18-osobowa reprezentacja polskich pływaków, która wywalczyła 11 medali w mistrzostwach Europy na krótkim basenie w Trieście powróciła w poniedziałek po południu do kraju. Samolot z Rzymu dotarł do Warszawy z blisko dwugodzinnym opóźnieniem.
Na warszawskim lotnisku im. Fryderyka Chopina na ekipę oczekiwał tłum dziennikarzy i fotoreporterów oraz nieliczna grupa kibiców, wśród których znalazło się kilka pań ubranych w biało-czerwone dresy z napisem "Polska".
Okazało się, że były to piłkarki ręczne, które także w poniedziałek przyleciały do Warszawy po nieudanym starcie w mistrzostwach świata w Sankt Petersburgu. Ich pojawienie się na lotnisku nie wzbudziło większego zainteresowania.
Niektóre, czekając na kolejne połączenia lotnicze do domu, obserwowały powrót pływaków i robiły nawet zdjęcia medalistom ME w Trieście.
"Trudno ukrywać rozczarowanie po naszym występie, ale cóż, taki jest sport. Może następnym razem i my będziemy tak witane" - komentowały zaistniałą sytuację.
Reprezentację pływaków przywitał prezes Polskiego Związku Pływackiego Krzysztof Usielski oraz grupka oficjeli, ale głównie występujących w zastępstwie najważniejszych osób odpowiedzialnych za polski sport.
W imieniu premiera Kazimierza Marcinkiewicza oraz ministra sportu Tomasza Lipca za "świąteczny prezent" podziękował pływakom wiceminister sportu Piotr łysakowski: "Przed laty znany był lekkoatletyczny Wunderteam. Mówiło się również o polskiej szkole boksu, szabli, a teraz widzimy jak na naszych oczach rodzi się pływacki wunderteam".
Dyrektor generalny Polskiego Komitetu Olimpijskiego Kajetan Broniewski dodał podczas powitania, że "władze PKOl są oczarowane waszymi sukcesami i mamy nadzieję, że jest to przedsmak tego, co może nas czekać na igrzyskach w Pekinie".
Broniewski przepraszał za nieobecność prezesa PKOl Piotra Nurowskiego, który nie pojawił się na Okęciu w "wyniku poważnego opóźnienia pociągu, które było większe niż spóźnienie samolotu lecącego z Rzymu".
Polacy zdobywając 11 krążków - pięć złotych, cztery srebrne i dwa brązowe - zajęli drugie miejsce w tabeli medalowej mistrzostw, przegrywając tylko z ekipą Niemiec (5 złotych, 4 srebrne i 7 brązowych).
"Nie da się ukryć, że jeszcze jeden złoty czy choćby srebrny medal, a wygralibyśmy klasyfikację. Cóż może następnym razem pokonamy Niemców - powiedziała Katarzyna Baranowska (MKP Szczecin), która jako jedyna w polskiej ekipie dwukrotnie stanęła na najwyższym stopniu podium.
Baranowska była w Trieście najlepsza na 200 i 400 metrów stylem zmiennym. W niedzielę po zakończeniu finałów otrzymała nagrodę dla "największego objawienia mistrzostw".
"To miłe wyróżnienie, ale ani medale, ani ta nagroda nie przewróciły i nie przewrócą mi w głowie. Teraz muszę trochę odpocząć zanim wznowię treningi, bo jestem już myślami przy świętach - dodała Baranowska. - Później czekają mnie przygotowania do przyszłorocznych mistrzostw Europy na długim basenie w Budapeszcie, a później jeszcze kilka ważnych startów w drodze do igrzysk w Pekinie".
Tytuły mistrzowskie zdobyli także: najstarsza w ekipie, 25-letnia Beata Kamińska (AZS AWFiS Gdańsk) na 100 m st. klasycznym, Sławomir Kuczko (AZS AWF Warszawa) na 200 m st. klasycznym oraz na 200 m st. motylkowym Paweł Korzeniowski (AZS AWF Warszawa), który był także drugi na 400 m st. dowolnym.
"To dziwne, że w reprezentacji nazywają mnie +babcią+. W moim wieku? Ale przyzwyczaiłam się już do tego. Po raz pierwszy tak określiła mnie Otylia Jędrzęjczak, a później tak już zostało" - powiedziała PAP Kamińska, która wróciła z Włoch również ze srebrnym medalem na 50 m st. klasycznym.
Tytuły wicemistrzów Europy wywalczyli też: Aleksandra Urbańczyk (Trójka łódź) na 200 m st. zmiennym i Katarzyna Dulian (Victoria Racibórz) na 200 m st. klasycznym. A brązowe medale przypadły w udziale Paulinie Barzyckiej (AZS AWF Warszawa) na 200 m dowolnym i Mateuszowi Sawrymowiczowi (MKP Szczecin) na 1500 m.
Urbańczyk nie powiodło się na 100 m st. zmiennym. Chociaż w eliminacjach i półfinałach odnotowywała najlepsze rezultaty, bijąc rekordy Polski, to w finale popłynęła nieco słabiej i zajęła dopiero czwarte miejsce.
"Na pewno jestem trochę rozczarowana, bo zdaję sobie sprawę, że mogłam w sobotę popłynąć odrobinę lepiej. Ale te mistrzostwa są już za mną. Będą kolejne starty i mam nadzieję że kolejne medale - powiedziała PAP Urbańczyk. - Po najlepszych wynikach w eliminacjach i półfinałach byłam faworytką, ale nie udało się. Dzień wcześniej startowałam w pięciu wyścigach, ale to nie miało wpływu na mój występ w finale. Odpoczęłam przed nim i wszystko powinno być dobrze. Cóż, poprawię się następnym razem".