Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 24 listopada 2024 09:56
Reklama KD Market

Administracja prezydenta Bidena zamierza rozprawić się z wyzyskiem imigranckich dzieci

Administracja prezydenta Bidena zamierza rozprawić się z wyzyskiem imigranckich dzieci
fot. LARRY W. SMITH/EPA-EFE/REX/Shutterstock

Administracja prezydenta USA Joe Bidena zapowiedziała w poniedziałek, że rozprawi się z procederem wykorzystywania imigranckich dzieci. Z ich pracy czerpią zyski amerykańskie firmy, w tym największe.

W ostatnich dwóch latach południową granicę USA przekroczyło bez rodziców ponad 250 tys. nieletnich imigrantów. Amerykański resort zdrowia i usług społecznych jest odpowiedzialny za zapewnienie sponsorów, którzy mają je wspierać, chronić przed handlem żywym towarem i innym wykorzystywaniem.

Pozbawione środków utrzymania dzieci imają się często niebezpiecznych zajęć. „Wiele znajduje się pod ogromną presją, aby przesłać pieniądze rodzicom, spłacić tysiące dolarów za przemyt, a nieraz także za czynsz i koszty utrzymania sponsorom” – pisze „New York Times”.

Jak dodał dziennik, nieletni podejmują w związku z tym niebezpieczną pracę w rzeźniach, na budowach i w fabrykach. Pracują na stanowiskach, na których od dawna nie wolno zatrudniać amerykańskie dzieci. Przyjmują je tacy potentaci jak m.in. Walmart, Target, Ford czy General Motors.

„Co najmniej kilkunastu nieletnich pracowników imigracyjnych zginęło podczas pracy od 2017 roku, w tym 16-latek, który spadł z koparki. Inni odnieśli poważne obrażenia, tracąc nogi i roztrzaskując kręgosłup podczas upadków” – wyliczył „NYT”.

Dzieci migrantów często kupują fałszywe dokumenty w tym numery Social Security. Znajdują pracę poprzez brokerów lub agencje zatrudnienia. Wiele firm narusza prawo pracy dotyczące dzieci. Pojawiają się postulaty, by zwiększyć za to kary wynoszące obecnie 15 tys. dolarów od jednego przypadku.

"Historie dzieci porzucających szkołę, słaniających się z wyczerpania, a nawet tracących kończyny są czymś, czego można oczekiwać przy lekturze powieści Charlesa Dickensa lub Uptona Sinclaira, ale nie z życia w 2023 roku, nie w Stanach Zjednoczonych Ameryki" – oceniła cytowana przez „NYT” członkini Izby Reprezentantów Hillary Scholten.

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama