Przez ostatnie cztery dni sześć seniorek padło ofiarami oszustów podających się za funkcjonariuszy policji bądź osób opowiadających o wypadkach bliskich. Kobiety straciły od 10 tys. zł do ponad 300 tys. zł.
Oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku Magdalena Ciska poinformowała, że w w ostatnim czasie oszuści stosują połączone metody "na wypadek" oraz "na policjanta". "Przestępcy dzwonią do wytypowanej przez siebie osoby i przedstawiają przygotowaną historię. Oszuści informują seniora, że rzekomo doszło do wypadku, którego sprawcą jest osoba bliska dla osoby starszej. Następnie przedstawiają możliwość +polubownego załatwienia+ sprawy lub wpłacenie kaucji dla uniknięcia aresztowania bliskiej osoby" - dodała Ciska.
Kolejną legendą, którą posługują się oszuści, jest podanie się za policjanta pracującego nad sprawami kradzieży pieniędzy z kont bankowych. W takim przypadku nakłaniają oni osobę, do której dzwonią do wypłacenia gotówki i przekazania ich pod pretekstem, że to jedyny sposób, aby uchronić oszczędności. W innej wersji tej historii oszust prosi o podanie danych do logowania do systemu bankowego lub wykonanie przelewu na podany przez przestępcę rachunek bankowy.
"Zdarzyły się też sytuacje, gdzie przestępca namówił osobę starszą do wzięcia kredytu w banku i przekazania środków. Z obserwacji policjantów wynika, że przestępcy zarzucają osoby, do których dzwonią informacjami i naciskają na szybkie podejmowanie decyzji, argumentując to rozwijającą się dynamicznie sytuacją w prowadzonym przez nich +śledztwie+. Jeżeli znajdziemy się w takiej sytuacji, najlepiej spróbować ocenić na chłodno sytuację, rozłączyć połączenie i zawiadomić policję" - tłumaczy gdańska funkcjonariuszka.
W ciągu ostatnich czterech dni telefony od oszustów odebrało sześć gdańszczanek w wieku 75-90 lat, które mieszkają w dzielnicach Chełm, Przymorze, Stogi oraz Wrzeszcz. Wśród nich cztery seniorki nie zorientowały się, że padły ofiarą przestępczej gry i najpierw podały swój adres, a następnie przekazały swoje oszczędności oszustom, tracąc w ten sposób od 10 tys. zł. do ponad 300 tys. zł. (PAP)
autor: Krzysztof Wójcik