Franciszek Spula prezes Związku Narodowego Polskiego zwyciężył w wyścigu do fotela prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej. Wybory miały miejsce w minionym tygodniu, w ramach zjazdu Rady Dyrektorów KPA, w ekskluzywnym hotelu Hilton w Arlington, Virginia.
O prestiżowe dla Polonii stanowisko prezesa KPA, obok Spuli, ubiegał się także, pochodzący z New Jerssey, Ludwik Wnękowicz. Przegrał on jednakże stosunkiem głosów 22 do 60.
Warto tu przypomnieć, że tradycyjnie już od wielu lat sprawujący obowiązki prezes Związku Narodowego Polskiego, brał na swoje barki także i ciężar prowadzenia Kongresu Polonii Amerykańskiej. Stąd wystawienie w wyborach jeszcze jednego (poza prezesem ZNP) kandydata było w tym roku rzec by można sytuacją nową. Już po zaprzysiężeniu nowego prezesa delegaci oklaskami podziękowali Virginii Sikorze, prezes Związku Polek w Ameryce pełniącej po śmierci Edwarda Moskala obowiązki prezesa KPA.
"Moja kandydatura nie jest chęcią wprowadzenia podziałów do naszej organizacji, ani też próbą dzielenia Kongresu Polonii na "podobozy" zapewniał mnie jeszcze przed ogłoszeniem wyników wyborów Wnękowicz". "Jest to, powiedzmy, próba sprawdzenia, jak działa demokracja w naszej organizacji".
O chęci kontynuacji dalszej współpracy bez względu na wyniki wyborów zapewniali mnie obaj kandydaci na stanowisko prezesa. "Jestem związany z Kongresem od wielu już lat mówił F. Spula. Wiem jak ta organizacja działa, jacy ludzie tu pracują i jak każdego dnia wkładają wiele wysiłku w jednoczenie Polonii. Ludwika Wnękowicza znam doskonale i jestem przekonany, że nadal będziemy razem działać".
"Gratuluję szczerze swojemu wieloletniemu przyjacielowi i zapewniam, że nasza współpraca będzie nadal wyglądała tak samo" deklarował z kolei, już po ogłoszeniu wyników, Wnękowicz. "Wybory te nie spowodowały żadnych podziałów, a jedynie zjednoczyły nas jeszcze mocniej" dodał L. Wnękowicz.
Jak się okazało, nowy prezes już w pierwszych minutach swojego urzędowania stanął przed koniecznością rozwiązania pierwszego problemu. Okazało się, że obecni na zjezdzie delegaci postanowili rozpatrzyć jedną z kwestii podnoszonych w czasie kuluarowych spotkań. Chodziło mianowicie o możliwość przeniesienia głównego biura Kongresu Polonii Amerykańskiej z Chicago do Waszyngtonu i zamknięcia chicagowskiej placówki.
Zamknięcie chicagowskiego biura dyktowane miałoby być kwestiami czysto finansowymi, mówią członkowie KPA. Utrzymanie biura w Chicago kosztuje dziś kongres około 40,000 dolarów rocznie. Waszyngtońskie biuro jest dwa razy tańsze i, co z pewnością każdy doskonale rozumie, znajduje się w bardziej prestiżowym miejscu.
"Pomysł "likwidacji Chicago" nie był moim. To wyszło od delegatów" komentował prezes Frank Spula. Wiem doskonale, że przez ostatnie kilka lat Edward Moskal (ostatni prezes) bardzo często wspominał, że chce zamknąć jedno biuro: w Waszyngtonie, bądź w Chicago. Przyznam szczerze, że nigdy nie wymieniał on, o które biuro chodzi".
Momentami bardzo gorąca dyskusja likwidować Chicago czy nie, zakończyła się w końcu głosowaniem. Wygrała "opcja chicagowska". Za pozostawieniem biura w Chicago głosowało 42 dyrektorów, przeciw było 28. Sprawa nie jest jeszcze całkowicie zamknięta i jak się dowiedziałem, możliwość likwidacji biura Kongresu w Chicago wciąż istnieje.
Wybory prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej połączone zostały z dwudniowym roboczym zjazdem dyrektorów KPA. Oznaczało to przedstawienie zebranym wszystkich rocznych sprawozdań, z czego na pierwszym miejscu tych najważniejszych, bo dotyczących wydatków i przychodów KPA. Uwagę wielu zwrócił raport wiceprezeski Virginii Sikory, który obejmował dosłownie dziesięć zdań, streszczających, w ogromnym skrócie jej działalność, jako tymczasowej prezeski KPA.
Ale raporty to nie wszystko. Członkowie obrad mieli także okazję zapoznać się dokładnie z treścią polonijnych gazet, wydawanych na terenie Wschodniego Wybrzeża, gdzie m.in. publikowane są informacje dotyczące działalności Kongresu. Wśród tych dwutygodnik "Biały Orzeł" i miesięcznik "Głos". Wszystko to świadczyć miało o tym, że Kongres Polonii Amerykańskiej wciąż żywo interesuje się problemami Polaków zamieszkujących USA.
