W ubiegłym roku na całym świecie (w 29 krajach) zginęło 116 dziennikarzy - wynika z raportu ogłoszonego w czwartek przez organizację pozarządową Press Emblem Campaign (PEC).
Najniebezpieczniejsze dla przedstawicieli tego zawodu były kraje Ameryki Łacińskiej, gdzie straciło życie 40 dziennikarzy.
Na pogrążonej w wojnie Ukrainie liczba zabitych dziennikarzy, to 34; czternastu z nich nosiło mundury armii ukraińskiej, a pozostali, to głównie reporterzy wojenni prasy lokalnej.
Zgodnie z ogłoszonym w Genewie i jednocześnie w stolicach krajów Ameryki Łacińskiej komunikatem PEC, Meksyk był - po Ukrainie - drugim krajem świata, w którym zginęło najwięcej dziennikarzy. Większość z siedemnastu zabitych w ubiegłym roku straciła życie z rąk zabójców nasłanych przez meksykańskie kartele narkotykowe, a "zabójstwa te – podkreśla PEC – pozostawały bezkarne".
Trzecim krajem świata, w którym zawód dziennikarza stał się szczególnie niebezpieczny, to niewielkie Haiti, pogrążone w chaosie po kataklizmach naturalnych i kryzysach rządowych: zabito tam w ubiegłym roku dziewięciu dziennikarzy.
Przedstawiciele tego zawodu ginęli w ubiegłym roku również m.in. w Kolumbii (czterech zamordowanych), w Hondurasie (trzy ofiary zabójstw) i po dwóch w Brazylii i Ekwadorze.
Prezes Press Emblem Campaign Blaise Lempen wyraził przy okazji ogłoszenia raportu zaniepokojenie "gwałtownie pogarszającą się" sytuacją dziennikarzy w Europie, która – jego zdaniem – jest "najgorsza od czasu w wojny w byłej Jugosławii".
Press Emblem Campaign domaga się radykalnych działań w celu wymierzenia sprawiedliwości zabójcom przedstawicieli zawodu dziennikarskiego, którego wykonywanie staje się w niektórych regionach świata coraz bardziej niebezpieczne. (PAP)