Polska szkoła im. Mikołaja Kopernika w Niles ma nową, piękną tradycję. Co roku młodzież klasy maturalnej tej szkoły (do której dołączają również ich koledzy z zaprzyjaźnionych szkół) udaje się w podróż do Polski.
19 listopada 41 uczniów, 7 opiekunów i prezes zarządu pan Zbigniew Piwoni (pomysłodawca, organizator, "dusza" wyprawy) stawiło się na lotnisku O’Hare, by "na skrzydłach Lotu" udać się do kraju nad Wisłą.
W niedzielny poranek zawitaliśmy do przyprószonej pierwszym śniegiem Warszawy. Czekał na nas luksusowy autokar i jego nieoceniony kierowca pan Robert Moszyński.Trzeba przyznać, że polski PKS to teraz bardzo profesjonalna instytucja. Jej dyrektor, pan Ryszard Witecki, dołożył wszelkich starań byśmy mogli sprawnie, bezpiecznie i komfortowo przemierzać polskie drogi. Po kilku godzinach byliśmy w Toruniu, dla nas szczególnie ważnym mieście, bo przecież nosimy imię Mikołaja Kopernika. Spędziliśmy tam urokliwe popołudnie. Toruńska Starówka jest pięknie odnowiona i oświetlona, płatki śniegu skrzyły się wokół, chrupaliśmy pierniki (bo przecież nie można być w Toruniu i nie zaopatrzyć się w te słynne wypieki!), aż żal było wyruszać w drogę, ale przed nami było jeszcze wiele ciekawych miejsc.
Do Gdańska dotarliśmy późnym wieczorem. W hotelu czekała na nas pani Wiesława świgost, emerytowana nauczycielka, doskonały przewodnik. Pojechaliśmy pod Stocznię Gdańską i Pomnik Poległych Stoczniowców. W ciemności zimnej listopadowej nocy zapaliliśmy znicze w intencji ludzi, którzy poświęcili swe życie za wolną Polskę. Jeszcze tylko spacer przez gdańskie Główne (Prawe) Miasto i odpoczynek. Następnego dnia rano czekała nas wizyta u prezydenta Lecha Wałęsy.
Laureat pokojowej Nagrody Nobla poświęcił nam około godzinył, mówił o swojej działalności, odpowiadał na pytania uczniów, zechciał nawet pozować do indywidualnych zdjęć (z czego wszyscy byli bardzo zadowoleni!). Spotkanie to wywarło na młodzieży wielkie wrażenie, dla świata Lech Wałęsa jest przecież symbolem walki i zwycięstwa nad komunizmem.
Zaraz po spotkaniu udaliśmy się do katedry w Oliwie na piękny koncert. Stary kościół, piękne, wielkie, barokowe organy, muzyka odbijająca się od murów pamiętających czasy średniowiecza momenty warte zapamiętania.
Wczesnym popołudniem pojechaliśmy na Westerplatte. Ciemnoszary Bałtyk, przeszywająco chłodny wiatr chciały nam przypomnieć grozę wrześniowych dni sprzed 66 lat. To tutaj rozpoczęła się II wojna światowa, jeden z największych kataklizmów cywilizowanego świata.
Wkrótce przyszedł czas pożegnać północną Polskę i udać się do Warszawy. Pierwszą wizytę złożyliśmy w Zamku Królewskim. Była to kolejna poglądowa, obrazowa, lekcja historii.
Popołudnie spędziliśmy w gmachu Sejmu i Senatu. Przyjęli nas szef kancelarii Senatu RP Adam Witalec oraz dyrektor Artur Kozłowski. Dzięki szczególnej uprzejmości pani Ewy Czerniawskiej mieliśmy nawet okazję zjeść obiad w sejmowej restauracji w towarzystwie ludzi decydujących o losach Rzeczypospolitej.
Wieczorem czekała nas uczta duchowa Teatr Wielki, opera Stanisława Moniuszki "Halka". Było to piękne, klasyczne przedstawienie w reżyserii Marii Fołtyn (legendarnej polskiej śpiewaczki operowej), dyrygował Kazimierz Kord, autorem choreografii był Janusz Józefowicz.
W środę rano stawiliśmy się w Pałacu Prezydenckim. Oprowadzał nas po jego salach pan Wojciech Domosławski, członek Zespołu Gabinetu prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego.
Bardzo gościnnie, życzliwie i ciepło przyjął nas we "Wspólnocie Polskiej" prezes tej organizacji łączącej Polonię na całym świecie, prof. Andrzej Stelmachowski. Był czas na rozmowy, pytania... naleśniki z czekoladą. Poczuliśmy się jak w domu.
