Do przerażającego wypadku doszło w niedzielę wieczorem na północnych przedmieściach Chicago. Pięć osób – w tym dzieci – zostało wyrzuconych z jednego samochodu po zderzeniu z innym. Żadna z nich nie miała zapiętych pasów bezpieczeństwa. Szósta osoba nie żyje.
Do zdarzenia doszło w niedzielę 9 października około 6.40 pm w rejonie Route 45 i Rollins Road w rejonie Gurnee na północnych przedmieściach.
Z wstępnych ustaleń wynika, że samochód marki GMC Envoy, za kierownicą którego siedział 34-latek z Mundelein, próbował skręcić w lewo na pomarańczowym świetle z Rollins Road w Route 45. Wówczas został uderzony przez forda pickupa prowadzonego przez 22-latka z Round Lake.
Funkcjonariusze szeryfa powiatu Lake, którzy przybyli na miejsce zlokalizowali pięć ofiar wyrzuconych z GMC. Wśród nich był dwulatek, czterolatek oraz trzy kobiety w wieku 24, 31 i 63 lata. Wszyscy byli mieszkańcami Mundelein.
Cała piątka trafiła do szpitala w stanie od ciężkiego do krytycznego, lecz według biura szeryfa, ich życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo.
Według biura szeryfa dzieci siedziały na kolanach dorosłych na tylnych siedzeniach. Żadne z nich nie miało zapiętych pasów bezpieczeństwa.
Kierowca GMC również doznał obrażeń i został przewieziony do szpitala. Szósty pasażer, który siedział z przodu obok kierowcy, zmarł krótko po przewiezieniu do szpitala. W poniedziałek rano nieznana była jego tożsamość, wiadomo było, że miał 62 lata.
Kierowcy forda udzielono pomocy medycznej na miejscu, a dwóch 19-latków, którzy z nim jechali, przewieziono do szpitala w poważnym stanie. Według lekarzy, obrażenia nie zagrażają ich życiu.
W wyniku wypadku uszkodzony został również trzeci pojazd, lecz jego pasażerowie nie odnieśli obrażeń.
Władze kontynuują śledztwo.
(jm)