Sąd apelacyjny w Warnie postanowił, że nie dojdzie do skutku decyzja sądu niższej instancji o wydaleniu rosyjskiego obywatela Aleksieja Ałczina z Bułgarii do Rosji. Ałczina, który w lutym spalił swój paszport w proteście przeciw rosyjskiej inwazji na Ukrainę, zwolniono z aresztu, gdzie przebywał w ostatnich tygodniach. Orzeczenie jest ostateczne.
Sprawa mieszkającego w Warnie od pięciu lat biznesmena Aleksieja Ałczina stała się głośna po jego udziale w protestach antywojennych w Warnie w lutym i marcu. Rosjanin publiczne spalił wówczas swój rosyjski paszport na znak sprzeciwu wobec wojny i protestował z ukraińską flagą.
Kilka tygodni temu Ałczin został powiadomiony, że władze rosyjskie domagają się jego ekstradycji do Rosji. Rosyjska prokuratura interesuje się nim od stycznia 2018 r., kiedy to wszczęto śledztwo przeciwko niemu w sprawie domniemanego uchylania się od płacenia podatków. 9 kwietnia tego samego roku Ałczin został uznany za poszukiwanego przez władze w swoim kraju, a od 5 lutego 2020 r. jest poszukiwany na poziomie międzynarodowym. Zarzucano mu przestępstwa finansowe w latach 2005-2016.
W Bułgarii powstał szeroki ruch w obronie Ałczina. Zarówno w Warnie, jak i w Sofii organizowano demonstracje w jego obronie. Podczas środowego posiedzenia sądu apelacyjnego przed budynkiem również odbywała się demonstracja jego zwolenników, według których zarzuty wobec Ałczina mają podłoże polityczne i jego życie w Rosji byłoby zagrożone. Ostatecznie po wysłuchaniu świadków obrony sąd zniósł orzeczenie o ekstradycji i zwolnił Ałczina z aresztu.
Ewgenia Manołowa (PAP)