(WP) Były analityk Departamentu Obrony przyznał się do przekazywania państwowych sekretów dwóm pracownikom proizralskiego lobby i przedstawicielowi izraelskiego rządu.
W czasie przesłuchań w federalnym sądzie okręgowym w Alexandrii, Lawrence A. Franklin po raz pierwszy powiedział, że przynajmniej osiem razy spotkał się z izraelskim konsulem ds. polityki Naorem Gilonem, zanim ten został odwołany do kraju.
Zeznania Franklina przeczą zapewnieniom Izraela, że nie angażuje się w działalność szpiegowską na terenie Stanów Zjednoczonych.
Rzecznik izraelskiej ambasady David Siegel zapewnia o pełnej kooperacji ze strony przedstawicielstwa izrelskiego w USA i podkreśla: "mamy pełne zaufanie do naszych dyplomatów, oddanych swej pracy profesjonalistów, którzy postępują zgodnie z ustalonym kodem dyplomatycznym".
W dokumentach sądowych nie widnieje nazwa bliskowschodniego państwa, któremu Franklin przekazywał informacje m.in. o planach USA wobec Iraku i Iranu.
Przyznając się do winy Franklin ujawnił, że część materiału jaki dał proizralskim lobbystom, odnosiła się do Iranu. Jego adwokaci powstrzymali go przed dalszą wypowiedzią, a prokuratorzy natychmiast zarzucili mu ujawnianie tajnych informacji w sądzie.
58letni Franklin, były pułkownik rezerwy lotnictwa oświadczył, że motywem jego działań była frustracja spowodowana kierunkiem polityki amerykańskiej. Sądził, że może wywrzeć na nią pewien wpływ poprzez podrzucenie "tylnymi kanałami" informacji przedstawicielom Krajowej Rady Bezpieczeństwa. Wypowiedź ta sama w sobie daje wiele do myślenia, świadczy bowiem, że Franklin wierzył, iż dostępu do tej instytucji należy szukać przez proizraelskie lobby.
Lawrence Franklin zapewniał, że nigdy jego celem nie było działanie na szkodę Stanów Zjednoczonych i że otrzymał więcej informacji od Gilona niż mu przekazał. Tłumaczył swe postępowanie również tym, że był absolutnie przekonany, iż rząd nie wymienionego w dokumentach kraju bliskowschodniego (Izraela) był już w posiadaniu tych informacji.
W zamian za obietnicę zmniejszenia kary Franklin wyraził zgodę na kooperację w federalnym dochodzeniu na większą skalę.
Dwaj byli pracownicy Amerykańsko Izraelskiego Komitetu Spraw Publicznych (AIPAC) Steven J. Rosen i Keith Weissman zostali oskarżeni o udział w spisku na rzecz nielegalnego uzyskiwania i przekazywania tajnych informacji przedstawiccielom obcego państwa i mediom.
Franklin najprawdopodobniej będzie głównym świadkiem oskarżenia w procesie Rosena i Weissmana. Jest to zła wiadomość dla AIPACu i osób, przeciw którym prokuratura może sporządzić akty oskarżenia. Na razie nie mówi się o planach pociągnięcia do odpowiedzialności karnej nowych osób, lecz jest jasne, że kooperacja Franklina z prokuraturą może zaowocować nowymi oskarżeniami.
Nie ma pewności co do tego, jak sprawa Franklina wpłynie na stosunki USA z Izraelem. Oskarżenie skomplikowało nieco wzajemne relacje między bliskimi sprzymierzeńcami i wprowadziło w gniew wielu popleczników AIPACu, uważanego za najbardziej wpływowe lobby w Waszyngtonie.
63letni Rosen będzie odpowiadał za nielegalne ujawnienie tajnych informacji zdobytych od Franklina i innych nie zidentyfikowanych jeszcze pracowników rządu na temat Iranu, Arabii Saudyjskiej i alKaidy. Rosen był dyrektorem AIPAC ds. polityki zagranicznej i jako taki odgrywał instrumentalną rolę w uczynieniu z AIPAC liczącej się siły politycznej.
53letni Weisssman jest oskarżony o spiskowanie na temat nielegalnego przekazywania informacji dotyczących bezpieczeństwa narodowego. (eg)
Szpieg Izraela
- 10/07/2005 02:56 PM
Reklama