Z Warszawy udaliśmy się do Częstochowy. Jasnogórski klasztor bezpieczny, otulony śniegiem, Matka Boska obleczona w piękne szaty, patrząca na nas życzliwie i błogosławiąco. Głębokich doznań dostarczyła nam również wystawa "Golgota Jasnogórska Trzeciego Tysiąclecia" autorstwa Jerzego Dudy Gracza. Przyszedł czas na chwilę spokoju i zadumy, szczególnie że to przecież dla nas dzień świąteczny, "święto Dziękczynienia".
Spędziliśmy je w Krakowie, niezwykle elegancko, w restauracji "Tetmajerowska". Naszymi gośćmi byli przewodniczący Rady Miasta Krakowa pan Paweł Pytko oraz przyjaciel ś.p. Jana Pawła II, autor, myśliciel, ksiądz Mieczysław Maliński.
Wizyty w Oświęcimiu na pewno nikt nie zapomni. Nie ma słów, które mogłyby oddać przejmujące doznanie smutku i wstydu, że gatunek ludzki zdolny jest do takiego okrucieństwa. Było to jedyne miejsce, gdzie niewiele zrobiliśmy zdjęć.
Nie sposób być w Krakowie i nie pojechać do odległej o 10 km kopalni soli "Wieliczka". Dwukilometrowa podziemna trasa wiodła nas przez solne komnaty, kaplice, jeziora. Jest to jedna z największych atrakcji turystycznych Polski. Szybkie (bo wykonane windą) 125 metrów w górę i znowu jesteśmy na powierzchni ziemi, znowu w drodze.
Odwiedziliśmy Wawel; stary i dostojny, komnaty otulone pięknymi arrasami. Czy to możliwe, że te misterne obrazy utkane zostały sprawnymi rękoma renesansowych rzemieślników...artystów? Kaplica Zygmuntowska i sarkofagi polskich królów udowodniły nam, że to, o czym mówimy w szkole na lekcjach historii, to nie baśnie i legendy. Wspięliśmy się na wieżę, dotknęliśmy "serca" Dzwonu Zygmunta prosząc w myślach, by spełniły się nasze marzenia, byśmy żyli długo, szczęśliwie, dostatnio i mogli wracać do tych pięknych miejsc.
Sobotni, ostatni wieczór w Polsce spędziliśmy z księdzem M. Maliskim (w kościele Sióstr Wizytek), który po mszy św. rozmawiał z młodzieżą serdecznie, podpisywał swoje książki i życzył nam szczęśliwej podróży do domu. Jeszcze tylko ostatni, nocny spacer po starych uliczkach Krakowa i czas na odpoczynek przed długą drogą do Warszawy i do Chicago.
Mimo uciążliwości tak długiej podróży, po młodych ludziach nie było znać zmęczenia. Byli podekscytowani wycieczką i tym, że niedługo zobaczą swoich najbliższych i będą im mogli opowiadać, co widzieli, pokazywać zdjęcia.
Ja, mianowana przez pana Z. Piwoni kierownikiem tej wyprawy, cieszyłam się, że wszyscy bezpiecznie wrócili do swoich rodzin, pełni wrażeń, nowych przyjaźni, wspomnień, które mam nadzieję zostaną im na całe życie. Dziękuję bardzo opiekunom wycieczki paniom Marzannie Zapał, Barbarze Pajda, Wandzie Podgórski i Agnieszce Sibiga (szkoła im. M. Kopernika), pani Ewie Wejda (szkoła im. K. Pułaskiego) oraz pani Małgorzacie Biedroń (szkoła im. E. Plater) za ich wytężoną pracę nad bezpieczeństwem powierzonej nam młodzieży.
Panu Zbigniewowi Piwoni w imieniu uczestników wycieczki i ich rodziców dziękuję za doskonały pomysł i jego realizację. Prosimy pana o kontynuowanie tej tradycji integrującej polską młodzież chicagowską i uczącej jej przywiązania do naszej Pierwszej Ojczyzny.
W imieniu społeczności szkoły im. Mikołaja Kopernika życzę wszystkim czytelnikom Wesołych świąt oraz powodzenia w Nowym 2006 Roku.
Alicja Maciorowska
(szkoła im. M. Kopernika, wychowawca klasy maturalnej)
Podróże polskiej młodzieży
- 12/29/2005 08:48 PM
Reklama