Jeszcze w tym roku przedstawię, nie powiem gabinet cieni, tylko drużynę przyszłości, drużynę marzeń - oświadczył we wtorek lider PO Donald Tusk. Zaznaczył, że w tej chwili liczy ona ponad dwadzieścia osób do 40 roku życia.
"Będę przedstawiał jeszcze w tym roku taką drużynę marzeń, nie powiem właśnie gabinet cieni, ale drużynę przyszłości (...) w tej chwili to jest dobrze ponad dwadzieścia osób tak do czterdziestego roku życia. Wśród nich są także posłanki i posłowie, ale nie tylko - też wybitni eksperci z fajnym doświadczeniem na Zachodzie" - powiedział Tusk w Piasecznie.
"To, co ode mnie bezpośrednio zależy - z tego ja na pewno się wywiążę" - zapewnił. Podkreślił, że idzie do wyborów i - jest przekonany, że po wygraną po to, aby "otworzyć wreszcie bramy i okna w tym zatęchłym pomieszczeniu, jakim stała się polska polityka, dla ludzi, którzy mają dzisiaj 30-40- lat". "Żeby oni wzięli wreszcie odpowiedzialność za naszą ojczyznę" - dodał.
Szef PO podkreślił, że w ciągu ostatniego roku widzi zmianę w zainteresowaniu młodych Polaków polityką; nie narzeka na strukturę wiekową swoich spotkań. Zapewnił, że namawia młodych ludzi, aby angażowali się w życie publiczne. "Mi zostało 20-25 lat życia w Polsce, a jak masz 18 lat, to tobie zostało 60-70 lat w Polsce. W twoim interesie jest o wiele bardziej zadbać o to, żeby Polska nie była rujnowana, niż w moim. Ja mam mniej do zaryzykowania, przegrania, młodzi mają więcej" - mówił zwracając się do młodych uczestników spotkania.
Lider PO zaznaczył, że będzie namawiał młodych ludzi, nie żeby "przyszli posłuchać starszego pana", czyli jego, tylko "żeby zaczęli brać sprawy w swoje ręce". "A polityka to jest sport trudny, to są zawody, w których nikt nikomu niczego nie da" - zaznaczył. "Chcesz uczestniczyć w życiu publicznym, decydować o swoim kraju, to musisz nabrać mięśni, determinacji i zacząć się bić" - dodał. Według niego "wygra te wybory ten, który jest zdeterminowany, jest gotów się bić o ojczyznę". (PAP)