 Jakie były reakcje wśród żołnierzy po podjęciu decyzji przez polski rząd o przedłużeniu polskiej misji w Iraku?

Decyzja polskiego rządu nie była dla nas zaskoczeniem. Nasi przełożeni w kraju byli przygotowani na realizację każdego możliwego scenariusza co do dalszej obecności polskich wojsk w Iraku. Kolejna zmiana żołnierzy już od kilku miesięcy przygotowywała się w kraju. Nasza misja, misja V zmiany MNDCS została zrealizowana w 100%  osiągnęliśmy założone cele. Cieszymy się, że koledzy, którzy nas tutaj wkrótce zmienią, będą kontynuować proces szkolenia i doradztwa dla coraz silniejszej irackiej armii. Wierzę, że doprowadzą oni naszą misję do ostatecznego sukcesu.

Czy spotykacie się z Polakami służącymi w amerykańskiej armii?
Osobiście nie spotkałem się z żadnym Polakiem służącym w amerykańskiej armii, ale wiem, że można ich znaleźć w Iraku. Jest też wielu żołnierzy, których przodkowie wywodzą się z Polski. świat jest mały...
Jak spędziliście święta Bożego Narodzenia w Iraku?

święta Bożego Narodzenia to trudny moment dla każdego żołnierza, który musi spędzić ten czas z dala od swojej rodziny. W te dni nic nie zastąpi bliskości żony, rodziców czy dzieci. Ale zadbaliśmy o to, aby stworzyć jak najlepszy klimat dla naszych żołnierzy w Iraku w tym okresie. Nie zabrakło tradycyjnej choinki, opłatka czy też naszych tradycyjnych polskich wigilijnych potraw  był śledź, kapusta z grzybami, barszcz z uszkami, pierogi. Były wspólne wigilijne spotkania, łamanie się opłatkiem, kolędowanie. Spędzaliśmy ten czas razem z naszymi przyjaciółmi z całej naszej wielonarodowej rodziny. Dla wielu z nas te dni były okresem zwykłej służby na posterunkach, na patrolach czy w konwojach.

To co nas bardzo poruszyło w okresie świąt, to życzenia jakie napływały do nas nie tylko od rodzin i przyjaciół z kraju, ale także ze Stanów Zjednoczonych. Do biura prasowego dywizji napłynęły setki emaili z życzeniami dla polskich żołnierzy od Amerykanów z Teksasu, Michigan, Kentucky, Mississipi, Florydy, Illinois, Virgini, Wisconsin, Arizony, Massachusetts, Kalifornii czy Pensylwanii. Wielu składających te życzenia z dumą przyznawało się do swych polskich korzeni, wielu dziękowało za to, że wspieramy ich amerykańskich synów czy ojców w walce o lepszy Irak. To było niezwykle wzruszające, widziałem to wzruszenie w oczach żołnierzy czytających życzenia.

Nie myśleli, że mają tylu przyjaciół w Stanach.
 Jak różni się służba polskich żołnierzy w Iraku od służby w Polsce?
Misja w Iraku to ważny sprawdzian i test dla polskiej armii. To nasze największe zaangażowanie poza granicami kraju. Dla żołnierza udział w takiej misji to bezcenne doświadczenie. Pozwala sprawdzić swoją wartość. Misja ta jest trudniejsza od zadań wykonywanych w kraju chociażby ze względu na poziom zagrożenia. Ale daje olbrzymią satysfakcję.

 Paul Bremer, były amerykański dowódca rządu cywilnego w Iraku, opublikował książkę pt. "Mój rok w Iraku", w której kwestionuje przygotowanie wojskowe polskich żołnierzy i żołnierzy z innych kontyngentów z Europy środkowej i Wschodniej. Porównuje je do szkolenia amerykańskiej i brytyjskiej armii. Jaka jest pańska reakcja na tego typu zarzuty?
Zarzuty nieodpowiedniej realizacji powierzonych zadań przez wielonarodową dywizję są absurdalne i wynikają z nieznajomości mandatu MNDCS.

Od początku naszego zaangażowania w Iraku było sprawą oczywistą, iż żołnierze MNDCS zostali skierowani do zadań stabilizacyjnych a nie ofensywnych, czy bojowych. Do takich zadań zostali oni przygotowani i stosownie do takich zadań wyposażeni. Ustalenia te zostały określone w odpowiednich umowach międzynarodowych. Dla nas żołnierzy o wiele ważniejsze są opinie naszych wojskowych przełożonych. W czasie mojego pobytu w Iraku osobiście byłem świadkiem opinii wyrażanych na temat naszej wielonarodowej dywizji przez najwyższych amerykańskich dowódców wojskowych generałów Abizaida, Caseya czy Vinesa. Wszyscy oni szczerze wyrażali swoją satysfakcję ze sposobu i poziomu wykonywania zadań przez naszą dywizję. Podkreślali, że jesteśmy bardzo potrzebni w Iraku.
 Co chcielibyście przekazać Polonii amerykańskiej?

Serdecznie dziękujemy za wiele dowodów pamięci, za okazywaną sympatię i wsparcie dla polskich żołnierzy w Iraku. Wierzymy, że nasze polskoamerykańskie braterstwo broni w Iraku dobrze służy wizerunkowi Polski w oczach amerykańskich obywateli i pozwala naszym polonusom mocniej poczuć dumę z przynależności do naszego narodu.
Andrzej Mikołajczyk

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama