Tak podaje brytyjski Telegraph, Izrael przewiduje, że Ameryka nałoży nowe sankcje na Syrię po to, ażeby doprowadzić do obalenia prezydenta Bashara alAssada.
Izraelski minister obrony Shaul Mofaz wierzy, że sankcje nastąpią po opublikowaniu raportu ONZ, w którym ma się podobno znaleźć ustęp o udziale członków syryjskich władz w zamordowaniu premiera Libanu Rafika alHariri. "Nie będę zdziwiony, jeśli Syria zostanie ukarana. Stany Zjednoczone podejmą akcję przeciw Syrii, począwszy od sankcji ekonomicznych przez inne sankcje, które dadzą Syryjczykom do zrozumienia, że ich polityka nie zgadza się z decyzjami ONZ, amerykańskim nowym porządkiem na świecie, ani zakazem popierania terroryzmu", mówił Mofaz w wywiadzie dla izraelskiego radia. W najbliższą sobotę prezydent George W. Bush i jego Krajowa Rada Bezpieczeństwa poddadzą dyskusji wszystkie opcje USA wobec Syrii, od zaostrzenia sankcji do akcji militarnej.
Waszyngton uważa Syrię za punkt tranzytowy dla bojowników jadących do Iraku i za bezpieczne schronienie dla byłych członków irackiej Partii Baas, których podejrzewa o organizowanie i finansowanie powstania. Z ciągłymi kampaniami przeciwko bojownikom w irackich miasteczkach wzdłuż syryjskiej granicy, niektórzy amerykańscy oficerowie zalecają pościgi poza linię graniczną, a inni wzywają do zabijania organizatorów powstania na terenie Syrii. Wszelkie akcje muszą być wstrzymane aż do opublikowania wyników dochodzenia ONZ w sprawie zamachu na alHaririego, prowadzonego przez niemieckiego prokuratora Detleva Mehlisa. Wynik śledztwa zostanie ogłoszony do 21 października.
Z przecieków wiadomo, że Mehlis wymieni z nazwiska przedstawicieli władz syryjskich, choć nie jest pewne jaką część winy złoży na prez. Assada. ż(eg)
Redakcja
