Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 3 października 2024 10:24
Reklama KD Market

Ekstraklasa piłkarska - derby Poznania dla Lecha, przełamanie Stali

Ekstraklasa piłkarska - derby Poznania dla Lecha, przełamanie Stali
Lech nie stracił jeszcze szansy na grę w europejskich pucharach fot. Jakub Kaczmarczyk/EPA-EFE/Shutterstock

Piłkarze Lecha pokonali Wartę 2:0 w derbach Poznania i umocnili się na trzecim miejscu w tabeli ekstraklasy. Czołowa dwójka - lider Raków Częstochowa i Legia Warszawa - swoje spotkania 27. kolejki rozegrają w wielkanocny poniedziałek.

Lech praktycznie nie ma już szans na obronę tytułu mistrza kraju i musi się skupić na walce o miejsce w "czwórce", aby ponowie zagrać w europejskich pucharach. Kolejny krok ku realizacji tego celu "Kolejorz" zrobił w sobotę pokonując w derbach piątą w tabeli Wartę.

Oba gole - w 34. i 88. minucie - zdobył kadrowicz Michał Skóraś.

W drugiej połowie nie popisał się snajper numer jeden i kapitan lechitów Mikael Ishak. Szwed z rzutu karnego trafił w poprzeczkę, a następnie skierował do siatki piłkę głową i cieszył się z gola. Tyle że zgodnie z przepisami egzekutor "jedenastki" może z dobitką pospieszyć tylko w przypadku odbicia piłki przez bramkarza... Niektórzy koledzy z drużyny lepiej znali przepisy, bo ich reakcja wskazywała, że mają świadomość, iż gol nie może zostać uznany. Sędzia Daniel Stefański podyktował rzut wolny dla Warty.

Przed tygodniem Ishak, który wraz z Jesusem Imazem z Jagiellonii Białystok z 11 bramkami otwiera klasyfikację strzelców, także zmarnował karnego w meczu z Pogonią Szczecin (2:2).

W samej końcówce rozmiary porażki mógł zmniejszyć Adam Zrelak, ale także zmarnował "jedenastkę". Intencje Słowaka wyczuł Filip Bednarek i obronił jego uderzenie.

"Kolejorz", którego w czwartek czeka pierwsze spotkanie z Fiorentiną w 1/4 finału Ligi Konferencji, ma 47 punktów. Traci osiem do Legii, 14 do Rakowa, ale utrzymał trzy "oczka" przewagi nad Pogonią, która w sobotę też wygrała.

"Portowcy" wraz z Cracovią w Wielką Sobotę stworzyły ciekawe widowisko przed 17-tysięczną publicznością w Szczecinie. Po obfitującym w sytuacje podbramkowe meczu gospodarze zwyciężyli 3:2 i ciągle aspirują do pozycji medalowej. Gola na wagę trzech punktów zdobył Alexander Gorgon, a wszystkie pozostałe też były działem obcokrajowców.

"Pasy" po dobrym początku rundy w ostatnich sześciu spotkaniach nie potrafiły wygrać i z 35 pkt są na dziewiątej pozycji.

O radosne święta dla siebie i swoich kibiców zatroszczyli się też piłkarze mieleckiej Stali. W drugim występie pod wodzą trenera Kamila Kieresia odnieśli pierwsze w tej rundzie zwycięstwo - w Łodzi pokonali 2:0 Widzew, który w niczym nie przypomina zbierającej zewsząd pochwały drużyny z jesieni.

Łódzki beniaminek, który w pierwszej części sezonu usadowił się w czołówce tabeli, wiosną wygrał tylko jedno z 10 spotkań, do tego po golu w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Sobotnia porażka była trzecią z rzędu przed własną publicznością.

Widzew z dorobkiem 38 punktów jest wciąż szósty w tabeli, a mielczanie - pierwsza w tym sezonie drużyna, która rozpoczęła mecz wyłącznie w "krajowym" składzie - mają cztery mniej i plasują się na 10. pozycji.

Między nimi są m.in. Piast i Wisła, które w tej kolejce też wygrały.

Gliwiczanie już w czwartek pokonali na wyjeździe Śląsk Wrocław 1:0 po golu w końcówce Hiszpana Jorge Felixa.

"Mecz był mocno remisowy i podział punktów byłby najbardziej sprawiedliwy. Kiedy zaczynaliśmy walkę o utrzymanie, mieliśmy za cel jak najszybciej się utrzymać i jesteśmy na dobrej drodze, aby to uczynić" - ocenił trener gości Aleksandar Vukovic.

Jego drużyna wiosną wywalczyła już 20 punktów i w tabeli tej rundy ustępuje jedynie czołowemu duetowi ligi - Rakowowi Częstochowa (też 20) i Legii Warszawa (23), które powiększyć dorobek będą mogły w poniedziałek.

Śląsk z 31 pkt jest coraz bliżej strefy spadkowej.

W Płocku gospodarze pokonali Zagłębie Lubin 2:0, odnosząc drugie zwycięstwo w tej rundzie. Z kolei lubinianie po raz pierwszy pod wodzą trenera Waldemara Fornalika nie przywieźli z "delegacji" żadnej zdobyczy punktowej.

Zagłębie ma 31 punktów, podobnie jak Śląsk i Korona Kielce, która zimą przeszła metamorfozę, ale in plus. Wiosną zdobyła już 18 punktów i choć należy do najlepszych, to wciąż musi drżeć o ligowy byt. Kolejny krok ku temu zrobiła jednak w czwartek w Zabrzu, remisując z Górnikiem 1:1 w meczu "o sześć punktów". 10. trafienie w sezonie zaliczył pomocnik kielczan Jakub Łukowski.

Górnikowi niewiele pomogła zmiana szkoleniowca. Pod wodzą Jana Urbana zdobył co prawda pierwszy punkt, ale z 29 wciąż znajduje się w strefie spadkowej.

"Nie mogę mieć pretensji do zespołu. W drugiej połowie zawodnicy dali z siebie tyle, ile mieli, i nie otrzymaliśmy za to wszystko premii. Tak czasami bywa. Może dostaniemy ją w kolejnych spotkaniach. Walka o utrzymanie będzie trwać do końca. Drużyna jest świadoma tego, w jakiej sytuacji znajduje się Górnik. To było widać w dzisiejszym meczu i z tego się cieszę" - przyznał Urban.

Dokończenie 27. serii w poniedziałek. Prowadzący Raków zagra na wyjeździe z Radomiakiem, a mająca sześć punktów mniej druga w tabeli Legia Warszawa w Legnicy spotka się z ostatnią Miedzią. Z kolei w ważnym dla układu dolnych rejonów tabeli meczu Jagiellonia - już bez trenera Macieja Stolarczyka - podejmie w Białymstoku Lechię Gdańsk.

(PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama