Zachodnią część stanu Nowy Jork sparaliżował śnieg z opadami przekraczającymi w niektórych miejscach prawie 6 stóp ( ponad 180 cm) - powiadomiła stacja CNN. Dwie osoby zmarły, w niektórych regionach obowiązuje zakaz wyjeżdżania na drogi.
"Błagamy mieszkańców, aby przestrzegali zakazu podróżowania. Gdy znajdujecie się na ulicach, pogłębiacie problem. Nasi funkcjonariusze są zalani wezwaniami w sprawie uszkodzonych pojazdów i pozostawionych na pastwę losu kierowców" – oznajmił zastępca szeryfa powiatu Erie William J. Cooley.
Władze powiadomiły o ofiarach śmiertelnych zamieci śnieżnych w powiecie Erie. Dwie osoby zmarły na atak serca w trakcie odgarnia ciężkiego, mokrego śniegu.
Według portalu FlightAware.com, około 70 proc. odlotów na lotnisku w Buffalo zostało odwołanych. Szkoły publiczne w mieście były w piątek zamknięte.
"Nasilenie śnieżyc było bardzo zróżnicowane ze względu na efekt jeziora, wywołany przez mroźne wiatry zbierające wilgoć znad cieplejszych wód, a następnie zrzucające śnieg na wąskich odcinkach terenu. Mieszkańców niektórych części Buffalo nawiedziły intensywne opady śniegu z sporadycznymi grzmotami, podczas gdy w odległości niewielu km na północ spadło w nocy zaledwie kilka centymetrów" – poinformowała CBS News.
Gubernator stanu Nowy Jork Kathy Hochul zaapelowała do mieszkańców o zachowanie ostrożności w weekend. W jej opinii "poważne, duże" opady śniegu mogą być równie groźne, jak burza śnieżna z listopada 2014 roku, która doprowadziła w regionie Buffalo do śmierci 20 osób.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)