Policja w Filadelfii w USA nadal szuka sprawców strzelaniny przed jedną z tamtejszych szkół średnich, w której zginął 14-latek, a obrażeń doznało czterech innych uczniów. Nastąpiło to po meczu w amerykański football.
Nastoletni uczestnicy zawodów padli ofiarą ataku we wtorek wieczorem, kiedy opuszczali boisko liceum w Roxborough. Od kul zginął Nicholas Elizalde, a zranionych zostało trzech innych chłopców, którzy trafili do szpitali z ranami postrzałowymi. Stan ich zdrowia był w środę stabilny.
"Motywy strzelaniny nie były znane, ale policja powiedziała, że będzie badać nagrania z kamer monitoringu w okolicy, media społecznościowe i inne źródła" – poinformował lokalny oddział amerykańskiej telewizji publicznej WHYY.
Jak podał liczba zabójstw w filadelfijskich strzelaninach przekroczyła tym roku 400. Tylko nieznacznie ustępowała zeszłorocznemu tempu, najwyższemu od co najmniej sześciu dekad.
Do przemocy z użyciem broni palnej doszło w kilka godzin po tym, jak demokratyczny burmistrz miasta Jim Kenney podpisał rozporządzenie zakazujące posiadania śmiercionośnej broni, w tym palnej, w zamkniętych i otwartych przestrzeniach rekreacyjnych. Obejmuje to m.in. parki, boiska koszykówki i baseny.
Rzecznik okręgu szkolnego w Filadelfii potwierdził, że Elizalde uczęszczał do czarterowej szkoły średniej W.B. Saul. Współpracuje ona z Roxborough w zakresie zajęć i zawodów sportowych.
Według WHYY kilku zawodowych zawodników ligi NFL, z drużyny Philadelphia Eagles, tweetowało z wyrazami współczucia dla ofiar strzelaniny i ich rodzin. Podkreślali, że przemoc z bronią może zniszczyć bezpieczną przestrzeń, którą dla dzieci jest sport.
"To musi się skończyć! (…) Sport ma być bezpieczną przystanią" – pisał Lane Johnson z Eagles.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)