Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 20 listopada 2024 04:34
Reklama KD Market

Naprawa instytucji krajowych

Winner takes all. Zwycięzca bierze wszystko. Wydaje się, że zasada ta spełnia sięcałkowicie w bieżącym życiu politycznym Warszawy. Minister Dorn przejmuje stanowisko wicepremiera, co jest wydarzeniem dej vu, czyli już to widzieliśmy. Był czas, osiem lat temu, gdy Janusz Tomaszewski, główny przedstawiciel "spółdzielni" tworzącej jego polityczne zaplecze, jak pisała prasa warszawska, zajmował te dwa stanowiska. Tomaszewski był czasami nazywany Wielkim Mechanikiem, dla równowagi z Wielkim Elektrykiem. Tomaszewski przewodził tej "spółdzielni", bo miała mu ułatwić przejęcie władzy w kraju.

Wynika stąd, że obecna władza w Warszawie nie tylko powiela wcześniejsze wzorce, ale też ściąga czy też dokonuje plagiatu wcześniejszych wystąpień poprzedniego premiera (Belki)  jak to bardzo szybko pokazała telewizja. ściąga jest dosłowna, słowo za słowem. Zgodnie też ze swymi zapowiedziami, władza Prawa i Sprawiedliwości wzięła się za przebudowę Wojskowych Służb Informacyjnych. Wywiad wojskowy ma pójść do Sztabu Generalnego, kontrwywiad  do Ministerstwa Obrony Narodowej.

Dlatego warto poznać, co pisze amerykańska prasa na temat podobnej przebudowy w Stanach Zjednoczonych. Punktem odniesienia pozostaje zawsze moment Pearl Harbor, po którym wprowadzono wiele zmian. Jak pisze "Washington Post", po terrorze z 11 września nadal istnieje biurokracja, w znacznym stopniu bez kompetencji, chociaż komisja senacka zaznaczyła, że Ameryce potrzebne jest stanowisko dyrektora ds. wywiadu narodowego. W grudniu ubiegłego roku uchwalono Ustawę o reformie wywiadu (Intelligence Reform Act), co stanowiło podsumowanie prac komisji senackiej
Pierwszym dyrektorem został John Negroponte, dziewięć miesięcy temu.

Wraz z jego nadejściem administracja poszła, jak pisze "Washington Post", za przykładem Roberta McNamary z lat 60., kiedy rozbudowano nowe struktury personalne nad dotychczas istniejącymi. W obecnych, nowych strukturach znaleźli się wieloletni zawodowi pracownicy wywiadu, nie wprowadzono ludzi z zewnątrz. Nowy dyrektor i jego zastępca, generał Michael V. Hayden (z National Defence Agency, Agencji Wywiadu Narodowego, śledzącej łączność na całym świecie), usiłują wprowadzić pewne reformy, na przykład, wywiad z otwartych źródeł (chodzi o informacje wyczytane z prasy zagranicznej). Jest to jednak, jak komentuje dziennik, tworzenie kolejnych komórek organizacyjnych, co powoduje, że zarządzanie staje się bardzo luźne, nikt praktycznie nie podejmuje decyzji. Zgodnie z rekomendacjami komisji senackiej, każda agencja wywiadu miała przekazywać raporty tylko jednemu zastępcy dyrektora wywiadu narodowego.

Tymczasem okazuje się, że John Negroponte, jak podaje dziennik, ma pierwszego zastępcę (principal deputy director), czterech zastępców dyrektora (deputy directors), trzech dyrektorów niższego szczebla (associate directors) oraz dziewiętnastu asystentów zastępców dyrektora (assistant deputy directors). W takim układzie organizacyjnym gubi się podległość, nie wiadomo dokładnie, dla przykładu, czy dyrektor Biura Rozpoznania Narodowego (National Reconnaissance Office) ma podlegać zastępcy dyrektora ds. środków tec hnicznych (technical means), zastępcy dyrektora ds. zakupów (acquisition) czy też dyrektorowi odpowiedzialnemu za sprawy nauki i technologii (science and technology)?

