Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 26 grudnia 2024 08:34
Reklama KD Market

Dla kogoś jesteś całym światem…

fot. Depositphotos.com

W obliczu ostatnich wydarzeń w Turcji, Syrii, wciąż trwającej wojny w Ukrainie, czy też innych tragedii na świecie, coraz częściej uświadamiam sobie, że dla wielu ludzi jest to koniec świata. Niejedna osoba zastanawia się, co może zrobić kiedy mieszka setki, tysiące kilometrów od tych miejsc… Czy ma jakiś wpływ na to, co się dzieje na świecie?

Niejednokrotnie czujemy się bezradni w obliczu kataklizmów naturalnych, dotykających inne państwa, innych ludzi, a nawet naszych sąsiadów, przyjaciół, rodziny. Nie mamy również większego wpływu na decyzje polityczne podejmowane każdego dnia na całym świecie. Jednocześnie mamy ogromny wpływ na to, jak sami zachowamy się w obliczu takich sytuacji, jak zmieni się nasze najbliższe otoczenie, nasz mały – wielki świat.

(Nie)cały świat, ale…

W grudniu dowiedziałam się, że mój znajomy walczy o życie w szpitalu. Przeszedł podwójne zapalenie mózgu, ale żyje i walczy. Jego jedenastoletnia córka przez pierwszy miesiąc w ogóle nie miała pojęcia, jak ciężki jest stan jej taty, ukochanego taty…

Nasze dzieci chodziły razem do przedszkola i kiedy teraz przypominam sobie ten czas, to zawsze był tata. Mama pojawiała się rzadko, przy okazji jakiś większych imprez, ale niektórzy z naszych wspólnych znajomych nadal nie mają pojęcia jak wyglądała i wygląda. Jego pamiętają wszyscy. Zawsze uśmiechnięty, skory do choć krótkiej rozmowy, wpatrzony w córkę i mocno zaangażowany w jej życie przedszkolne, a później szkolne. Czuć było, że dla swojego dziecka jest ostoją, bezpieczną przystanią, w której zawsze znajdzie schronienie i wsparcie, niezależnie od tego, co się będzie działo.

Piszę Ci o tym wszystkim Drogi Rodzicu, bo właśnie przy okazji tej sytuacji zdałam sobie sprawę z jednej niezwykle według mnie ważnej rzeczy. Tak często zastanawiamy się nad tym, jak mały wpływ mamy na świat, jak chcielibyśmy go zmienić, a nie możemy. Myślimy przy tym globalnie, bardzo szeroko. Jednocześnie zapominamy, że wokół siebie mamy świat, który zmieniamy każdego dnia. Być może dla nas nie tak wielki,  ale cały dla kogoś innego. Tak jak dla tej wspomnianej dziewczynki, przez dłuższy czas, jej tata był całym światem, tak też dla naszych dzieci my (rodzice) jesteśmy  najbliższym światem, od którego zaczynają poznawanie tego szerszego i większego.

Każdego dnia

Nie od czasu do czasu, nie po długich przygotowaniach, latach edukacji, ani też nie przez znajomości, wpływamy na życie naszych najbliższych, w tym naszych dzieci. To niezwykle ważne, aby każdego dnia mieć tego świadomość i umieć przede wszystkim zarządzać własnymi emocjami, własnym stanem, aby nie krzyczeć od samego rana na wszystkich dookoła, aby nie wybuchać „bez powodu”.

Pamiętam, jak swego czasu krążył w Internecie krótki filmik właśnie o tym, że przykre, krzywdzące zachowania w stosunku do innych ludzi są przenoszone przez nich dalej na kolejne osoby. Jednocześnie wszystkie uśmiechy, miłe gesty, pomoc niesiona zarówno najbliższym, jak też pani w sklepie, czy przypadkowo napotkanemu człowiekowi, również rozchodzą się lawinowo. Jeżeli zatem chcemy, aby świat był piękniejszy, to przede wszystkim możemy zacząć od własnego „podwórka” i naszego otoczenia. Kiedy zadbamy o siebie, o swój nastrój i regulację emocji, jesteśmy w stanie okazać więcej serca innym.

Większa skala

Nie możemy zapominać oczywiście, że świat jako taki również potrzebuje dobra, zmian i działania dla dobra ludzi, zwierząt, naszych bogactw naturalnych. Do tego też są potrzebni ludzie i ich konkretne działania. Są więc wśród nas takie jednostki, które prężnie działają na rzecz planety, zagrożonych gatunków, czy ratowania lodowców. Jednocześnie nie trzeba rozmawiać z politykami, możnymi tego świata, aby zachodziły zmiany. Jeżeli zatem nie mamy siły przebicia, znajomości, czy też zwyczajnie czasu na wielkoskalowe działania, również możemy walczyć o te duże cele lokalnie i zachęcać do tego innych. 

Tym sposobem w obliczu katastrof, wojen i cierpienia, możemy organizować się w akcje pomocowe wspomagając je pieniężnie, materialnie, lub też w inny, potrzebny sposób. Zwykłe czynności, które wykonujemy każdego dnia to również świetna szkoła dla naszych dzieci, które na początku obserwują jak ich rodzice segregują śmieci, oszczędzają wodę, czy energię, pomagają potrzebującym, aby w pewnym momencie zacząć samodzielnie aktywnie działać.

To właśnie w taki prosty sposób, zmieniając nasz najbliższy „świat”, zaczynamy mieć wpływ nawet na ten największy. Warto zatem pamiętać, że dla naszych małych dzieci jesteśmy całym światem, a kiedy dorastają – ważną jego częścią i to od naszych codziennych działań wszystko się zaczyna. Nasza miłość, którą dzielimy się z dziećmi i najbliższymi rośnie, a im jest więcej ludzi, którzy dzielą się nią z innymi, tym nasz świat jest przyjemniejszy do życia. Nie jesteśmy w stanie zapobiec wszystkim tragediom na świecie, ale możemy sprawić, że będzie choć trochę lepiej i tego nam wszystkim życzę!

Iwona Kozłowska

jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama