Chicago (CST, inf. wł.) - Wkrótce pojawią się kamery monitorujące kierowców na bocznych ulicach Chicago.
Rada Miejska Chicago w pełnym składzie szybko i sprawnie zatwierdziła 1 listopada odpowiednie rozporządzenie, upoważniające Miejski Zarząd ds. Ruchu Kołowego do rozmieszczenia kamer na bocznych, rezydencyjnych ulicach.
Dzień wcześniej, 31 października br., rozporządzenie zostało zatwierdzone przez Komitet Rady Miejskiej ds. Komunikacji i Transportu. Kierowcom, którzy nie zatrzymali się na czerwonym świetle lub przekroczyli dozwoloną prędkość, grozić będą mandaty na 90 dol. każdy.
Wykroczenia nie będą jednak rejestrowane w kartotece kierowcy w Biurze Sekretarza Stanowego, podobnie zresztą jak w przypadku mandatów wystawianych przez kamery na głównych ulicach. Zgodnie z obowiązującym prawem, wykroczenie drogowe zostaje odnotowane w kartotece kierowcy, tylko wówczas, gdy został zatrzymany przez policję.
Radni chicagowscy stwierdzili, że w sytuacji w której brakuje funkcjonariuszy policji lepsza jest kamera, niż nic.
Jak oszacowano, kamery wystawiają 19 razy więcej mandatów niż policja. Władze miasta zamierzają kupić lub wydzierżawić furgonetki (vany) wyposażone w kamery oraz zaintstalować 20-30 kamer na słupach i latarniach. Jest to bardoz dobra inwestycja dla władz miasta, ponieważ "elektroniczne oczy" są nie tylko skutecznym środkiem dyscyplinarnym, ale też przynoszą spore dochody kasie miasta.
Dotychczas stosowane kamery - a jest ich 20 - rejestrujące kierowców przejeżdżających na czerwonym świetle, przyniosły jak dotąd ćwierć miliona mandatów i 13.9 mln dol. dochodu.
Do obecnie stosowanych kamer - rejestrujących kierowców przejeżdżających na czerwonym świetle - jest w planie dodanie jeszcze jednej funkcji - przekraczanie dozwolonej prędkości.
Intensywne starania o kamery na bocznych ulicach i unowocześnienie istniejących kamer prowadził radny Thomas Allen (z 38. okręgu miejkiego), który jest przewodniczącym Komitetu Rady Miejskiej ds. Komunikacji i Transportu. (ao)
Redakcja