Z kolei dzień wcześniej obrady Kongresu Polonii Amerykańskiej rozpoczęły się uroczystym bankietem z udziałem specjalnego gościa Ricka Santorum, senatora z Pensylwanii, współautora korzystnych dla emigrantów propozycji zmian w obowiązującym dziś prawie emigracyjnym USA.
"Nasze spotkanie w Arlington związane jest z wyborami prezesa, ale to także możliwość wzajemnego poznania się dyrektorów poszczególnych wydziałów stanowych oraz przygotowanie sprawozdań przedstawianych jeszcze przed wyborami" powiedział mi prezes Wydziału Stanowego KPA na stan Illinois Christopher Kurczaba. Bankiet natomiast to szansa osobistej rozmowy z senatorem Rickiem Santorum".
Organizatorzy tegorocznych obrad zadbali także o to, aby w miejscu gdzie kongres obradował, delegaci czuli się jak w domu. Stąd wystawa plakatów związanych z 25leciem istnienia Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarności", prezentowana w hotelowym holu. Sama wystawa oraz rozwieszone wszędzie białoczerwone plakaty spowodowały, że na kilkanaście godzin hotel Hilton w Arlington zamienił się w centrum amerykańskiej Polonii związanej z Kongresem Polonii Amerykańskiej.
Doskonała i wręcz przyjacielska atmosfera sprzyjała zacieśnieniu wzajemnych kontaktów, które zdaniem wszystkich delegatów owocować będą już w przyszłości wspólnymi projektami. W kuluarowych rozmowach, słychać było bardzo także troskę o przyszłe losy KPA. Niektórzy członkowie KPA bardzo poważnie zastanawiali się nad kształtem dalszego istnienia swej organizacji. Organizacji, której głównym zadaniem jest przecież promowanie i reprezentowanie Polonii na arenie światowej.
Nowa sytuacja geopolityczna w środkowej Europie, wymusza niejako na Kongresie całkowitą zmianę kursu działania.
"Nie wiem czy się coś zmieni zastanawiał się nowy prezes. Ze swej strony mogę obiecywać, że będzie lepsza współpraca pomiędzy dyrektorami z Wydziałów KPA w poszczególnych stanach, że będziemy się starać o dialog nie tylko wewnętrzny, ale także pomiędzy innymi organizacjami. Nie cofniemy tego co było. Nie powinniśmy wracać i oglądać się za siebie. Trzeba widzieć nowy dzień i pamiętać, że cały świat idzie na przód".
Nowy prezes doskonale zdaje sobie sprawę, że "zmiana kursu" KPA to nie taka prosta sprawa. Wpierw zmobilizować trzeba ludzi, którzy doskonale znają się na polityce. A takich w Kongresie z pewnością nie brakuje. Trzeba zadbać, aby "mówili oni jednym językiem". Nie może być tak, że każdy stan ma inną opinię w jednej sprawie. Konieczne jest opiniowanie w imieniu całego Kongresu. Konieczne jest także otwarcie drzwi do Białego Domu.
"Nasi dyrektorzy sami mówią nam, że powinniśmy być znacznie silniejsi politycznie tu, na miejscu w USA, wówczas bowiem moglibyśmy od amerykańskiej administracji więcej wymagać i mieć znacznie większy wpływ na wewnętrzna politykę tego kraju komentował Spula. Musimy więc wprowadzać i popierać "swoich ludzi" w lokalnych samorządowych wyborach administracyjnych, a później nawet na stopniu federalnym".
Prezes Spula wyraża także gotowość na podjęcie dialogu z środowiskami żydowskim, które wręcz bojkotowały osobę Edwarda Moskala oskarżając go jawnie o antysemityzm.
"Trzeba mieć swoje zdanie mówi Frank Spula ale to zdanie musi być wypracowane w dyskusjach. Myślę, że musi być wspólny język. Przy wspólnym stole można dyskutować o wszystkim, człowiek może się nie zgodzić z wieloma sprawami, ale trzeba koniecznie wysłuchać drugiej strony. Myślę, że jest teraz czas, żeby usiąść przy jednym stole i dyskutować".
Wybór Franciszka Spuli na prezesa KPA zdaniem wielu oznaczać będzie zwrot w działalności tejże organizacji. Czy tak się stanie? Nie wiadomo. Póki co nowy, prezes zabiera się ostro do pracy. Z najbliższych planów wynika, że już wkrótce dojdzie do kolejnego spotkania F. Spuli z burmistrzem Chicago Richardem Daleyąem. Będzie to drugie spotkanie. Pierwsze miało miejsce w chicagowskim Ratuszu.
Być może to pierwszy znak, że idzie nowe.
Tekst i foto:
Piotr Batorowicz/NPPA
F. Spula prezesem KPA
- 11/09/2005 07:04 PM
Reklama