Ekipy ratunkowe przeszukujące gruzy zawalonego w wyniku eksplozji budynku mieszkalnego na wyspie Jersey nie spodziewają się znalezienia żywych ludzi - poinformowano w niedzielę. W wybuchu zginęły trzy osoby, a do 12 uważa się za zaginione.
"Ze smutkiem potwierdzam, że operacja poszukiwawczo-ratownicza została przekształcona w operację wydobywania (ciał)" - powiedział w niedzielę szef miejscowej policji Robin Smith. Policja poinformowała, że poszukiwania ciał w gruzach budynku mogą zająć "tygodnie, a nie dni".
Poszukiwania żywych osób pod gruzami trzypiętrowego budynku w Saint Helier, stolicy wyspy, który zawalił się w sobotę krótko przed godz. 4 rano, trwały całą sobotę i noc z soboty na niedzielę.
Wciąż nie wiadomo, ile dokładnie osób mogło zginąć w eksplozji, która uszkodziła także sąsiednie budynki. Jeszcze w sobotę późnym popołudniem informowano o trzech osobach zabitych i trzech lekko rannych, które z czego dwie zostały szybko wypisane ze szpitala, a jedna została opatrzona na miejscu. Ale cały czas jest mowa o tym, że może być do 12 osób zaginionych. Stacja BBC podała, że w budynku mieszkało na stałe dziewięć osób, wobec czego ekipy poszukiwawcze poszukują jeszcze sześciu ciał, ale możliwe, że u niektórych osób byli goście, dlatego władze mówią o potencjalnie jeszcze wyższej liczbie ofiar.
Policja nie chce spekulować na temat przyczyn, ale potwierdziła, że w piątek ok. 20.30 do budynku przyjechała straż pożarna po tym, jak mieszkańcy zgłosili, iż czują zapach ulatniającego się gazu. (PAP)