Kolejnym przykładem złej roboty jest to, że w takiej dziedzinie jak bezpieczeństwo wewnętrzne nie ma jednej osoby, która odpowiadałyby za całość. Okazuje się, jak pisze "Washington Post", że utworzenie takiej federalnej instytucji  jak Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego (Department of Homeland Security)  nie spełniło oczekiwań w zakresie poprawy działań wewnątrz kraju. Biurokracja okazała się w pełni rozpasana podczas huraganu Katrina, gdy Ministerstwo Sprawa Wewnętrznych przez trzy dni trzymało 150 strażaków na szkoleniu w Atlancie (tematem było unikanie sytuacji seksualnego nękania), gdy w tym samym czasie brak było ludzi do ratowania ofiar huraganu w samym Nowym Orleania. Autorem powyższej opinii jest John Lehman, sekretarz ds. Marynarki Wojennej za administracji Reagana i członek senackiej komisji ds. reformy wywiadu.

Obok zmian w amerykańskich służbach wywiadowczych, występuje równolegle sprawa zmian w ustawie dotyczącej bezpieczeństwa narodowego Ameryki. Kongres znajduje się, jak informuje "Washington Post", w impasie w tej sprawie. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, tak jak niczym nadzwyczajnym nie są kontrowersje i próby dojścia do kompromisu. Ustawa została przyjęta prawie bezpośrednio po zamachach terrorystycznych z 11 września 2001 roku. Jej nazwa jest następująca: USA Patriot Act. Należy ją z angielskiego rozszyfrować według pierwszych liter każdego słowa tworzącego jej pełną nazwę, czyli: Uniting and Stregthening America by Providing Appropriate Tools Required To Intercept and Obstruct Terrorism. Jeśli złoży siępierwsze litery, powstanie właśnie ta nazwa. Po polsku: jednoczenie i wzmacnianie Ameryki zapewniając właściwe instrumenty do zwalczania i unieszkodliwienia terroryzmu.

Ustawa ta pozwala FBI na zbieranie informacji o osobach podejrzanych o terroryzm drogą podsłuchów i przejmowania dokumentów osobistych i biznesowych tych osób. Najbardziej kontrowersyjnym postanowieniem w ustawie, jak pisze "Washington Post", jest to, w którym stanowi się, że osoby otrzymujące pisma FBI dotyczące bezpieczeństwa narodowego (national security letters) nie mogą nikomu mówić o ich otrzymaniu. Obecnie w kompromisowym postanowieniu osoba taka będzie mogło zwrócić się w swej sprawie do adwokata albo do sądu.

To, że ustawa jest obecnie rozważana w Kongresie, wynika z faktu, że moc niektórych postanowień wygasa teraz, cztery lata po przyjęciu. Dla dziennika "New York Times", stanowi to doskonałą okazję, aby zmienić prawo z myślą o jego ulepszeniu. Na jesieni 2001 roku, przyjęcie tej ustawy odbywało się w atmosferze podniecenia i chaosu a postanowienia miały klauzulę "zachodu słońca" (sunset clause), oznaczającą, że obowiązują do określonego czasu a przed ich wygaśnięciem Kongres ma ponownie je rozpatrzyć. Jak pisze dziennik, w odróżnieniu od nakazu rewizji, owe pisma urzędowe nie muszą być akceptowane przez sąd a FBI może je wysyłać bez przeszkód do takich instytucji jak biblioteki, banki i usługowe firmy internetowe. Dziennik nadmienia też, że w trakcie debat na ten temat Kongres może osłabić ochronę jaką daje obywatelom zasada habeas corpus, czyli ochrony przed bezprawnym przetrzymywaniem w areszcie (znana zasada w anglosaskim prawie zwyczajowym).

źródła:
 o przebudowie amerykańskich służb bezpieczeństwa (wywiadu), za dziennikiem "Washington Post", wydanie na 16 listopada, artykuł "Getting Spy Reform Wrong", autor John Lehman, Sekretarz ds. Marynarki Wojennej w administracji Reagana,
 o debatach kongresowych na temat zmian w ustawie USA Patriot Act, za dziennikami 1) "Washington Post", wydanie na 19 września, artykuł "Lawmakers at Impasse on Patriot Act", autor Charles Babington, str. A19; 2) "New York Times", wydanie na 18 listopada, artykuł redakcyjny "Return of the Patriot Act".

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama